sobota, 21 lutego 2015

55. I'll never let you go

      I'll never let you go *


Kornelia

    Obserwowałam z daleka, jak Milena promieniała szczęściem. Harry wreszcie wrócił ze szpitala i, choć wciąż lekko osłabiony, zdawał się nie różnić wiele od mężczyzny sprzed miesiąca. Może poza tym, że trochę schudł. Nie jednak mogłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami z przyjaciółką, bo ta wciąż nie chciała ze mną rozmawiać. Do cichego konfliktu, który prowadziłam z Mileną dołączyła dziwna sytuacja z Louis’m, który, podobnie jak moja przyjaciółka, zdawał się mieć problemy z wybaczeniem mi mojego błędu. 
       Nadzieja wlała się do mojego serca, gdy po pierwszej kłótni zjawił się w moim pokoju, żegnając konflikt w tak rozkoszny sposób. Niestety już następnego ranka coś w jego zachowaniu odstawało od normy. Na moje pytania odpowiadał półsłówkami, zbywał mnie przy każdej możliwej okazji i ledwo mnie dotykał. Tak było jeden dzień, dwa, trzy…
       - Możesz mi powiedzieć o co chodzi? - wypaliłam dwa dni przed zaplanowaną przez Caroline i Liama “przedślubną” kolacją. Louis zjawił się w moim mieszkaniu niezapowiedziany, ale zamiast normalnego spotkania, spędziliśmy czas na niezręcznym wymijaniu się w progu, długich chwilach ciszy, przerywanych jedynie głośnymi westchnięciami i wtrąceniach, które nie prowadziły do żadnej konkretnej rozmowy. Próbowałam rozpocząć ten temat już kilka razy, ale wszystkie moje starania kończyły się w sypialni, gdzie uprawialiśmy wściekły seks. Dziwiłam się, że do tej pory Milena nie zwróciła nam uwagi za hałas. 
       Mój błękitnooki spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami znad książki, którą porwał ze stolika, gdzie wcześniej ją położyłam. Wiedziałam, że jej nie czytał, bo była napisana po polsku. Stanęłam, oparta o kuchenny blat i położyłam dłonie na biodrach, czekając na jego odpowiedź. 
       - Nie rozumiem? - burknął, unikając mojego wzroku. Przekręciłam oczami, prychając ostentacyjnie i zaśmiałam się bez wesołości, odwracając plecami do niego. 
       - Jasne… - warknęłam do siebie, kręcąc głową. Usłyszałam podłużne westchnięcie, dochodzące z sofy w salonie, a potem kroki, gdy Louis się do mnie zbliżył. Zacisnęłam powieki w momencie, w którym położył na moim brzuchu swoje ciepłe dłonie. Wilgotne usta sięgnęły mojej odsłoniętej szyi, wywołując nieznośne łaskotanie w żołądku. Z napiętymi mięśniami odsunęłam Louis’ego od siebie, używając nieco więcej siły niż początkowo zamierzałam. Cofnął się o dwa kroki, a gdy się odwróciłam ujrzałam jego pełen wyrzutu wyraz twarzy. 
       - Nie tym razem Louis. Nie unikniesz odpowiedzi zaciągając mnie do sypialni - wycelowałam w niego palec, który drżał wyraźnie przez targającą mną złość. Louis zacisnął szczękę, a żyła na jego szyi uwydatniła się wyraźnie. Patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu, by później zmrużyć oczy i zaśmiać się sztucznie. 
       - Ok. Skoro chcesz się kłócić to się pokłóćmy. - syknął, zaskakując mnie wrogością, która pojawiła się nagle w jego głosie. Zamrugałam szybko, zszokowana. 
       - Nie chcę się kłócić - powiedziałam - Chcę po prostu wiedzieć dlaczego ostatnio zachowujesz się tak dziwnie. - dodałam, próbując użyć najłagodniejszego tonu, na jaki było mnie stać. 
       Po raz drugi otoczyła nas cisza, podczas której Louis wpatrywał się we mnie z wyrazem niedowierzania, zdobionego lekkim, nieszczerym uśmiechem. Nerwy opanowały mnie doszczętnie, odbierając siłę w mięśniach. Miałam wrażenie, że moje nogi zmieniły się w gumę. Niemal czułam, jak zaczęły się pode mną uginać. Spojrzenie Louis’ego było miażdżące, odbierało mi odwagę, która zachęciła mnie do rozpoczęcia tej rozmowy. 
       - Jeszcze się pytasz? - zapytał, najbardziej jadowitym tonem, jaki kiedykolwiek u niego słyszałam. Ścisnęło mnie w gardle, bo doskonale rozumiałam co miał na myśli. Sprawa z Calumem nie mogła zniknąć tak łatwo, jakbym tego chciała, ale nie spodziewałam się, że wzbudzi ona w Louis’m taką wrogość. 
       - Lou, wiesz przecież, że…
       - Nie! - przerwał mi, krzycząc niespodziewanie. - “To nic nie znaczyło”, “Zrobiłam to, żeby go zranić”. Znam te wszystkie tłumaczenia! 
       - Które są prawdziwe! - odkrzyknęłam, zaciskając pięść na blacie obok siebie. 
       - To, że zabiłem kilka osób też jest prawdziwe, a mimo to krzywisz się na jakiekolwiek wspomnienie o tym! 
       - Przepraszam, dobrze?! Przepraszam! Wiem, że cię skrzywdziłam! 
       - CALUM HOOD, KORNELIA?! POWAŻNIE?! - ryknął nagle i uderzył pięścią w ścianę, a ja usłyszałam nieprzyjemne chrupnięcie. Wzdrygnęłam się, przestraszona i cofnęłam o kilka kroków. Louis zdawał się nie przejmować krwią, która zaczęła spływać powoli z jego knykci. Wpatrywał się we mnie z napięciem, oddychając ciężko. 
       Niechciane łzy zniekształciły mój widok na jego rozeźloną twarz. Otarłam je pospiesznie, postanawiając nie uronić ani jednej więcej. 
