niedziela, 6 lipca 2014

11. What if the way we started made it something cursed from the start...

  Kornelia 

       Louis stał przy barze, zamawiając mi kolejnego drinka, więc miałam chwilę dla siebie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, zauważając, że, tak samo jak poprzedniego dnia, niektóre dziewczyny rzucały mi nienawistne spojrzenia. Trudno, moje drogie, wasz ukochany jest dzisiaj ZE MNĄ. Pomyślałam i zachichotałam. Nie czułam specjalnego pociągu do tego faceta. Był zbyt pewny siebie i bezpośredni, a ja osobiście, jak na żałosną romantyczkę przystało, szukałam szarmanckiego rycerza na białym rumaku. Albo w czarnym Mustangu... Jednak zazdrosne spojrzenia, wypucowanych bogatych paniuś, sprawiały mi grzeszną satysfakcję. Chociaż jedna rzecz, w której jestem od nich lepsza. A może to alkohol zaczynał powoli działać... 
       Zauważyłam, że muzyka w Bobbles była zupełnie inna niż wczoraj. W moich uszach rozbrzmiewały futurystyczne dźwięki dance, które sprawiały, że noga sama podrygiwała w jej takt. Osoby, które przesadziły nieco z alkoholem, wychodziły na wolną przestrzeń między stolikami, i pląsały w najlepsze. Zachichotałam na widok mężczyzny, który szarpał swoją bogu ducha winną partnerką w ruchach tanecznych, które zapewne uważał za genialne. Wreszcie piosenka się skończyła, zabawna para wróciła do swojego stolika, a w barze rozbrzmiał piękny kobiecy głos, rozpoczynający kolejny utwór. 







