I wear this crown of thorns upon my liar's chair *
Milena
- Dziwka!
- Spierdalaj! Odezwała się ta, która z Maćkiem bzykała się na każdym kroku! Pieprzone króliki.
- Ha! To były czasy... I jak? Louis? Dobry chociaż był?
- Mmmm... I to jak...
- Kurwa...
- Ha!
- A zabezpieczenie?
- Um...
- KORNELIA!
- Co? Dzisiaj dostałam okres!
- No to się, kurwa, ciesz!
- Proszę cię, tak łatwo mi dzieciaka nie zrobi.
- No ja mam nadzieję.
Wstałam z kanapy, kierując się do kuchni i klepiąc po drodze przyjaciółkę po ramieniu. Parsknęła śmiechem, podążając za mną wzrokiem, a potem również podniosła się z fotela i ruszyła w tym samym kierunku. Umyłyśmy nasze kubki po kawie, a ja przeniosłam się do mojej sypialni w poszukiwaniu odpowiednich ciuchów. Choć była już końcówka czerwca, Londyńska pogoda nie rozpieszczała nas za bardzo. Narzuciłam na ramiona wiosenną kurteczkę, porwałam w dłonie botki, które nałożyłam na stopy w salonie, a potem, wrzeszcząc do Kornelii słowa pożegnania, trzasnęłam drzwiami i podbiegłam do windy. Stanęłam w środku ciasnego pomieszczenia, a widok na korytarz został zastąpiony moim rozweselonym odbiciem. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Ostatnie miesiące były dla mnie tak łaskawe, że czekałam tylko na to, kiedy coś zacznie się psuć. Nie, Milena! Myśl pozytywnie! Może już tak będzie zawsze... Świadoma naiwności tych myśli, wzruszyłam ramionami i skierowałam się do stacji metra. Nowe mieszkanie było usytuowane o wiele dalej od Little Things, niż nasz hotelowy pokój, przez co musiałam wcześniej wychodzić do pracy, lecz była to niska cena, jaką płaciłyśmy za tak wspaniałe warunki.
Dzień w firmie mijał równie przyjemnie, jak poranek. Oddałam Edwardowi kilka projektów, które udało mi się skończyć w ekspresowym tempie, a on spojrzał na mnie zaskoczony i pokiwał głową z podziwem, oceniając efekty mojej pracy. Simon odwiedził mnie kilka razy w gabinecie, rzucając żarty dotyczące szefa, pytając co u mnie, a ja z chęcią oddawałam się jego nastrojowi i naszym rozmowom. Nim się obejrzałam, zostało już tylko pół godziny do zakończenia tego przyjemnego dnia pracy. I właśnie wtedy cała moja radość prysnęła jak mydlana bańka.
- ZAYN! - głośny wrzask, sprawił, że podskoczyłam na swoim fotelu, nakreślając długą krzywą kreskę, rujnującą cały projekt, nad którym pracowałam od godziny. Nosz, kurwa!
-Proszę pana, powinien pan opuścić nasz budynek. - głos Simona, dobiegający zza drzwi brzmiał wyjątkowo nerwowo.
- Odpierdol się ode mnie, młody i zawołaj Zayna! - zmarszczyłam brwi, przysłuchując się zamieszaniu na korytarzu.
- Pan Malik rzadko przebywa w tym budynku, częściej można go znaleźć siedzibie firmy, usytuowanej przy Bury Street. - podniosłam się powoli i ruszyłam niepewnym krokiem w stronę korytarza. Wychyliłam głowę przez próg, a moim oczom ukazał się widok mężczyzny, próbującego wdrapać się na schody i Simona, tarasującego mu drogę.
- Panie Payne, proszę opuścić budynek. - błagalny ton chłopaka, zatrzymał na chwilę intruza, który rozejrzał się tępo po pomieszczeniu. Dopiero wtedy rozpoznałam jego twarz, choć była bledsza od tej, którą widziałam przy naszym pierwszym spotkaniu.
- Liam! - zawołałam, postanowiając pomóc Simonowi w tej dziwnej sytuacji. Przybysz odwrócił się w moją stronę i przymrużył oczy, przyglądając mi się przez chwilę. W końcu chyba przypomniał sobie kim jestem, bo ruszył szybkim krokiem przed siebie, a ja odruchowo cofnęłam się do swojego gabinetu.
- Milena! - Simon wrzasnął za mną z obawą w głosie, lecz ja uniosłam tylko kciuk na znak, że wszystko w porządku. Wpuściłam Liama do środka i zamknęłam za nim drzwi.
- Muszę zobaczyć się z Zaynem - powiedział, kręcąc się po pokoju, niczym nadpobudliwe dziecko. Kropelki potu spływały po jego bladym czole. Podążałam za nim wzrokiem, z jednym wielkim mętlikiem w głowie.
- Zayn jest nieobecny. Tak, jak Simon powiedział, rzadko można go tu spotkać. Przyjaźnicie się, powinieneś o tym wiedzieć - powiedziałam, wskazując fotel. Odrzucił moją propozycję kręceniem głowy i kontynuował swoją nerwową wędrówkę.