       - Tak, Louis! Calum Hood! Calum Hood popełnił wielki błąd, za który musiał zostać ukarany! Nie podoba ci się to, że go pocałowałam?! Trudno! Bo dzięki temu pierdolonemu pocałunkowi będziesz miał z nim spokój! Więc przełknij to, żebyś nie powiedział czegoś, czego będziesz w końcu żałował! - wrzasnęłam, zaciskając pięści z wysiłku, jaki wkładałam w powstrzymywanie się od płaczu i potrzeby przepraszania Louis’ego. Nie tym razem. Musiałam być silna. Musiałam mu pokazać, że to, co się zdarzyło nie miało dla mnie żadnego znaczenia poza tym, że mogło ułatwić mój związek z Tomlinsonem. 
       - Jesteś żałosna. - powiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałam. Normalnie wybuchnęłabym płaczem, zaczęła przepraszać i prosić o wybaczenie, prosić, by nie mówił o mnie takich okropnych rzeczy, ale nie tym razem. Nie mogłam pogrążyć się w poczuciu winy. Nie pocałowałam Caluma z miłości do niego. Pocałowałam go z żądzy zemsty. Pocałowałam go, by cierpiał. Coś, czego nigdy nie zrobiłabym Louis’emu. Coś, czego Louis nie potrafił zrozumieć. 
       - Nie. Nie, Louis, nie jestem. To ty jesteś żałosny. Pierdolony zazdrośnik, który nie potrafi ujrzeć szerszego obrazka. 
       - Będziesz odwracać kota ogonem? 
       - Nie! Znam swoją winę! Też byłabym na ciebie zła, gdybyś pocałował jakąś cizię, ale zrozumiałabym, że zrobiłeś to z konieczności!
       - Z KONIECZNOŚCI?!
       - TAK, LOUIS! Dzięki temu STRASZNEMU pocałunkowi masz z głowy kręcącego się wokół mnie Caluma! Jak widać, jesteś zbyt głupi, żeby to zrozumieć - wypaliłam, ciągnąć się za kosmyk włosów. 
       Louis wyprostował się nagle, a ja miałam wrażenie, że jego brwi nie były w stanie znaleźć się wyżej. Jego usta były na wpół otwarte, jakby zabrakło mu słów. Po chwili ciszy przekrzywił nieco głowę, jak zaintrygowany pies i przejechał językiem po dolnej wardze. 
       - Co ty powiedziałaś? - zapytał cicho, groźnym tonem. Potrząsnęłam głową, strzepując na bok, opadające mi na twarz, włosy i skrzyżowałam ręce na piersi. 
       - Że jesteś za głupi, żeby zrozumieć. Jesteś pierdolonym idiotą. Zazdrość przyćmiła ci racjonalne myślenie. Najlepiej jedź teraz do Caluma i go zabij, bo przecież czemu nie. W końcu pocałował twoją dziewczynę. To nie tak, że się z nią bzyknął, nie. Ale dla wielkiego pana Louis’ego Tomlinsona nawet coś zrobionego z zemsty i DLA JEGO WŁASNEGO DOBRA może być wystarczającym powodem, by się śmiertelnie obrazić. JAK PIEPRZONE DZIECKO! Powinnam ci dać sm…
       - Zamknij się - Louis w mgnieniu oka znalazł się u mojego boku i zamknął mi usta gwałtownym pocałunkiem, który przyjęłam instynktownie i wplotłam palce w brązowe włosy mężczyzny. Podniósł mnie lekko i posadził na blacie, stając między moimi rozszerzonymi udami. Jakimś cudem moja koszulka znalazła się nagle na podłodze, a na jej miejscu pojawiły się dłonie Louis’ego, znaczące na mojej skórze palące ślady i odnajdujące drogę do zapięcia stanika. Mój oddech przyspieszył nagle, napędzany zarówno wściekłością, jak i namiętnością. Sięgnęłam pospiesznie krawędzi czarnego tank topu Louis’ego i pociągnęłam za niego, wystawiając wytatuowaną klatkę piersiową na mój widok. Pospiesznie pochyliłam się do liter na obojczykach Lou i polizałam kilka z nich. W tym czasie on przysunął mnie bliżej krawędzi blatu, na którym siedziałam, i zabrał się za rozbieranie moich spodni. 
       - Wkurwiasz mnie - syknął w moją szyję i ugryzł mnie mocno, wywołując mój pisk. W zamian za to szarpnęłam go za włosy i sięgnęłam zębami jego dolnej wargi, zaciskając je na niej mocno. Z jego gardła wydobyło się niskie warknięcie, a ja podskoczyłam na blacie, gdy mnie podniósł, by zrzucić na ziemię moje spodnie. 
       - Ty mnie bardziej - odparłam, sięgając jego paska. 
       Nagle drzwi salonu otworzyły się z cichym kliknięciem, a do środka weszli Harry i Milena, obładowani jakimiś siatkami. Louis i ja zastygliśmy w naszych pozycjach, patrząc na przybyszy z zaskoczeniem. Milena przekręciła oczami na nasz widok, a Harry wyszczerzył zęby, unosząc w górę kciuk. 
       - Serio? Macie dla siebie całą sypialnie, a zdecydowaliście pieprzyć się w kuchni? - warknęła moja przyjaciółka i rzuciła na kanapę swoje zakupy po czym udała się do swojego pokoju. Harry spojrzał za nią zdziwiony, a potem mrugnął do nas. 
       - Spoko, my też tutaj to robiliśmy - powiedział cicho, wywołując mój śmiech i parsknięcie Louis’ego. 
       - Harry! - krzyk Mileny był pełen wyrzutu, więc doszłam do wniosku, że usłyszała jego słowa. 
       Gdy Harry zniknął za drzwiami odepchnęłam Louis’ego od siebie i zeskoczyłam z blatu, pochylając się po swoje ubrania. Louis klepnął mnie zaczepnie w pupę i zagryzł zaczerwienioną wargę. 
       - Jeszcze z tobą nie skończyłem. - mruknął, obejmując mnie od tyłu i wkładając palce pod moją bieliznę, wywołując we mnie nagłe i niespodziewane jęknięcie. Słysząc to zaśmiał się mrocznie i włożył jedną rękę pod moje kolana, drugą objął mnie w pasie i, niosąc mnie w swoich ramionach, zaniósł do sypialni. 