       Ciężki wolny bas wprawił moją głowę w kołysanie i zamknęłam oczy, dając się ponieść hipnotyzującej melodii. 
       - Chodź - usłyszałam przy uchu szept Louis’ego, a gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam ofiarowaną mi dłoń. Zdziwiona chwyciłam ją bez zastanowienia i zostałam pociągnięta na „parkiet”. Ludzie podążali za nami wzrokiem, gdy Louis przyciągnął mnie gwałtownie do siebie i położył dłonie na moich biodrach. Nie zaprotestowałam. Uwielbiałam taniec, który dla mnie często równał się z namiętnością, mogącą istnieć tylko w czasie jego trwania. Zaplotłam więc ręce na szyi mężczyzny i zaczęłam kołysać się zmysłowo do rytmu piosenki. Louis pochylił nade mną głowę, a nasze czoła spotkały się w połowie drogi. Nie odrywaliśmy od siebie wzroku, gdy nasze ciała zsynchronizowały się w powolnych, intymnych ruchach. Przygryzłam wargę, czując, że jedna z dłoni spoczywających na moich biodrach zaczęła piąć się ku górze, głaszcząc delikatnie mój bok i żebra, a następnie zeszła powoli w dół ramienia, dotykając pieszczotliwie moją skórę. Nasze palce splotły się w mocnym uścisku i Louis odepchnął mnie delikatnie od siebie, po czym okręciłam się wokół własnej osi, prowadzona jego sprawnymi ruchami. Przyciągnął mnie z powrotem i przywarłam do jego klatki piersiowej, na której położyłam swoje dłonie. Nie odrywając jednej z nich od jego ciała, zaczęłam okrążać go kocimi ruchami, a gdy ponownie stanęłam przed nim, zrobiłam zmysłowy piruet i wplotłam palce w jego włosy. 
       Uśmiechnął się do mnie psotnie i pochylił ponownie głowę, przybliżając się, tym razem o wiele bardziej. Domyśliłam się co zamierza zrobić, lecz byłam szybsza i z karcącym spojrzeniem, zablokowałam mu drogę, kładąc palec na jego ustach. Nie na długo.  Gdy tańczyłam, często traciłam poczucie samokontroli. Przyciągnęłam go więc do siebie i oddaliłam dłoń od jego twarzy, pozwalając, by nasze usta przybliżyły się do siebie ponownie. Pogłaskałam nosem jego nos i, w momencie, gdy znów spróbował mnie pocałować, zgięłam kolana, schodząc w dół, wzdłuż jego ciała, kołysząc się delikatnie. 
       Zauważyłam, że przygryzł wargę, która nie zaznała dotyku mojej, a w jego oczach pojawił się błysk uznania. Gdy podciągnęłam się powoli, wracając do pozycji stojącej, muzyka nabrała nieco mocy, a Louis, wiedząc już, że się z nim droczę, przyciągnął mnie gwałtownie do siebie, a następnie obrócił tak, że stałam teraz do niego odwrócona plecami. Położył dłonie na moim brzuchu i wprawił nasze biodra w zsynchronizowane ruchy. Oparłam głowę na jego ramieniu, oddając się całkowicie temu, jak mnie prowadził. Musiałam przyznać przed sobą, że ruszał się świetnie. Dodałam więc ten punkt do krótkiej listy jego zalet. 
       Zamknęłam oczy i przycisnęłam nieznacznie swoje biodra do jego. Oczywiście błyskawicznie dostosował się do delikatnej zmiany ruchów, ale mojej uwadze nie uszło, krótkie zdziwione westchnienie, które z siebie wydał. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy poczułam, że pod materiałem jego spodni, zaczyna coś rosnąć. Postanowiłam jednak udać, że wcale tego nie zauważyłam, co było żałosnym kłamstwem, zważywszy na to, jak bardzo nasze ciała przywierały do siebie. 
       - Wredna psotnica - usłyszałam w swoim uchu szept, a potem zostałam ponownie pociągnięta i napotkałam jego błękitne oczy, które teraz pociemniały nieznacznie. 
       - Daj mi siebie pocałować - mruknął w moje usta, oddalone od jego o milimetry. W tym momencie zapadła cisza, gdy nastąpił koniec piosenki. Wbiłam intensywny wzrok w jego oczy, które teraz znajdowały się tak blisko, i zaśmiałam się cicho. 
       - Nie - powiedziałam i oderwałam się od niego, odwracając plecami i ruszając w kierunku naszego boksu. Gdyby wzrok niektórych dziewczyn, znajdujących się w Bobbles, mógł zabijać, zginęłabym już ze dwanaście razy. 
       Opadłam z gracją nosorożca na skórzaną kanapę i spojrzałam na pusty kieliszek. Westchnęłam zawiedziona i zwróciłam tęskny wzrok w stronę baru. Alkohol powoli zaczynał szumieć mi w głowie, ale wciąż miałam ochotę coś wypić. Szczególnie po tym gorącym tańcu, który właśnie odbyliśmy. Nim zdążyłam się powstrzymać, pacnęłam się ręką w czoło i parsknęłam cicho. Głupia... Co ty wyczyniasz? Uznałam, że alkohol w połączeniu z boską muzyką i przystojnym zabawnym facetem źle na mnie działają. Spojrzałam na Louis'ego, który właśnie ponownie podszedł do baru, odbierając od barmana zamówione wcześniej drinki (moja "pijaczynowa" część duszy przyklasnęła ochoczo) i przyjrzałam mu się uważnie. Szczupły, dobrze ubrany, ze świetną fryzurą... I te oczy... Błękitne niczym wzburzone morze podczas sztormu lub letnie czyste niebo... Kornelia? Ogarnij się. Jesteś upita. Skarciłam się w duchu za te dziwne pijackie myśli i pokręciłam głową ze śmiechem, wpatrując się w podłogę.
       - Hej!
       - Nie. - Louis, stał naprzeciwko mnie z drinkiem i whisky w rękach, wpatrzony napiętym wzrokiem w chłopaka, który właśnie wyciągał do mnie rękę. Miał ciemną karnację i czarne włosy. Wesołe brązowe oczy, przygasły teraz nieco, gdy spojrzał na mojego towarzysza. 
       - Tomlinson, nie wiedziałem, że ona jest z tobą - powiedział, prostując się i unosząc dumie głowę. 
       - Hood, gówno prawda, właśnie ze sobą tańczyliśmy, co widział cały klub. A teraz zabieraj dupę z mojego boksu i powiedz swoim szefom, że nie macie tu nic do roboty. To czysto towarzyski wypad. - Louis postawił naczynia na stoliku i zbliżył się nieznacznie do nieznajomego, uśmiechając ironicznie.  Stali tak przez chwilę, mierząc się bez słowa. Byli prawie równego wzrostu, z małą przewagą nowo przybyłego gościa. Przyglądałam mu się uważnie, nieco zawiedziona, że Louis wydawał się go nie lubić. Roześmiane ciemne oczy sugerowały, że był to sympatyczny facet. Wreszcie niezręczna cisza została przerwana.  
       - O, popatrz, widzę, że ty też zabrałeś tu swoją dziewczynę, więc chyba rozumiesz - Louis wskazał na, stojącego za nieznajomym, młodego chłopaka. Ciemnooki uśmiechnął się bez wesołości i kiwnął głową, oddalając się nieznacznie od Lou.
       - Zabawne - powiedział sarkastycznie - Miło słyszeć, że nie broisz - dodał i skinął głową na swojego towarzysza, a następnie skierowali się w stronę boksu, znajdującego się po przeciwległej stronie sali. Louis jednak zatrzymał przybysza, chwytając go za ramię.
      - Powiedz pozostałej dwójce swoich kochasiów, że Styles też dzisiaj ma wolne. Możecie sobie odpocząć - powiedział i puścił mu oczko, zanim go uwolnił. 
       - O to się nie martwię. Harry już nie będzie naszym problemem - nowy wykonał ten sam gest, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, nie sięgający jednak oczu. Co? Wytrzeźwiałam w jednej chwili, wyczuwając niebezpieczeństwo czyhające za tymi słowami. Ale... jeśli to ten Harry... 
       - Co? - nie dało się nie zauważyć strachu, jaki ogarnął na sekundę Louis'ego. I nie tylko jego. Nie znałam znaczenia tych słów, lecz reakcja Lou upewniła mnie, że nie było to nic dobrego. Poczułam jak zimny pot zalewa mi dłonie i wstałam gwałtownie, zwracając na siebie uwagę mężczyzn.
       - Milena... - powiedziałam cicho, drżącym głosem.
       - Hm. Powodzenia - tylko tyle. Nic więcej, żadnej informacji. Poczułam, że zaczynam się cała trząść.
       - Chodź - Louis pociągnął mnie za rękę, chwytając pospiesznie moją torebkę i wybiegł z klubu na zimne nocne powietrze. Przywołał gestem taksówkę i podał kierowcy adres.
       - Louis, kto to był? - zapytałam bezbarwnym tonem, nim wsiadłam do pojazdu. 
       - Nikt ważny, nie martw się. Milenie nic nie jest, ale musisz już jechać - powiedział, rozglądając się na boki nerwowo. Wiedziałam, że kłamał. Próbował ukryć targające nim emocje, lecz z marnym skutkiem. Miałam ochotę się rozpłakać z wściekłości i strachu, ale nie dostałam nawet szansy wyciągnąć czegokolwiek z Louis'ego, bo wepchnął mnie siłą do taksówki i nakazał kierowcy dostać się do hotelu jak najszybciej. W cichym wnętrzu auta słyszałam swoje galopujące serce. 