- Zawsze pomylę te pierdolone budynki. - warknął do siebie i ścisnął pięści. Przełknęłam ciężko ślinę i skrzyżowałam nerwowo ręce na piersi.
- Liam, czy... Wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze... - zapytałam cicho, widząc, jak kolejne kropelki potu spływają mu za kołnierz koszuli. Potarł nerwowo szyję, a potem podwinął rękawy i wreszcie się zatrzymał, uderzając plecami o ścianę. Zjechał po niej powoli i usiadł na podłodze, opierając łokcie na drżących kolanach.
- Potrzebuję Zayna... - szepnął, jakby zapominając, że wciąż znajdowałam się z nim w tym samym pomieszczeniu.
- Zadzwonię do Harry’ego. On na pewno będzie wiedział gdzie go szukać - powiedziałam, postanawiając nie zadawać kolejnych pytań. Podeszłam do torebki i już wybierałam odpowiedni numer lecz powstrzymał mnie krzyk Liama.
- Nie! Tylko nie do niego. Zajebie mnie, zabije. Nie dzwoń do Stylesa, proszę - próbował się podnieść, lecz brakowało mu sił. Skrzywił się jedynie i ponownie opadł bezwładnie na ścianę. Patrzyłam na niego przez chwilę w ciszy, z palcem wciąż zawieszonym nad przyciskiem zielonej słuchawki. Schował głowę między kolanami i oddychał ciężko. Czułam, że zdenerwowanie rosło we mnie coraz bardziej. Zostałam pozbawiona jedynego wyjścia, o którym mogłabym pomyśleć w tej osobliwej sytuacji. Wcześniej widziałam Liama tylko raz, a teraz siedział bezbronny w moim gabinecie, szukając pomocy, której nie potrafiłam mu udzielić.
Podeszłam do niego powolnym krokiem i usiadłam przy jego boku. Podniosłam rękę, by pogłaskać go po ramieniu, lecz zawahałam się i odłożyłam ją na swoje kolano. Zamiast tego postanowiłam działać.
- Daj mi swój telefon - zażądałam, a on wychylił nieco głowę ze swojej bezpiecznej mikroprzestrzeni. Jego oczy były przymglone. Nie byłam pewna czy w ogóle wiedział, gdzie się teraz znajdował.
- Po co... po co chcesz mój telefon? - zapytał słabym zachrypniętym głosem. Zacisnęłam wargi, czując, że jeśli zaraz czegoś nie zrobię to zwariuję.
- Nie mam numeru Zayna. Zadzwonię do niego z twojego telefonu i przyjedzie po ciebie - wyjaśniłam szybko i wyciągnęłam rękę w oczekiwaniu na jego reakcję. Wyprostował się powoli z sykiem i sięgnął do kieszeni spodni.
- Sam mogę do niego zadzwonić - powiedział i wlepił ślepy wzrok w ekran komórki.
- Jakoś nie wpadłeś na ten genialny pomysł wcześniej. Daj mi to. - odebranie mu aparatu nie było specjalnie trudnym zadaniem. Jego uchwyt był tak słaby, że telefon praktycznie sam się z niego wysunął.
Spojrzałam w ekran smartphone’a, wyszukując listy kontaktów, a gdy wreszcie ją znalazłam, wystukałam na klawiaturze pierwsze litery imienia mojego szefa. Niestety pod „Z” nie znalazłam nic, co mogłoby odpowiadać „Zaynowi”, lub jakiejś jego wariacji. Spróbowałam pod „Malik”, lecz również spotkałam się z zawodem.
- Kurwa mać! Jak masz go wpisanego? - warknęłam, czując, że nerwy zaczynają powoli brać nade mną górę. Liam uśmiechnął się słabo i wziął głęboki oddech.
- E... Elegancik - wymamrotał i zamknął oczy. Nie mogłam powstrzymać złośliwego uśmieszku cisnącego się na moje usta, gdy wpisywałam podane mi słowo. Przyłożyłam słuchawkę do ucha i czekałam w napięciu, wsłuchując się w równomierny sygnał i obserwując, cierpiącego Liama, który teraz ponownie schował głowę między kolanami.
- Malik. - wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam rzeczowy ton po drugiej stronie linii.
- Um... - zatkało mnie. Co miałam powiedzieć? Moje serce biło jak oszalałe - Dzień dobry... Tu Milena. Um... Mam pewien problem - zaczęłam nieskładnie, zaciskając z zażenowania powieki.
- Milena? - Ucichł na chwilę, zapewne sprawdzając numer rozmówcy - Dlaczego dzwonisz z numeru Liama? - próbował zatuszować napięcie w głosie, uprzejmą ciekawością. Elegancik...
- W tym rzecz... Liam, wpadł do nas do biura. Szuka pa... ciebie. Dosyć desperacko. Wygląda kiepsko, wydaje mi się, że jest chory. Jest blady, osłabiony... Dziwnie się zachowuje... - Liam parsknął cicho na moje słowa i oparł głowę o ścianę. Spojrzałam na niego zdezorientowana, lecz jego oczy były wciąż zamknięte, więc nie doczekałam się wyjaśnienia.