       Dwa dni minęły, a jego zachowanie wcale się nie zmieniło. Miałam nadzieję, że tamta kłótnia rozwieje wszystkie nieporozumienia, ale nie mogłam mylić się bardziej. Gdy nie znajdowaliśmy się w sypialni, Louis wciąż okazywał mi dystans, wciąż ograniczał wylewność swoich słów i ruchów. Siedziałam teraz przy stole Irresistible, pragnąc, by mnie dotknął, by złączył swoje palce z moimi. Nie spodziewałam się, że wystarczył jeden przystojny Japończyk, by wszystkie moje nadzieje się spełniły. I tego było za wiele. 
       Wejście Kaitō do restauracji zdawało się być zaskoczeniem tylko dla mnie, Mileny i Louis’ego. Harry uśmiechał się do niego szeroko, a Phoebe przywitała z nim, jak ze starym przyjacielem, przyjmując jego objęcia. 
       - Adachi, zdradziecka dziwko - zażartowała, szturchając jego ramię, na co ten zmierzył ją oceniającym spojrzeniem i zaśmiał się nisko. 
       - Ty i ja, Gabes - odparł, siadając obok Nialla . Dwóch pozostałych Japończyków spoczęło przy jego boku. 
       - Jak wszyscy wiecie, Phoebe była naszym najlepszym łącznikiem z Japonią, a że teraz do nas powróciła… - zaczął Harry
       - Powiedzmy… - mruknęła Phoebe, a Niall rzucił jej karcące spojrzenie, na które pokazała mu język. 
       - … możemy renegocjować warunki z Kaitō - skończył Harry, mrużąc oczy w kierunku brunetki. 
       Louis poruszył się niespokojnie, ściskając moją dłoń mocniej niż zwykle i przeczyścił ostentacyjnie gardło. 
       - Ale co Kaitō robi na kolacji dotyczącej ślubu? - zapytał, nie bawiąc się nawet w uprzejmości. Wściekłość, która się we mnie budowała, miała niedługo znaleźć swój szczyt. Miałam nadzieję, że stanie się to po kolacji. 
       Liam wzruszył ramionami i nadział na widelec kawałek swojej pieczeni. 
       - Po co szykować dwie kolacje? Kaitō jest zaproszony na ślub, więc można załatwić dwie sprawy jednocześnie. - powiedział obojętnie i uśmiechnął się idiotycznie, mając policzki wypełnione jedzeniem. 
       - Będziesz na ślubie? - ból w mojej dłoni był już nie do zniesienia, więc z sykiem wyrwałam ją z objęcia Louis’ego. Zdawał się nie zwrócić na to uwagi, wbijając nienawistny wzrok w Kaitō. Ten był bardziej spostrzegawczy, bo spojrzał ze współczuciem na mnie i uśmiechnął się uprzejmie. 
       - Wesele będzie na ponad trzysta osób, a Kaitō jest naszym współpracownikiem i dobrym przyjacielem. - zabrała głos Caroline, patrząc uważnie na Louis’ego, którego mięśnie szczęki podskakiwały raz po raz. 
       - Tylko, gdy możemy zapewnić mu pieniądze - mruknął pod nosem mój chłopak, sprawiając, że skuliłam się na krześle z zażenowania. Kaitō zaśmiał się głośno i machnął ręką w stronę Louis’ego. 
       - Spokojnie, Tomlinson. Widzę, że jesteś z Kornelią, dlatego nie zamierzam znów ubiegać się o jej względy - powiedział, uśmiechając się szeroko. Odwdzięczyłam się tym samym, patrząc na niego z wdzięcznością, a on mrugnął do mnie porozumiewawczo. Louis uniósł jedną brew i potarł malutkie strupki na knykciach, które zakrywały rany sprzed dwóch dni. 
       - Cieszę się, że się rozumiemy - warknął z wypisaną gdzieś w tych słowach groźbą. Kaitō zawołał skinięciem kelnera i powrócił spojrzeniem do Louis’ego. Wszystkie pary oczu przeskakiwały z jednego na drugiego, czekając na dalszy przebieg wydarzeń.
       - Trochę cię znam. Nigdy nie lubiłeś dzielić się swoimi rzeczami - zaśmiał się Japończyk, przywracając do mojej głowy wspomnienia pierwszej randki z Lou. Wtedy, gdy zasugerowałam podróż metrem, a on zrobił mi zdjęcie, by udowodnić, że wyglądałam zbyt dobrze i musiałby znosić głodne spojrzenia mężczyzn wokół. “Nienawidzę, gdy przypadkowe dupki gapią się na moje rzeczy” powiedział wtedy. Co mu odpowiedziałam?
       Przeczyściłam gardło i wytarłam delikatnie kąciki ust rogiem chusteczki. 
       - Problem w tym, Kaitō - powiedziałam, wstając od stołu i nie zaszczycając Louis’ego nawet jednym spojrzeniem - Że nie jestem jedną z jego rzeczy - dodałam, zasuwając za sobą krzesło i patrząc przepraszająco w stronę Liama i Caroline. 
       - Wybaczcie, ale chyba czas już na mnie - powiedziałam, na co oboje kiwnęli głowami z podobnym wyrazem współczucia na twarzach. Byli cudowni, stworzeni dla siebie. 
       Sztywnym krokiem ruszyłam do szatni i odebrałam swój zimowy czarny płaszcz. Niedawno zaczął padać śnieg, który bardzo szybko topniał, zostawiając brudne błoto na chodnikach Londynu. Wyszłam pospiesznie z restauracji, czując, że byłam niesiona przez złość, która potrząsała całym moim ciałem, jak uparte dziecko, pragnące wejść na karuzelę. Potrzebowałam ujścia mojej furii, jak owe dziecko potrzebowało kręcących się w kółko, plastikowych koni. Szłam szybko w kierunku postoju taksówek, kręcąc do siebie głową i powstrzymując łzy złości. 
       - Kornelia! - usłyszałam za sobą, stłumiony przez śnieg i wiatr głos. Warknęłam wściekle, kontynuując swój marsz i nie odwracając się w stronę Louis’ego. Niestety dogonił mnie z łatwością i szarpnął za ramię, odwracając do siebie. 
       - Zostaw mnie! - krzyknęłam zanim zdążył się odezwać. Wyszarpnęłam się z jego uścisku i rzuciłam mu nienawistne spojrzenie. 
       - Dlaczego jesteś zła? - zapytał idiotycznie, sprawiając, że moja krew zawrzała, szumiąc mi w głowie. 
       - Och dlaczego, jestem ciekawa! - krzyknęłam, popychając go mocno i czując jak na moje policzki wypływają pierwsze łzy. - Zachowujesz się jak dupek! Całe dwa dni ponownie mnie unikasz, mimo naszej ostatniej rozmowy wciąż nie potrafisz mi wybaczyć, ale gdy tylko pojawia się konkurencja próbujesz udawać idealny związek. Objęcia, trzymanie za rączkę! Zabawne - krzyczałam, idąc powoli ku niemu, przez co on cofał się w stronę restauracji. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale pospiesznie weszłam mu w słowo. 
       - Skoro nie możesz mi wybaczyć to nie udawaj przed kimś, że jest między nami dobrze! Bo nie jest! Kaitō ma rację! Traktujesz mnie jak swoją rzecz. Zepsutą zabawkę, której szkoda ci wyrzucić ze względu na wspólne zabawy i wspomnienia! Skoro ty nie potrafisz to ja to zrobię! Sama wyrzucę się do kosza!
       - Co? - Louis spojrzał na mnie z przerażeniem, przewidując moje kolejne słowa.
       - Koniec z nami! - wrzasnęłam, zalewając się łzami. Byłam zbyt wściekła, by czuć rozpacz, którą miały przynieść niedługo te słowa. Jedyne co czułam to żal do Louis’ego o tak długą zabawę ze mną. Mógł zerwać ten związek o wiele wcześniej, oszczędzając dramatu na kolacji, której centrum powinni być Caroline i Liam. 
       Patrzył teraz na mnie osłupiały, jakby odebrano mu wszystkie słowa. 
       - Co? Nie masz wokół sypialni, do której mógłbyś mnie zaciągnąć, prawda? Trudno. Nie będziesz zasłaniał mi oczu seksem. Już nie. - powiedziałam już nieco ciszej, oddychając głęboko i szybko. 