14 komentarzy:

  1. No i co ten Hood kombinuje? co za mały łoś... chcę już wiedzieć co dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. wowowow!
    To się działo : oo
    chciałam napisac fajny komentarz, ale teraz kompletnie nie wiem co ...
    ughr.
    Rozdział super!!
    Ciekawe co Hood miał na myśli xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJEMY! x

      Haha, to w sumie dobrze, jak nie wiadomo, co napisać! :D
      Jak chcesz, możemy informować Cię o nowych rozdziałach na tt, tylko podaj nick;)

      M. xx

      Usuń
  3. Dziękuję, że mnie powiadomiłyście ;)
    eem, tak jak osoba wyżej chciałam napisać megaśnie długi i zaje*isty komentarz ale nie mam pojęcia co.. O.o
    Dlaczego mam wrażenie, że ta dwójka (chodzi mi o Harrego i Louisa) jest wpakowana w jakieś niezłe gówno?
    no cóż.. w końcu się dowiemy..
    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubimy takie komentarze! xD Motywuje nas to do wymyślania nowych akcji:D

      Co do Harry'ego i Louis'ego, to wkrótce się wszystko wyjaśni:)

      M. xx

      Usuń
    2. ale czy na pewno się wyjaśni ;> :> :> *złowieszczy śmiech*

      Dzięki za tak przemiłe komentarze! Tak jak M. powiedziała, są one świetną motywacją i przyjemnym katalizatorem <3

      A. <3

      Usuń
  4. Super .. Zaczełam dziś czytać ten ff i tego nie żałuje. :) @WeronikaKrzyano

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, czytam od niedawna i jest naprawdę świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. ooooo w końcu Hood ♥
    moje kochanie ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. akcja, akcja, akcja��
    czemu smieszy mnie pierwszy komentarz 'co kombinuje ten maly łoś", lmao ����
    swietne ff

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas też to bawi :D
      Akcja musi być!
      Dziękujemy Kochana!
      buziaki
      M.xx

      Usuń