- Kurwa... Kurwa, kurwa... - zamrugałam szybko, słysząc w słuchawce salwę przekleństw. Przecież Zayn zawsze był idealnie ułożony i profesjonalny. Jego napięcie jeszcze bardziej wpłynęło na moje zdenerwowanie. Poczułam, jak moje dłonie robią się wilgotne od potu. Błagam... Chociaż jeden tydzień bez jakichś chorych sytuacji. Czy to zbyt wiele?
- Zayn? Przyjedziesz? - zapytałam, zniecierpliwiona. Westchnienie.
- Tak. Nie martw się, on nie jest chory. Jest po prostu idiotą. Zatrzymaj go w swoim gabinecie do czasu mojego przybycia. Zajmie mi to chwilkę. - powiedział, a potem rozłączył się bez słowa pożegnania. Odłożyłam telefon na podłogę i wbiłam wzrok w Liama.
- Co zrobiłeś? - zapytałam. Mężczyzna uniósł nieznacznie powieki i spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. - Zayn brzmiał na wkurzonego. O co chodzi?
- Nie twoja sprawa, dziecino - odparł beznamiętnie. Zamrugałam kilka razy.
Poczułam się jak idiotka. Miał rację, to nie była moja sprawa. Nie powinnam była pytać... Westchnęłam ciężko, przywołując się do porządku i wstałam z podłogi.
- Cóż. Do jego przyjazdu masz się stąd nie ruszać, więc, jeśli ci to nie przeszkadza, wrócę do pracy. - warknęłam i ruszyłam w stronę biurka. Gdyby nie on, już szykowałabym się do wyjścia. Zagryzłam wargę i spojrzałam na zniszczony projekt. Oceniłam szybko wyrządzone szkody, a potem wściekła wyrzuciłam arkusz do kosza.
- Przepraszam... - usłyszałam słaby głos, dochodzący spod ściany - To... Po prostu jestem zmęczony. Nie chciałem być nieuprzejmy - Liam masował palcami skroń, a dłonie drżały mu przeraźliwie. Jego twarz nie wyrażała nic innego poza bólem. Nie chciałam być dla niego brutalna. Widziałam, jak cierpiał, ale nie znałam go. Nie wiedziałam jak mu pomóc. Miałam go pocieszyć? Powiedzieć, że będzie dobrze? Przecież nawet nie wiedziałam co mu dolegało... „Nie był chory?” Jak dla mnie, wyglądał na idealnego kandydata do zajęcia szpitalnego łóżka.
Wróciłam do niego z cichym westchnieniem i ponownie usadowiłam się pod ścianą. Lepiej, by nie przeżywał więcej nieprzyjemnych doznań niż dotychczas. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, przerywanej czasami jego syknięciami i stęknięciami. Wykręcałam palce, zastanawiając się co powiedzieć, lecz do głowy nie przychodziła mi żadna odpowiednia rzecz. W pewnym momencie Liam oparł głowę o ścianę i położył wyprostowane ręce na kolanach, a ja oniemiałam. Wszystkie myśli gdzieś uleciały, starania o rozpoczęcie rozmowy przestały mieć znaczenie, bo właśnie dowiedziałam się, co dolegało naszemu intruzowi.
Na zgięciach jego łokci znajdowało się kilka małych ranek, a cała skóra w tym miejscu była zaczerwieniona i podrażniona. Zacisnęłam zęby.
- Liam... - szepnęłam. Spojrzał na mnie, a gdy zorientował się na co patrzę, powoli opuścił rękawy koszuli. Odchrząknął słabo i kiwnął głowa.
- Cóż... Jak widzisz... Mam problem - powiedział cicho. Zdziwiłam się jego otwartością. Myślałam, że będzie się tłumaczył, że spróbuje wyjaśnić to w jakiś racjonalny sposób, lecz nie. Uśmiechnął się do mnie smutno i potarł jedno z poranionych miejsc. Skrzywiłam się nieznacznie, podejrzewając, że nie mogło to być zbyt komfortowe uczucie.
- Potrzebujesz pomocy... - powiedziałam
- Właśnie do nas jedzie - odparł. Pokręciłam gwałtownie głową.
- Potrzebujesz profesjonalnej pomocy - poprawiłam się, a on tyko zmierzył mnie oceniającym spojrzeniem.
- Dam sobie radę, nie martw się. Zayn mi pomoże. - wątpiłam w prawdziwość jego słów. Kornelia pracowała już z kilkoma dzieciakami uzależnionymi od narkotyków. Żaden z nich nie był w stanie poradzić sobie sam, czy z pomocą kolegów. Ale Liam nie jest dzieciakiem....
- Mam tylko jedną prośbę - powiedział cicho, zaciskając powieki. Albo mi się zdawało, albo jego dłonie zaczęły trząść się jeszcze bardziej. Jęknął cicho i chwycił się za głowę. Moje ciało odruchowo szarpnęło się w celu pomocy, lecz powstrzymałam tę potrzebę, zupełnie nie wiedząc, co mogłabym dla niego zrobić.