       - Kocie, nie masz tego na myśli… - wydusił z siebie, wyciągając w moją stronę rękę. Zacisnęłam wargi, powstrzymując łkania, które uparcie wyrywały się z mojego gardła. 
       - Nie. Kocham cię, jak szalona, ale ty już nie potrafisz ze mną być. Nie potrafisz mi wybaczyć. - odparłam przez zaciśnięte gardło. - Wystarczy mi konflikt z jedną z osób, które kocham. A to i tak za dużo. Więc proszę. Na ślub możesz pójść z jedną ze swoich własności. Może Shiloh, wydawała się zainteresowana. Proszę, jesteś wolny - nie mówiąc więcej i nie czekając na jego słowa, odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam szybkim krokiem do najbliższej taksówki. Nie usłyszałam za sobą kroków, ani nawoływań, więc pochyliłam się przy oknie kierowcy, by zapytać o taryfę. 
       - Stój… - usłyszałam zachrypnięty głos, zaskakująco blisko siebie, ale postanowiłam to zignorować. Gdy taksówkarz potwierdził, że mogę skorzystać z jego usług, obeszłam czarne auto i otworzyłam tylne drzwi.
       - Stój! - desperacki krzyk Louis’ego przedarł się przez szum wiatru, zatrzymując mnie w pół kroku. Rzuciłam mu podłużne, zniecierpliwione spojrzenie. Louis obszedł taksówkę, podobnie jak zrobiłam to ja i, zanim zdążyłam zaprotestować, ujął moją twarz w swoje dłonie. Spojrzał na mnie ze smutkiem.
       - Nie chcę żadnej innej ze swoich własności. - przekręciłam oczami i spróbowałam się odsunąć, ale przytrzymał mnie jedną ręką w pasie. - Cholera! Wiem, że nie jesteś moją własnością. Nie to miałem na myśli. Nie jesteś moją zabawką. Nigdy nią nie byłaś. - powiedział, zaciskając w pięści mój płaszcz. 
       - Jesteś…
       - Nie! Siedź cicho! - przerwał mi, ciskając słowa przez zęby - Ty się nagadałaś to teraz ja się nagadam. Jasne! Nie podoba mi się to, co zrobiłaś z Calumem. Nie wiem nawet dlaczego to zrobiłaś. Co jest tą okropną rzeczą, za którą chciałaś go ukarać. - zaczął, a mój żołądek zawiązał się w supełek. Był to pierwszy raz kiedy Louis poruszył tę kwestię. 
       - I szczerze? Nie obchodzi mnie to. Nie potrzebuję kolejnego powodu, by się z tobą kłócić. 
       - To nie ma nic wspólnego z nami…
       - Powiedziałem! Nie obchodzi mnie to. Powiesz mi, gdy będziesz gotowa. - przerwał mi, czym niespodziewanie wywołał kolejną porcję moich łez. 
       - Obchodzi mnie to: Jeśli jeszcze raz powiesz, że z nami koniec to zwariuję. Nie strasz mnie tak więcej! - przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że nasze nosy niemal się stykały. 
       - Kiedy mówiłam po…
       - Zwariuję! Nie kończysz ze mną! 
       - Louis…
       - Przepraszam! Zachowałem się jak dupek. Odpłaciłaś swoją cenę, a mimo to ja cię dalej karałem. Kocham cię. Kocham cię jak nikogo innego i nie pozwolę ci odejść na podstawie jednego wymuszonego pocałunku. 
       - Zabraniasz mi podjąć własnej decyzji? - zapytałam, ledwo powstrzymując uśmiech ulgi. 
       - Nie. 
       - Tak właśnie to wygląda…
       - Zabraniam ci podjąć głupiej decyzji, której sama nie chcesz. 
       - Jesteś zbyt pewny siebie - mruknęłam, spuszczając wzrok, by zaraz go podnieść, zmuszona przez palec Louis’ego na mojej brodzie. Patrzyłam teraz w błękitne oczy, pełne bezgranicznej miłości, której byłam źródłem. 
       - Za to mnie kochasz - szepnął, pochylając się nieco do przodu. 
       - Niestety - odparłam cicho. Louis w odpowiedzi pocałował mnie lekko i powoli, czemu oddałam się z większą pokorą niż zamierzałam. Dlaczego go tak bardzo kochałam? Dlaczego nie mogłam gniewać się na niego dłużej niż piętnaście minut? Nieważne. Ważne, że wreszcie powiedział co leżało mu na sercu. Wreszcie mogliśmy zacząć od nowa. 
       - Naprawdę żałuję, że nie ma tu nigdzie sypialni… - warknął Louis, rozglądając się dookoła zawiedziony. 
       Nagle głośne wymowne kaszlnięcie przerwało naszą chwilę zgody. Spojrzałam zdezorientowana do wnętrza taksówki, której drzwi wciąż były szeroko otwarte, by napotkać widok zniecierpliwionego taksówkarza, uderzającego szaleńczo palcami w kierownicę. Zalała mnie fala poczucia winy, gdy przypominałam sobie, że kazałam mu czekać. 
       - Och! Och, przepraszam! Myślę, że nie będzie mi jednak potrzebna taksówka - powiedziałam, obgryzając nerwowo paznokcie. Kierowca przekręcił oczami i pochylił się nad siedzeniem pasażera, by zatrzasnąć z hukiem drzwi. Skrzywiłam się lekko, a Louis spojrzał na mnie podejrzliwie. 
       - Moglibyśmy kazać mu się zawieźć do mojego mieszkania - kusił, bawiąc się kołnierzem mojego płaszcza. Pokręciłam szybko głową i popchnęłam go w stronę restauracji. 
       - Wracamy. Jesteśmy to winni Caroline i Liamowi - rozkazałam, chwytając jego rękę i ciągnąc za sobą. Nie opierał się, ale warknął z niechęcią. Spojrzałam na niego przez ramię i pociągnęłam jeszcze mocniej.
       - Dałeś cudowny pokaz swojej zazdrości, więc myślę, że nie będziesz musiał przejmować się Kaitō. - rzuciłam, domyślając się jego obiekcji, dotyczących powrotu do Irresistible. 
       Louis westchnął ciężko i wreszcie dał się poprowadzić do restauracji, w której środku przeprosiliśmy narzeczeństwo i ich gości za tę niezręczną chwilę. Kaitō uśmiechnął się do mnie szeroko i mrugnął zaczepnie, na co mięśnie Louis’ego napięły się błyskawicznie. Szturchnąwszy go, usiadłam na swoim starym miejscu, a gdy Louis zajął miejsce obok, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam lekko, dodając mu otuchy. 
       - Awwwww… Jacy jesteście uroczy. A teraz wracajmy do mnie i mojego ślubu - zakpił Liam, a Caroline prychnęła ostentacyjnie
       - Jakbyś nie wiedział, nie bierzesz tego ślubu sam - pokazała mu język, na co większość gości zaśmiała się wesoło. Liam ujął dłoń Caroline i ucałował ją powoli. 
       - Naszego ślubu - poprawił się, patrząc na nią z uczuciem, jakie przed chwilą widziałam w oczach Louis’ego, gdy pochylał się do pocałunku przed restauracją. Uśmiechnęłam się szeroko, szczęśliwa, że choć jeden konflikt miałam za sobą. 
       O dziwo reszta kolacji przebiegła spokojnie. Nie zabrakło kilku napięć między Kaitō i Louis’m, ale były one tak nieistotne, że w końcu przestałam na nie zwracać uwagę. Wszyscy razem wyszliśmy z Irresistible, kierując się ku postojowi taksówek, śmiejąc się, żartując i snując plany dotyczące przebiegu ślubu. Zayn jedną ręką obejmował Silvię w pasie, a drugą uwiesił Liamowi na ramieniu, ukazując, jak wino uderzyło mu do głowy. 
       - Wow, przyjacielu. Bierzesz ślub! - wrzasnął, zataczając się lekko i wywołując wokół salwy śmiechu. 
       - Tak, tak, Eleganciku, biorę - odparł Liam, klepiąc go na odczepne po dłoni. 
       - I jestem twoim drużbą! - powiedział Zayn, patrząc na Silvię z szerokim uśmiechem. 