- Jaką? - zapytałam, starając się brzmieć jak najspokojniej.
- Nie mów nic Stylesowi. Wypierdoliłby mnie, gdyby się dowiedział, a ja potrzebuję kasy. - powiedział. Zaraz, zaraz...
- Myślałam, że pracujesz z Louis’m? - tym razem to Liam spojrzał na mnie, jakby był zagubiony. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, a potem mężczyzna odwrócił wzrok i pokręcił powoli głową.
- Ach, błoga nieświadomość... Nic dziwnego, że wciąż z nim jesteś... - mruknął bardziej do siebie niż do mnie. Już miałam zadać kolejne pytanie, lecz przerwał mi huk otwieranych drzwi. Wściekły wyraz na twarzy Zayna tak bardzo nie pasował do jej idealnych rysów.
- A i oto jest. Elegancik, przybywający, by ratować damę w opresji - zażartował Liam, zwieszając bezwładnie głowę. Zayn warknął głośno i zatrzasnął za sobą drzwi z taką siłą, że poczułam na plecach drżenie ściany.
- Wstawaj, idioto, jedziemy do Eda - prawdopodobnie tylko świadomość obecnych w firmie potencjalnych gapiów powstrzymywała go od wykrzyczenia tych słów. Podniosłam się szybko, jakby były one skierowane do mnie. Wściekły Zayn był przerażający. Zanotowałam sobie w myślach, by nigdy nie wkurzać go w pracy. Liam podjął nieudolną próbę powstania, a potem opadł ponownie na ścianę. Zayn zacisnął szczęki, wpatrując się bez słowa w, żałośnie wyglądającego przyjaciela.
- Musiałeś. Musiałeś! Po prawie dwóch latach czystości. DWÓCH. LATACH! - wzdrygnęłam się na potężny ryk, który wydobył się z gardła mojego szefa. Czmychnęłam szybko za biurko, bojąc się, by nie dostać rykoszetem. Liam przestał się uśmiechać. Spojrzał wreszcie na Zayna, a w jego oczach pojawił się nieopisany smutek.
- Ja... Potrzebowałem. Po ostatniej akcji. Musiałem... Nie mogłem - kilka łez popłynęło po jego policzkach. Ten widok ścisnął mi serce. Opadłam na fotel, patrząc jak Zayn klęka przy Liamie i chwyta go mocno za szyję.
- Wszyscy ją ciężko przeżyliśmy. Ale przeżyliśmy. Nie musiałeś wracać do tego gówna. Szukałem cię przez tydzień. Liam, do cholery. Caroline odchodziła od zmysłów! - czułam się niezręcznie, wiedząc, że nie powinnam być świadkiem tej rozmowy.
- Zayn... Louis...
- Nic mu nie jest. A teraz zamknij się i chodź - Malik przerzucił sobie przez szyję ramię Liama i pomógł mu wstać. Dopiero wtedy spojrzał na mnie i uśmiechnął się przepraszająco. Odchrząknął nerwowo.
- Milena... Wybacz, że musiałaś to widzieć i dziękuję, że nam pomogłaś. Jedna prośba...
- Nie mówić Harry’emu? - przerwałam mu. Kiwnął tylko głową i, prowadząc ze sobą Liama, wyszedł z gabinetu.
Nie mówić Harry’emu...
- Harry! - zawołałam wesoło, gdy świat przysłoniły mi szmaragdowe oczy Stylesa. Jak przy każdym naszym powitaniu, pochylił się, by złożyć na moich ustach krótki pocałunek. Uśmiechnął się do mnie podejrzliwie i zmierzył mnie przeszywającym spojrzeniem.
- Widzę, że humor dzisiaj dopisuje - stwierdził, obejmując mnie w pasie i przyciągając blisko siebie. Wymusiłam w sobie chichot, który, o dziwo, zabrzmiał dość wiarygodnie i zarzuciłam Harry’emu ręce na szyi.
- Miałam wspaniały tydzień, jest lato, Kornelia i Louis przeżyli swoją pierwszą noc przedślubną, czemu miałabym się więc smucić - zażartowałam. Czułam się okropnie, okłamując go, lecz desperacja w oczach Liama nie pozwalała mi pisnąć nawet słówka o tym, co stało się dzisiaj w Little Things.
- Ah tak. Louis nie może przestać o tym gadać... - Harry przewrócił oczami.
- Hm. Czyżbyś był zazdrosny? - zapytałam, patrząc na niego z psotnym uśmieszkiem. Spojrzenie Harry’ego przyprawiło mnie o ciarki. Wtargnęło w najbardziej ukryte zakamarki moich pragnień
- Czyżbyś coś proponowała? - wymruczał mi do ucha, a jago dłoń zjechała nieznacznie w dół, dotykając mojego pośladka. Przyjemny dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie. Przeczyściłam gardło, zaciskając palce na jego czarnej, luźnej koszuli i pociągnęłam za nią mocno, przybliżając Harry’ego do siebie. Wiedziałam, że gdyby chciał, nie ruszyłby się nawet o milimetr. A jednak poddał się moim ruchom i złączył swoje wargi z moimi w głębokim pocałunku.
Niesamowite jak po tylu dniach, pocałunkach i czułych gestach wciąż nie mogłam się do tego przyzwyczaić. W dotyku Harry’ego zawsze tkwiła ekscytująca nuta tajemniczości. Jakby usilnie próbował powstrzymać się od ruchów, których nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić. Jakby za każdym razem chciał mnie wziąć tu i teraz, nieważne gdzie się w danym momencie znajdowaliśmy. Jakby miał mi coś do powiedzenia, choć słowa nie mogły przejść przez jego gardło. Jakby chciał mnie mieć na wieczność i na jedną noc. Tylko dla siebie i równocześnie chwalić się mną całemu światu. Sprzeczność goniła sprzeczność w każdym jego dotyku. Delikatny i gwałtowny. Zdystansowany i desperacki. Jak ten pocałunek, który złożył na moich ustach w samym środku naszego salonu. Jego usta były miękkie i delikatnie, jednocześnie ich ruchy stawały się coraz bardziej łapczywe, jakby było mnie za mało. Wiecznie nienasycony Harry Styles. Tylko czekał na moje słowo. Tylko czekał na jedno skinienie głowy, na krótkie „tak”.
- Nie. - szepnęłam i ugryzłam zaczepnie jego dolną wargę. Jego oczy zaszły mgłą podniecenia i nie od razu dotarł do niego sens moich słów. Gdy jednak to się stało, zawiedziony wydął zabawnie wargi i uszczypnął mnie w pośladek. Pisnęłam cicho i klepnęłam go w ramię.
- Tak się bawisz, złotko? Pamiętaj, że ze mną się nie zadziera - warknął zmysłowo do mojego ucha. Ciepło budujące się w dole mojego brzucha osiągnęło właśnie szczyt.
- Kiedyś w końcu mi się uda, a wtedy zrobię z tobą takie rzeczy, że przez tydzień jeszcze nie będziesz mogła skupić się na niczym innym, pragnąc to powtórzyć. Leżąc w łóżku będziesz marzyła o tym, żebym był obok. A kiedy tam będę, usłyszę swoje imię wypowiedziane przez ciebie w sposób, w który już zawsze będę pragnął je słyszeć. I postaram się, by odbywało się to jak najczęściej. - nie mogłam zapanować nad przyspieszonym oddechem. Prawdę mówiąc, nawet się nie starałam. Słowa Harry’ego zupełnie wytrąciły mnie z równowagi, obudziły w głowie obrazy, które doprowadzały mnie na skraj szaleństwa. Jakaś część mnie chciała, by spełniło się każde z nich, lecz przeciwna strona mojej świadomości skutecznie temu zapobiegała. Zbyt wiele tajemnic, zbyt wiele pytań bez odpowiedzi... Zbyt wiele myśli pędziło w tym momencie w mojej głowie. Otrząsnęłam się szybko i pospiesznie oddaliłam od Harry’ego. Uśmiechał się do mnie uwodzicielsko, a ja tylko rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Nie rób tego - warknęłam, poprawiając uniesioną przez niego bluzkę.
- Hm? Nie wiem o czym mówisz - puścił mi oczko i wyciągnął rękę. Pochwyciłam jego dłoń i opuściliśmy mieszkanie, kierując się do Bobbles.
To był pomysł Harry’ego. Mówił, że potrzebował rozluźnienia, ale nie chciał iść z nikim innym poza mną. Nie wiedziałam, co mogło być powodem jego napięcia, lecz przy wszystkich tajemnicach, które najwyraźniej musiał utrzymywać, mogło być ich wiele. Postanowiłam nie pytać. „Błoga nieświadomość”, jak to nazwał Liam. Czułam, że miał rację. Wolałam być nieświadoma, bo tak było wygodniej. Bo było mi dobrze, bo byłam szczęśliwa u boku Harry’ego. Jakkolwiek by nie nazwać naszej relacji, sprawiała ona, że chodziłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Za maską okrutnego, chamskiego i zbyt pewnego siebie gnojka, odkryłam zabawnego, namiętnego i czułego faceta i podobało mi się to. Cieszyłam się, że byłam jedną z niewielu osób, które tę stronę Harry’ego widziały. Moje podejście było egoistyczne, złe, a ja przeczuwałam, że mogło się zakończyć z hukiem. Z wybuchem, który może dosięgnąć, nie tylko mnie i Harry’ego, ale i kilka innych osób, znajdujących się w naszym otoczeniu.
- Pijesz coś? - zapytał Harry, gdy stanęliśmy pod metalowym barem Bobbles. Boks, który zwykle należał do niego i Louis’ego był zajęty przez jakąś grupkę młodych ludzi, nie mogących mieć więcej niż po dziewiętnaście lat. Uśmiechnęłam się pod nosem, wyobrażając sobie, że tak właśnie wyglądali Harry i Louis kilka lat temu. Nadęte nastolatki, dzieci bogatych rodziców, którzy mogli pozwolić sobie na wszystko, dzięki pieniądzom tatusiów. Koszulki polo i kluby golfowe były prawdopodobnie ich codziennością. Zagryzłam policzek, by nie wybuchnąć przed Harrym śmiechem i pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie.