       - Mam nadzieję, że wieczór kawalerski nie będzie w sterylnie czystym szpitalu, gdzie striptizerkami będą pielęgniarki w podeszłym wieku - mruknął Liam - kocham cię, brachu, ale wciąż ci nie ufam - dodał, a Zayn zaśmiał się głośno i pokręcił głowy.
       - Żadnego szpitala. A jeśli będą pielęgniarki, to wierz mi, że nie w podeszłym wieku - odparł i potknął się o wystającą z chodnika płytę. Tylko dzięki refleksowi wysokiej Silvii nie zarył twarzą w beton. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, który Niall z Phoebe przerwali namiętnym pocałunkiem, Harry spojrzał na nich ze zmartwieniem wypisanym na twarzy, o które miałam go później zapytać, Milena rzuciła mi krótkie smutne spojrzenie, a Liam i Caroline poszli w ślady swoich przyjaciół, łącząc lekko swoje wargi. 
       Kaitō klepnął zaczepnie Louis’ego w plecy, a ten wymusił w sobie uśmiech i uścisnął mu rękę na pożegnanie. W przeciwieństwie do reszty, po Japończyka przyjechał szofer. Razem ze swoimi kolegami weszli do dużego czarnego Volvo i odjechali z głuchym rykiem terenowego silnika. 
       - Payne! - usłyszeliśmy nagle głośny krzyk jakiegoś chłopaka. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam chudego wysokiego blondyna o bladej twarzy i podkrążonych oczach. 
       - O nie… - mruknął Zayn, poważniejąc nagle, jakby cały alkohol wyparował z niego w jednej sekundzie. - Liam, nie odpowiadaj mu - mruknął do swojego przyjaciela, ale ten już machał ręką do przybysza.
       - Hej stary… - powiedział niepewnie, gdy blondyn dotarł wreszcie do naszej grupki.
       - Gdzieś ty był przez ostatnie miesiące? Nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić! - blondyn szturchnął zaczepnie Liama i zaśmiał się, ukazując żółte, zniszczone zęby. 
       Napięcie przebiegło po całej grupie niczym ulewa, zmywająca cały nasz dobry humor. Louis schował mnie za sobą, jakby przybysz miał zrobić mi krzywdę, a gdy się rozejrzałam, zauważyłam, że reszta jego grupy zareagowała podobnie. Milena i Caroline patrzyły zmartwione na Liama, gdy Zayn chował i jego, i Silvię za sobą. 
       - Posłuchaj, kolego, jeśli Liam się do ciebie nie odzywał to znaczy, że miał powód. - powiedział, wyciągając rękę i kładąc ją na klatce piersiowej przybysza. Ten spojrzał na nią z wyższością i prychnął kpiąco. 
       - Przeeestań. Większego imprezowego zwierzaka nie było. - odparł i zerknął przez ramię bruneta na Liama - Jest sprawa… - mruknął przyciszonym głosem, jakby miało to do nas nie dotrzeć. 
       - Nie, Nick, skończyłem z tym - powiedział Liam, kręcąc bez przekonania głową. 
       - No co ty! Dostaliśmy coś zajebistego! Powinieneś sam ocenić, ale uważam, że jest fantastyczne! Dopiero wchodzi na rynek, kosztuje majątek! - domyśliłam się o czym mówił Nick, znałam historię Liama i jego nałogu. Patrzyłam więc w napięciu na reakcję Payne’a, która wydawała się nie być tym, czego oczekiwała od niego grupa. Oblizał nerwowo wargi, patrząc tęsknie w stronę chłopaka. 
       - Nie… Nie, dzięki, Nicky - powiedział cicho, wbijając wzrok w beton. Nick spojrzał na każdego z nas z osobna i zaśmiał się lekko, wzruszając ramionami. 
       - Jak zmienisz zdanie… - mruknął i rzucił nagle w stronę Liama małą przeźroczystą paczuszkę, którą ten zdołał złapać w połowie drogi. Chłopak odwrócił się i poczłapał bez słowa w swoją stronę. Przedziwne krótkie spotkanie zakończyło się wpatrywaniem Liama w niebieskawy proszek, który przed chwilą znalazł się w jego rękach. 
       - Liam - powiedział cicho Zayn, odwracając się do przyjaciela i kładąc dłoń na jego szyi. 
       - Hm…? Co? - zapytał Liam, nie podnosząc znad paczuszki wzroku. Malik chwycił ją powoli i wyciągnął ostrożnie z rąk Payne’a. Liam zamrugał wtedy szybko i potarł nerwowo kark, zrzucając z siebie dłoń Zayna. 
       - Skarbie… - Caroline splotła swoje palce z jego i uśmiechnęła się do niego smutno. 
       - Ślub… Nie potrzebujesz tego świństwa. Wchodzisz w zupełnie nowe życie - powiedział Zayn, a Liam kiwnął powoli głową. 
       - Tak… Tak, przepraszam was. Wszystkich - rozejrzał się dookoła, rzucając nam spojrzenie pełne poczucia winy. - Nick mieszka niedaleko. To była kwestia czasu, kiedy miałem go spotkać. - dodał, wzruszając ramionami, ale jego wzrok wędrował bez przerwy do paczuszki w rękach Zayna. Nie uszło to uwadze Malika, więc ścisnął ją w pięści i wskazał stojący w dali kosz na śmieci. 
       - Chodź, pozbędziemy się tego gówna. - jego słowa spotkały się z nerwowym kaszlnięciem Liama. Poruszył się niespokojnie, jakby chciał powstrzymać bruneta, ale w porę z tego zrezygnował. 
       - Może… Może dacie to do zbadania chemikom, Harry? Skoro Nick mówi, że to jakieś drogie gówno, będziemy mogli nieźle na tym zarobić… - mruknął, nie patrząc na nikogo. Harry położył mu dłoń na ramieniu i kiwnął głową. 
       - Dobry pomysł! Czasami myślisz, gamoniu. A teraz już się ogarnij. Nikt się na ciebie nie gniewa - odparł, uśmiechając się do niego szeroko. Liam westchnął ciężko i objął nerwowo Caroline. 
       - Dzięki… - powiedział cicho, ale wreszcie na jego ustach pojawił się słaby uśmiech. 
       - No, stary! Za chwilę bierzesz ślub! Nie ma co się smucić! No może dlatego, że nie będziesz już mógł zaliczać przypadkowych panienek - zaśmiał się Louis, a Caroline pacnęła go mocno w potylicę, na co pokazał jej język. 
       Wszyscy zbyli niezręczną sytuację śmiechem i wreszcie rozjechali się do swoich mieszkań, żegnając wcześniej wylewnie. Louis nie mógł oderwać ode mnie rąk w taksówce, nie będąc w stanie doczekać się naszego przystanku. 
       - Pokażę ci, jak zadziałały na mnie te twoje okrutne słowa - warknął mi do ucha, wywołując rozkoszne łaskotanie w żołądku. 
       Wpadliśmy do mojego mieszkania, całując się jak szaleni i obijając o ściany. Louis niemal przewrócił kryształowy wazon, który Milena kupiła jakiś czas temu za śmiesznie drogie pieniądze. W pewnym momencie potknęłam się o oparcie fotela, przesuwając go po lśniącej podłodze z hukiem, który musiał wywołać moją przyjaciółkę z pokoju, bo stanęła w progu, patrząc na nas z nieśmiałym uśmiechem. Domyśliłam się, że taksówkarz, z którego usług skorzystaliśmy, zabrał nas okrężną drogą (co mogło wyjaśniać piekielnie wysoką cenę), bo Milena już była ubrana w szorty i luźną koszulkę od piżamy. Oderwaliśmy się od siebie z Louis’m, a ja posłałam w jej stronę swoje przeprosiny. 
       - W porządku - odparła cicho i spojrzała na mnie lękliwie, zagryzając swój kciuk - Wybaczcie, że wam przeszkadzam, ale… Kornelia, możemy porozmawiać? - zapytała, unikając mojego wzroku. Uśmiechnęłam się szeroko i odepchnęłam ostentacyjnie Louis’ego od siebie. Rzucił coś z oburzeniem, ale nie zwróciłam na to uwagi. 
       - Jasne. Jasne, Milena, zawsze! - odpowiedziałam, nieco zbyt entuzjastycznie, na co przyjaciółka uśmiechnęła się szeroko. 