- Pracuję jutro - odpowiedziałam, nie potrafiąc powstrzymać wesołego tonu.
- Nonsens, załatwię ci wolne - Harry machnął ręką i pokazał barmanowi jakieś dziwne znaki, które zapewne były naszym zamówieniem.
- Harry... Nie możesz załatwiać mi wolnego za każdym razem, gdy masz na to ochotę. Muszę pracować! Zayn mnie znienawidzi - powiedziałam, załamując ręce. Dobry nastrój opuścił mnie błyskawicznie na wspomnienie Malika.
- Mogę i będę. Zayn ma u mnie dług, taki rodzaj jego spłaty jest dla mnie jak najbardziej odpowiedni - odparł, obserwując uważnie barmana.
- Pieprz się - warknęłam cicho i założyłam ręce na piersi. Zanotowałam w myślach, że będę musiała nauczyć go na przyszłość, by nie myślał, że może mieć nade mną władzę absolutną... Na przyszłość?
- Wolałbym pieprzyć ciebie - odrzekł, zwracając wreszcie wzrok w moją stronę, a ja poczułam jak na twarz wpływa mi rumieniec. - Wnioskując po twojej reakcji, ty również wolałabyś tę opcję - pogłaskał delikatnie mój zaczerwieniony policzek.
- Nie wlewaj sobie - odparłam, starając się zapanować nad drżeniem głosu. Harry zaśmiał się cicho i odwrócił do barmana, który właśnie przyniósł nasze napoje. Podał mu pieniądze z załączonym sporym napiwkiem.
- Nie muszę. - mruknął, wpatrując się w swoje odbicie w barze. Oparłam się wymownie o metal i uniosłam brwi.
- A ten wciąż swoje... - pokręciłam z niedowierzaniem głową. Harry upił spory łyk whisky i wyprostował plecy, po czym strzelił dwa razy karkiem. Wzdrygnęłam się na ten nieprzyjemny dźwięk i spojrzałam na niego karcąco. Zignorował to, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
- Po prostu znam prawdę - powiedział, pocałował mnie i wypił do końca swój trunek. - A teraz wybacz, ale jestem zmuszony skorzystać z toalety - cmoknął mnie krótko i ominął zmierzając w stronę drzwi po drugiej stronie sali. Podążałam wzrokiem za burzą loków, aż zniknęła mi z oczu. Od razu poczułam się nieswojo, sama w tym bogato wyposażonym pubie, wśród ludzi, którzy, bez wątpienia, pochodzili z klasy wyższej niż moja. Zaczęłam bawić się słomką i przenosiłam ciężar ciała z nogi na nogę w niecierpliwym wyczekiwaniu aż powróci mój towarzysz. Z pewnym opóźnieniem dotarło do mnie, że jeden z grupki mężczyzn, stojących kilka metrów dalej, wpatruje się we mnie intensywnie. Miał jasne włosy i szeroką klatę. Musiał ciężko pracować na tak umięśnione ramiona. Ugh... Harry, wracaj szybko, pomyślałam i odwróciłam się przodem do baru, opierając łokcie na blacie. Nie zdążyłam nawet upić łyka drinka, gdy za moimi plecami rozległo się niskie „cześć”. Przewróciłam oczami i zaszczyciłam natręta jedynie przelotnym spojrzeniem.
- Często tutaj bywasz? - zapytał i przeczesał dłonią swoją blond czuprynę. Nie był brzydki, lecz w sytuacji, w której aktualnie się znajdowałam - zadowolona u boku świetnego faceta, nie miałam ochoty na żaden flirt. Pokręciłam głową, nie odrywając wzroku od słomki. Miałam nadzieję, że mój brak zainteresowania rozmową da mu do myślenia, ale niestety nie poddawał się.
- Jak Ci na imię? - zapytał, a ja z cichym westchnieniem odwróciłam się do niego z zamiarem spławienia. Skrzyżowałam ręce na piersi i wzięłam przygotowawczy oddech. Mężczyzna pogłaskał mnie delikatnie po ramieniu, a drugą rękę położył na moim biodrze. - Hej, piękna, zaniemówiłaś? - Zesztywniałam. Wiedziałam, że miałam mu nagadać, ale zaskakujący gest sprawił, że przez chwilę nie mogłam wydusić słowa. Po kilkunastu sekundach ocknęłam się z otępienia i zdjęłam jego rękę z biodra.
- Słuchaj - zaczęłam, lecz przerwał mi zachrypnięty głos, którego dźwięk tak pragnęłam usłyszeć.