*nigdy nie pozwolę ci odejść


#TTDff - Hashtagujmy, kochaneeee <3

41 komentarzy:

  1. Jejku no już myślałam, że nigdy jej nie wybaczy.. Ale nareszcie aww
    czekam na next'a xx
    @Demon0Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam pierwsza!!!! Po raz pierwszy mi się udało hahaha xx
      @Demon0Klaudia

      Usuń
    2. Wooohooo! Dało radę! :D

      Usuń
  2. Ten rodzial jest per-fect
    Nareszcie sie pogodzili. Jestem ciekawa o co chodzi Milenie
    Czekam na next'a 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. *_* dopiero tydzień temu natrafiłam na to FF i boże boskie <3 kocham i czekam na nexta !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że się spodobało! Mamy nadzieję, że zostaniesz z nami już do ostatniego rozdziału :D

      Usuń
  4. Lou nie bądź taki zazdrosny głupku! Rozdziałsświetny jak zawsze! Lofki kiski i wgl czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lou nie lubi się dzielić :( Ale może wreszcie zmądrzeje :D

      A. <3

      Usuń
  5. Kocham ten rozdział (z resztą jak wszystkie no ale nie ważnee! XD) A sie dzieje/działo między tymi skurczybykami o.O Zazdrość Lou potrafi być irytująca! ale dobrze że już po sprawie (mam nadzieje hej!) Ale, ale.. proszę was.. nie straszcie mnie więcęj takim zerwaniem między bohatrami, booo to sie może skończyć w szpitalu! Jak już ona szła do tej taksówki to ja od zmysłów odchodziłam myśle sobie "no super.. on nie biegnie.. świetnie.. zerwali super! uhu.. ona pojedzie.. nie wróci aaaa!" no i wgl byłam przerażona troche >.< NO ale co było minęło.. ważny jest koniec, a ten jest świetny *^* KORNELKA Z MILENKA WRESZCIE SIE POGODZĄ! Nareszcie znowu wszyscy bede w zgodzie.. chociaż na chwile :') a ten moment jak Korenelia porzuciła Lou.. BEZCENNY! 'if u wanna be my lover, u gotta meet my friends... [..]FRIENDSHIP NEVER ENDS' hahha się mi przypomniało jak czytałam ten moment xd
    DOBRA, bo kurde schodzę na z tematu haha ;D
    NIe moge się doczekać next'a.. buziaki!! ♥
    /D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubimy Was trochę postraszyć :D U nas nigdy nie może być za spokojnie :D

      Next w ciągu tygodnia :*

      A. <3

      Usuń
  6. Ehh ciężko w jakikolwiek sposób to skomentować, bo będę się powtarzać, no ale trudno. Jesteście cudowne i wgl <3 Milka z Kornelką może się w końcu pogodzą i znowu będzie piękne BFF :D Lou - no dla mnie brak słów dla tej postaci serio, świetnie wykreowana. Tylko żeby Liaś nie brał znowu tego gówna i wszyscy będą szczęśliwą rodzinką. Ale znając te szybkie zwroty akcji, obstawiam że SOSI coś namieszają na weselu, soł czekam z niecierpliwością ^^
    Jeżeli chcecie zobrazowania tego jak uwielbiam waszą twórczość, to wystarczy chyba tylko to, że szczerzę się ja głupia, jak tylko pojawia się nowy rozdział :D
    Tyle ode mnie, czekam na więcej no i wgl buziaki i loffki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! <3
      Zobaczymy czy Twoje podejrzenia się sprawdzą :> :D
      Haha :D Szczerzenie się zawsze super! :D
      Buźki!
      A. <3

      Usuń
  7. Wow! Niesamowite! ♥♡♥♥ do nexta skarbki! :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój pierwszy komentarz i nie będzie on krótki haha :D Więc tak kilka dni temu pomyślałam: kurde! fajnie byłoby przeczytać jakieś opowiadanie w którym wystepują chłopaki z 1D. No i zaczęłam szukać, przede wszystkim chciałam znaleźć coś co ma więcej niż pare rozdziałów. Pierwszy dzień poszukiwań i nic, albo opowiadania po kilka rozdziałów i dziewczynom kończyły się pomysły albo historie bez żadnego sensu i składu. No i jak się domyślacie w końcu natrafiłam na tą strone i był to strzał w 10! :D Ale nie wiem czy mam Wam dziękować bo dzięki Wam miałam kilka wieczorów wyciętych z życiorysu haha i chodziłam wiecznie niewyspana! No, ale dziewczyny naprawde brawa dla Was za to co stworzyłyscie i mam nadzieje, że będziecie dalej tworzyć! Od pierwszych rozdziałów tak się wciągnęłam, że nie mogłam przestać czytać! Wstawałam i czekałam aż przyjdzie wieczór, wróce z pracy i będę mogła przeczytać dalszą część historii :D I siedziałam pół nocy haha W sumie 4 dni zajęło mi przeczytanie wszystkich rozdziałów. Z wielkim smutkiem otworzyłam ostatni rozdział, ale też ucieszyłam się gdy zobaczyłam, że nadal dodajecie nowe rozdziały, więc jest na co czekać!
    Opowiadanie tym bardziej przypadło mi do gustu bo główną role odgrywa HARRY <3 najcudowniejszy haha ! Oczywiście uwielbiam wszystkich chłopaków, no ale chyba każda z nas ma tego swojego ulubieńca! ^^
    Tyle tytułem wstepu, teraz przejde do samego opowiadania hahaha! Niektóre fragmenty czytalam po kilka razy, świetnie napisane i tak przedstawione, że czułam się jakbym to ja była na miejscu Kornelii czy Mileny. Kocham Was za tooooo. No i czerwona czcionka! hahaha Ostrzegacie, że w razie co mozna te fragmenty ominąć, ale czy ktoś je omija? Nie wierzeeee. Ja tam na nie czekam, a co ! :D ogólnie to Harry jest tak cudownie przedstawionyyy, Louis też oczywiście! Kochane łobuzy <3 Każda pewnie czyta i marzy, żeby znaleźć takiego swojego gangstera !
    Teraz musze coś napisać o rozdziale 55. W końcu pod nim dodaje komentarz to wypadałoby ^^ Kornelia i Louis, ile emocji! No , ale są emocje znaczy, że jest miłośc, że jest prawdziwe uczucie! Z niecierpliwością czekam kiedy Milena i Kornelia się pogodzą, mam nadzieje, że końcówka własnie to zwiastuje!
    Jeszcze odbiegajac od ostatniego rozdziału, wybaczcie ale musze haha! Zdecydowanie najlepszy moment to ten kiedy Milena w końcu odważyła się powiedzieć, że kocha Harrego! Co prawda wypadek i walka o zycie ukochanego dały jej do zrozumienia co tak naprawde do Niego czuje , no ale stało się! W końcu! Przez tyle rozdziałów myslałam: Milena nie bądź głupia, przecież kochasz go! Powiedz mu to w końcu! I mowiłam to za nią haha! No i w końcu sama się odważyła!
    Kończąć już! Dziewczyny jesteście cudowne, nie przestawajcie nigdy pisac, wierze, że wena Was nie opuści a pomysłów na pewno macie jeszcze sporo!
    Po za tym jestem Ania, od paru dni Wasza stała już czytelniczka !
    Buziaki dla Was! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. YAAAAAY! Cieszymy się, że TTD tak Cię wciągnęło :D Mamy nadzieję, że odespałaś te nieprzespane nocki :D
      Takie komplementy naprawdę motywują, dają nam motorek do działania! :D
      Dziękujemy :D Nowe będziemy do dawać aż do końca TTD! A przynajmniej taki jest plan ;D

      A. <3

      Usuń
  9. Ohhuuuu ile się działo!
    Nie wiem od czego zacząć!
    Tak, otrzymałam odpowiedzi na pytania dotyczące tamtego rozdziału ale pojawiło się tyle nowych...
    Ale najważniejsze to chyba to, że Liam NIE MOŻE ZACZĄĆ ZNOWU ĆPAĆ NO!
    Stary, ty masz ślub ! A przecież jak znowu zacznie to...
    NIE, NIE, NIE ! >.<
    No i Lou i Kornelia awww
    W sumie to mogą się kłócić, bo jak się godzą to jest pięknie *-*
    Hahaha ;3
    I w końcu Milena się odezwała, czyli, że się pogodzą taaak!!!
    Ale się boję, że Louis ich podsłucha i się dowie o tym i... i nie wiem, jakoś takie urojenie mam. xd
    A na koniec już tak dodam, że.... umm czerwonej czcionki nigdy za mało! Więc jak coś tam może planujecie to może dałoby się ją jakoś wpleść pomiędzy wydarzenia? ^^
    AH XD ZAPOMNIAŁABYM :D
    Coś co mnie rozwaliło, to ta scena jak Harry z Mileną wchodzą do mieszkania podczas gdy Lou z Kornelią...
    No i tekst Mileny: " Serio? Macie dla siebie całą sypialnie, a zdecydowaliście pieprzyć się w kuchni? "
    A potem Harry: "Spoko, my też tutaj to robiliśmy"
    Czytałam kilka razy ! :3
    Po prostu świetne :D
    Weeeeny <3
    KOCHAM.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Czerwona czcionka w każdym rozdziale? Nieeee to już by było za dużo ;D

      Dzięki, Justysia! Weny narazie nie brakuje :D
      Do następnego ;*

      A. <3

      Usuń
  10. FEELS
    NIE STRASZCIE MNIE WIĘCEJ Z TYM ZERWANIEM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszamy! :(
      Ale będzie więcej straszenia :D

      A. <3

      Usuń
  11. FEELS
    NIE STRASZCIE MNIE WIĘCEJ Z TYM ZERWANIEM

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż... Pierwszy mój komentarz na tej stronie. Pierwszy dlatego, że nie chciało mi się komentować np. pierwszego, gdy jest już ich ponad 50. Nie bardzo mam ochotę komentować dokładnie treść konkretnie tego rozdziału, ale prawdopodobnie jeszcze do tego powrócę.
    Może się wydać dziwne, ale nie jestem fanką 1D. Nie boję się powiedzieć, że wręcz ich nie lubię (ale nie będę tutaj pisać co myślę o nich, bo nie mam zamiaru urazić fanek). Głównie chciałabym wypowiedzieć się na temat całokształtu tego opowiadania. Cóż, patrząc na wasze umiejętności (które pozytywnie mnie zaskoczyły, bo po opowiadaniu z chłopakami z 1D nie spodziewałam się czegoś dobrego, zbyt dużo beznadziejnych historyjek miałam już za sobą) nieco się zawiodłam... Po kilku rozdziałach stwierdziłam, że czytanie tego jest dobrym zajęciem na nudę, takim też było w moim przypadku. Niestety jak teraz na to wszystko patrzę to pod pewnym względem jest to opowieść bardzo przewidywalna... Prawdę mówiąc jedynym elementem, który mnie zaskoczył, był powrót głównych bohaterek do Polski.
    Akcja akcją, ale każde z tych bardziej niebezpiecznych [?] wydarzeń kończyły się naprawdę zgodnie z każdą moją obawą. Oczywiste było przecież, że Milena i Kornelia wrócą do Londynu, że Harry wróci cały z Irlandii, że przeżyje ten cały wypadek, że Kornelia zostanie uratowana z tego porwania etc... No i jeszcze trochę mnie zdziwiło to, że Kornelia zerwała z Louis'em, ale już w tamtym momencie wywnioskowałam, iż się prędzej, czy później zejdą.
    W moich oczach ten fanfic nie jest jakimś mega cudem z kilku powodów:
    jak dla mnie za dużo tego migdalenia się... praktycznie w każdym rozdziale jest conajmniej kilka pocałunków;
    wydaje mi się też, że jest trochu przy dużo seksu, co kilka rozdziałów jak nie Harry z Mileną to Louis z Kornelią;
    wszystko kończy się zbyt szczęśliwie, chodzi np o te "zerwanie";
    (Tak osobiście to zabrakło mi gwałtu podczas porwania Kornelii)

    Co do samego rozdziału.. Niewiele mogę powiedzieć.. Na pewno szkoda mi Caluma (od początku chciałam aby był z Kornelią, jednak byłam pewna, że ona pozostanie z Louis'em), ucieszył mnie powrót Kaito, głównie dlatego, że kojarzy mi się on z jednym z Vocaloid, akurat z moim ulubionym <3
    Lekkim zaskoczeniem było te nagłe "zerwanie" a jednocześnie zawodem, gdyż wiedziałam, że mimo wszystko się pogodzą.
    Jasno można wywnioskować, że jestem fanką częściowo złych zakończeń sytuacji czy różnych takich rzeczy.. XD

    Mój komentarz pewnie jest pomieszany z poplątanym, oczywiście wbrew mej woli :C

    A już na sam koniec, dziewczyny, nie zniechęcajcie się moją oceną. Piszcie dalej, a ja będę czytać w cieniu nadziei (czy jak to tam się pisało .-. nigdy nie byłam dobra z polaka...) że wreszcie mnie czymś POZYTYWNIE zaskoczycie i coś pójdzie nie tak jakby wszyscy chcieli C:<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My Cię nie będziemy hejcić za "nielubienie" One Direction :D Same kiedyś ich nie znosiłyśmy :) Ale skoro treść Cię tu zatrzymała to nas to cieszy.
      Dziękujemy za krytykę, bo ta też od czasu do czasu jest potrzebna! Rozumiemy Twoje obiekcje co do treści TTD i dodamy tylko, że wszystko jest skrupulatnie zaplanowane. Również zdarzenia, których prawdopodobnie wielu nie będzie się spodziewać w przyszłych rozdziałach (na co ogromnie liczymy, ale kto wie :) )
      Skoro zostajesz z nami to mamy nadzieję, że jednak kolejne rozdziały spodobają się bardziej i zaskoczą.
      Absolutnie nas nie zniechęciłaś, a bardziej zmotywowałaś :)
      Czego nie mogę obiecać to mniej seksu. Jesteśmy dwoma dziewczynami po dwudziestce, które lubią poczytać erotyki i od seksu nie stronią :D To, że piszemy fanfiction daje nam tylko większe pole do rozwinięcia skrzydeł wyobraźni :) W zamyśle seksu w TTD miało być znacznie więcej. Jego ilość i tak została dość drastycznie zredukowana :D
      Poza tym jest to romans, więc migdalenia się też będzie sporo. Mimo wszystko głównymi wątkami są uczucia między Kornelią a Louis'm, i Mileną a Harrym :)

      Dzięki jeszcze raz za szczerość i mamy nadzieję, że następne wrażenia będą pozytywniejsze! :*

      A. <3

      Usuń
    2. Cóż, co do seksu, migdalenia się i całego romansowania to się zdołałam domyślić XD
      Podejrzewam, że jeszcze zdążycie mnie zaskoczyć (taka ma wielka nadzieja), ponieważ podczas jednego z rozdziałów, gdy Harry był po tym wypadku, łza mi się w oku zakręciła, a od początku wiedziałam, że wyjdzie z tego i będzie wszystko takie strasznie Happy.

      Teraz jedynie mogę jeszcze mieć nadzieję, że nie spsujecie charakteru Harry'ego (bo nie chciałabym, aby stał się takim mięczakiem jak się stało z Mileną :v) i, że nie zabijecie mi Caluma bo jego postać mi się najbardziej spodobała. Niestety to romansidło o 1D i nie byndzi razem z Kornelią :C

      Usuń
  13. Wreszcie jej wybaczyl hahah kochani ❤❤❤ cudowny rozdzial i czekam nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochają się jak szaleni to i wybaczają z łatwością :D Dziękujemy, skarbie!