- Tęskniłaś? - nawet nie zdążyłam obrócić się w kierunku, z którego dochodził, gdy poczułam na swoich wargach ciepłe znajome usta. Rozluźniłam się od razu, a serce zabiło mi szybciej. Harry wreszcie oderwał się ode mnie i odwrócił do mojego niedoszłego rozmówcy. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, czym zupełnie mnie zaskoczył. Przy jego porywczości i zazdrości, którą zdążyłam już poznać na lotnisku, ten gest wydawał mi się aż groteskowy. Harry uśmiechający się uprzejmie do faceta, który właśnie próbował mnie poderwać?
Przybysz wydawał się równie zaskoczony, ale trudno było stwierdzić, czy to przez tę uprzejmość, czy może przez nasz pocałunek. Harry wyciągnął do niego rękę i spojrzał na nią wymownie, wciąż uśmiechając się wesoło. Oczy intruza powędrowały w jej kierunku, lecz zawahał się. Był nieco niższy od Harry’ego, lecz zdecydowanie szerszy. Mógł więc poczuć się pewnie, ponieważ po chwili, gdy opuścił go pierwszy szok, uniósł jedną brew i uśmiechnął się ironicznie. Błąd.
- Harry - przedstawił się mój towarzysz i czekał cierpliwie na odpowiedź. Blondyn parsknął cicho i uścisnął jego rękę. W ułamku sekundy Harry ścisnął ją tak mocno, że skóra na jego palcach pobielała i przyciągnął do siebie mięśniaka. Jego usta praktycznie dotykały ucha przybysza. Zobaczyłam wyraz szoku na twarzy flirciarza, gdy zdał sobie sprawę jak silny jest ten szczupły chłopak, który właśnie mu się przedstawił.
Uśmiech zniknął z twarzy Harry’ego całkowicie, a w jego spojrzeniu dostrzegłam największą wrogość i jad. Oczy pociemniały mu o kilka tonów, gdy przymrużył powieki i wysyczał groźbę.
- Dotknij jej jeszcze raz, a gorzko tego pożałujesz. Nie chcę cię widzieć nawet na odległość piętnastu metrów od niej. - jego szept przeszywał mnie do kości. Sprawiał, że dreszcz strachu przebiegł mi po kręgosłupie, a na ramionach pojawiła się gęsia skórka. Czułam, jak moje serce przyspiesza, ale nie byłam w stanie zareagować. I tak nie mogłam nic zdziałać w tej sytuacji. Harry odsunął się wreszcie powoli od blondyna i spojrzał na wyjście - Ups... Chyba będziesz musiał opuścić ten pub - powiedział z kpiną w głosie. Jeśli rzeczywiście miał na myśli to, co przed chwilą powiedział, chłopak nie miał wyjścia. Nawet przeciwległe ściany nie były od siebie oddalone o piętnaście metrów. Nieznajomy ponownie zebrał w sobie odwagę, spojrzał na Harry’ego jak na wariata i naprężył mięśnie.
- Chyba cię człowieczku pojebało - warknął i podszedł krok bliżej. Kolejna błyskawiczna reakcja sprawiła, że podskoczyłam w miejscu. Harry przygwoździł dłoń mężczyzny swoją, a wolną ręką sięgnął po spoczywającego na boku popielniczki, w połowie spalonego papierosa osoby stojącej za mną. Podpalony koniec zatrzymał dosłownie milimetry od skóry blondyna i wbił wzrok w jego przerażoną twarz. Mężczyzna błądził lękliwie oczami od Harry’ego, do papierosa zawieszonego nad swoją dłonią, nie wiedząc zapewne co w tej sytuacji zrobić. Chyba zdał sobie sprawę, że nie warto zadzierać z tym wysokim „chudzielcem”, bo napięcie jego mięśni jakby zelżało. Spróbował się wyrwać, ale to tylko sprawiło, że sam nadział się na niedopałek. Syknął głośno i wbił przestraszony wzrok w Harry’ego.
- Wypierdalaj - cisnął przez zęby mój obrońca i po kilku sekundach trzymania mięśniaka w niepewności rozluźnił swój uścisk i, jak gdyby nigdy nic, wziął sporego bucha z użytego papierosa. Wiedziałam, że zrobił to tylko po to, by spotęgować wrażenie swojej przewagi, co oczywiście poskutkowało. Flirciarz chwycił za swój zraniony nadgarstek, rzucił Harry’emu ostatnie przestraszone spojrzenie i pospiesznie wyszedł z baru, nie dając nawet znać swoim znajomym.
Cała scena odbyła się w szeptach i, poza osoba, która aktualnie rozglądała się za swoim zaginionym papierosem, nikt nie zareagował. Przyciemnione światła i głośna muzyka pomogły w zakamuflowaniu konfliktu. Dopiero teraz poczułam, że moje nerwy puszczają, przyprawiając mnie o ból mięśni. Zaczęłam szybko oddychać i chwyciłam się za serce. Harry błyskawicznie wziął mnie w swoje objęcia, totalnie zmieniając postawę z przerażającej na opiekuńczą. Wiedział, że mnie zdenerwował, widział w moich oczach, że byłam przestraszona. Pogładził mnie po głowie, po czym oddalił się nieco, by mógł spojrzeć mi w oczy.