      A. <3

      Usuń
  14. O my God. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Przy poprzednim rozdziale seryjnie myślałam, że już między nimi wszystko w porządku, siedzą sobie razem. A tu nagle taki numer wywijacie ;D Co nie zmienia faktu, że cieszę się, iż wreszcie postawiła się Lou i zdecydowała, że jeżeli on nie zamierza jej wybaczyć - zerwie z nim. Cholera, nawet mi się to spodobało. A tu proszę, od razu się pogodzili. Myślałam, że minie sporo czasu, nim to zrobią. Trochę nie spodobało mi się podejście Lou co do całej sytuacji. W jednej chwili ignoruje miłość swojego życia, a w następnej pędzi z nią do sypialni, a potem znów nie ma zamiaru z nią gadać. Może być zły, to prawda, ale to wyglądało tak, jakby zależało mu tylko na seksie z nią. Cholera, a ona się na to godziła. Dobrze, iż wreszcie postanowiła się postawić.
    Ten rozdział był nieco przełomowy, nawiązuję do związku Lou i kłótni między dziewczynami. Zawsze kończycie po całej akcji i jestem zadowolona, że wszystko się wyjaśniło, a teraz urwałyście w tak kluczowym momencie! No nie potrafię tego zrozumieć! Jestem pewna, że dziewczyny się pogodzą, lecz gdzieś tam w mojej głowie siedzi myśl, że możecie tylko jeszcze bardziej skomplikować całą sytuację i one pokłócą się jeszcze bardziej, lecz tym razem jedna z nich wyprowadzi się z mieszkania. Uch, fajnie by było. To znaczy mogą się już pogodzić, ale miło by było, gdyby na przykład Milena przeniosła się do Hazzy. Mogliby uprawiać seks na fortepianie każdego wieczoru... XD
    Więc Kaito wrócił. Miałam nadzieję na jakiś niezły dramacik z nim i Lou w rolach głównych, lecz widzę, że Kaito dał sobie spokój. Nawet szkoda.
    A teraz to, co najbardziej spodobało mi się w tym rozdziale. Sytuacja z Li. Gołym okiem było widać, jak bardzo miał ochotę na te prochy. Gdyby nie jego przyjaciele, narzeczona i zbliżający się ślub - na pewno skorzystałby z propozycji dawnego "znajomego", prawda? Cholera, boję się jak rozwinie się ten wątek. Chyba nie zamierzacie rozpieprzyć ślubu, co nie? Chybabym się załamała, gdyby tuż przed nim Liam się naćpał. W ogóle jest mi go tak strasznie szkoda (moja polonistka właśnie teraz po raz tysięczny zabiłaby mnie za użycie słowa 'strasznie' XD). Tyle w życiu przeszedł, jego nałóg jest koszmarny. Proszę, nie zniszczcie mu przyszłości. Proszę.
    Tym razem z polskimi znakami XD Dorwałam się do komputera i nie musiałam pisać na telefonie ;D
    Chyba podsumowałam wszystko, na czym mi zależało <3
    Kocham was. Po prostu <3 Dziękuję, że piszecie <3
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać bardzo się kochają i cholernie im na sobie zależy:) Seks jest potrzebą ciała, nie zawsze możemy ją wyłączyć i później dzieją się takie akcje xD
      Ahahhahaha xD W sumie... Całkiem niezły pomysł... :D Z tym, że fortepian mógłby się w końcu znudzić... Ale zawsze można znaleźć inne ciekawe miejsce do uprawiania seksu xD
      Szczerze, to na początku nie planowałyśmy powrotu Kaito, ale został tak pozytywnie odebrany, że znalazłyśmy dla niego pewną rolę w TTD:D
      Zobaczymy, czy masz rację, ślub już niedługo!:D

      My też Cię kochamy i dziękujemy za to, że jesteś!!!

      Buziaki,
      M.xx

      Usuń
  15. Kocham tego bloga 💙
    Świetny rozdział. 😉
    Z niecierpliwością czekam na następny 😁
    Zapraszam do mnie camila-and-neymar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo, Kochana!
      Następny w ciągu tygodnia
      A na bloga na pewno zajrzymy,
      M.xx

      Usuń
  16. Genialne *.* i kornelia z całkiem innej strony...już kocham tą strone ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na książkę waszego autorstwa!

    OdpowiedzUsuń
  18. Cuuuuudowne awww nie mogę się doczekać kolejnej części ;3 Fajnie by było jakby dziewczyny wprowadziły się do chłopaków achh <33 Ta akcja z zerwaniem ? OMG byłam w szoku prędzej spodziewałam się tego po Milenie niż po Korneli szok , a jak podbiegł ten cały Nick i ten strach że Li się skusi Jezu uwielbiam czytać ten FanFiction Czekam na next ! Uwielbiam was :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo to, nadal mam dziwne przeczucie, że Liam znowu sięgnie po narkotyki; przez co będą niemałe problemy.

      Usuń
    2. Następny rozdział w przeciągu tygodnia:)
      Jak widać, Kornelia też jest do wszystkiego zdolna!:D
      Co do Liama i narkotyków, to wkrótce się przekonasz:D

      Buziaki,

      M.xx

      Usuń
  19. Hej,hej kochane ! :) dawno nie komentowałam ;'( ale cały czas byłam na bieżąco i czytałam gdy tylko pojawiał się nowy rozdział :D I tyle się działo, że normalnie ohoho ^^ Ale lubie jak sie duzo dzieje, nawet złego,bo zawsze jest taka fajna adrenalinka i wogóle nie wieje nudą takze mega <3 no i oczywiście czerwona czcionka...hhihi..jej to najwięcej poprosze ^^a najbardziej kocham to ze po prostu wszystko odczuwa się tak jak bohaterzy to przeżywają i kocham to :)
    Jejuu jak ja się cieszę się, że Harremu jest juz o wiele lepiej i tak mu się dobrze układa z Milenką :) miodzio :D
    A teraz o tym rozdziale...okropnie się przeraziłam tą ich klótnią, juz na serio myślalam,ze ona odjedzie i to będzie koniec :c ale tak się NIE stało i mega się cieszę, bo oni nie mogą po prostu ze sobą zerwac i już ! :D A Lou zachowanie rozumiem,bo w koncu to było bardzo bolesne, chociaz dobrze wie że Kornelia nie pocalowała Caluma z miłości, ale i też przesadza, ja tez bym sie wkurwiła takim zachowniem xd ale ich godzenie się jest najlepsze ^^ hahaha :D najlepsze to bylo w tej kuchni i potem tekst Harrego hahahahaha caly czas mnie to śmieszy hahaha ^^
    No dobra Liam..co to ma byc?! on bierze ślub nie moze wrócic do tego gówna no :c i to podejrzane było, ta całą sytuacjia, to żle wróży i Wy znowu cos kombinujecie :D i ja chce się dowiedziec co ;c bo to tak sobie znikąd ten były "kolega" Liama nie pojawił się :c no ale pozostaje czekac..
    A kolejny wątek to Milena i Kornelia i tak się cieszę, ze ona się do Korneli odezwała jejuu, cudnie po prostuu <3 pogodzą się w koncu ! czekałam na to :D
    I własnie teraz jest tak w miare fajnie wszystko i spokojnie czyli to pewnie cisza przed burzą :D juz niedługo cos sie stanie czego się boje, ale i czekam na to,bo lubie jak cos się dzieje ^^ ciekawe co tym razem hm..cos tam sb obmyślam co to może byc, ale i tak pewnie mnie zaskoczycie i fajnie :)
    Dobra koniec xd miał być dłuugi komentarz, ale nie wiem co juz pisać, zaćmiło mnie, mialam tyle do powiedzenia a to się gdzies teraz ulotniło xd ale chyba najwazniejsze napisałam, także koncze :)
    Duuuzy buziak dla Was kochane przeprosinowy w dużej mierze, ze moją niekatywność, kocham mocno <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubimy jak się dużo dzieje:D Dlatego na najbliższą przyszłość trochę akcji mamy zaplanowanych:D
      Wszystko się układa, taki mały raj przed kolejnymi odcinkami:D

      Też kochamy!!!
      Buziaki,
      M.xx

      Usuń