- Wszystko w porządku? - zapytał cicho, skanując moją twarz. Nie wiedziałam co powiedzieć. To nie była pierwsza sytuacja, w której Harry pokazał swoją brutalną naturę. Obawiałam się, że nigdy nie przywyknę do tej mrocznej części jego osoby. Jakim cudem potrafił być tak bezwzględny w stosunku do innych a delikatny i czuły w stosunku do mnie?
Czy to był kolejny z jego sekretów? Czy chciałam wiedzieć?
- Wszystko ok. Harry, to nie było potrzebne. - powiedziałam cicho, wskazując podbródkiem na wyjście, za którym zniknął mięśniak. Harry położył wargi na moim czole i zaczął kołysać nami delikatnie.
- Przyciągasz facetów jak piękny kwiat pszczoły. Muszę być szerszeniem i zadbać o ciebie. - powiedział cicho, a ja przekręciłam oczami.
- Bronić swojego terytorium - rzuciłam, odsuwając się od niego, by móc spojrzeć mu w oczy. Zaśmiał się cicho i wzruszył ramionami.
- Ty to powiedziałaś - odparł, przygryzając wargę.
- Nie jestem twoja - szepnęłam, próbując uparcie przekonać o tym nas oboje. Nie wierzył mi. Nie byłam pewna czy ja sobie wierzyłam...
Jeszcze przez około pół godziny nie został zwolniony żaden boks, co zmuszało nas do stania przy barze. Wypiłam wreszcie kupionego mi drinka, a Harry od razu zamówił następnego. Poprosiłam o preferowane piwo i rozejrzałam się po raz setny po pubie. Młodziaki z boksu Harry’ego byli już totalnie wstawieni. Patrzyłam, jak jeden z nich chwiejnym krokiem rusza w stronę toalety, zapewne w celu opróżnienia żołądka ze szkodzącego mu alkoholu. Wskazałam miejscówkę Harry’emu.
- Czuję, że nasze świeżaki zaraz się wyniosą. - powiedziałam, patrząc jak młodziutka dziewczyna przewraca się przez oparcie, lądując boleśnie na pupie. Obnażyłam zęby, sycząc głośno, a Harry wybuchnął śmiechem
- Styles! - klepnęłam go karcąco w ramię. Mężczyzna zrobił minę niewiniątka i wzruszył ramionami.
- No co? Sama jest sobie winna - wciąż nie mógł powstrzymać targającego nim chichotu. Jego wesołość szybko udzieliła się i mnie, i już po chwili śmialiśmy się z niczego, jak dwoje szczęśliwych idiotów. Dwoje idiotów, którym alkohol powoli zaczynał uderzać do głowy.
- PATRZ - wrzask Harry’ego spowodował rozlanie mojego piwa i kilka zdziwionych spojrzeń rzuconych w naszą stronę. Ignorując te rzeczy Styles wskazał palcem na jego boks - Idą sobie! - zawołał entuzjastycznie i, czym prędzej, ruszył w jego kierunku. Wytarłam z westchnieniem rękę, która cuchnęła teraz chmielem i podążyłam za mężczyzną.
Boks na szczęście okazał się w miarę czysty. Udało mu się uniknąć spotkania z wymiocinami młodych niedoświadczonych imprezowiczów i, jakimś cudem, nie została rozlana na nim nawet kropelka alkoholu. Tylko ślady butów, pozostawione po tańczących na stole dziewczynach, które prawdopodobnie próbowały wyglądać seksownie, zakłócały doskonałemu porządkowi tego miejsca. Uśmiechnęłam się z satysfakcją i usiadłam na wygodnej skórzanej sofie, a Harry błyskawicznie zajął miejsce obok i objął mnie ciasno w pasie. Byliśmy zsynchronizowani niczym dwa szwajcarskie zegarki, z przejściami w ruchach tak płynnymi, że mogłyby nam ich pozazdrościć taneczne pary.
Ujęłam jego dłoń w swoją, czując bezustanne łaskotanie w żołądku. Bawiłam się jego długimi palcami, dokładnie badając ich strukturę i kształt, a Harry obserwował uważnie to zachowanie. Już się nie śmialiśmy. Nie żartowaliśmy. Siedzieliśmy, wsłuchując się w rockową muzykę, napawając się swoją bliskością, raz po raz rzucając sobie niepewne spojrzenia niczym dwoje zakochanych nastolatków. Było w tej chwili coś o wiele bardziej intymnego niż wszystkie nasze wcześniejsze objęcia i pocałunki. Dotyk naszych dłoni wprawiał moje serce w nierówny rytm. Wbiłam wzrok w szmaragd przed sobą i nie chciałam przestać na niego patrzeć. Harry jednak miał inne plany. Pochylił się nieznacznie i złożył na moich ustach najdelikatniejszy pocałunek, jakim kiedykolwiek zostałam obdarzona. Odpowiedziałam natychmiastowo, wplatając palce w jego miękkie włosy i bawiąc się nimi powoli, leniwie. Łaskotanie w żołądku narastało, wraz z intensywnością ruchu warg Harry’ego.
Przegapiłam moment, w którym Harry Styles obezwładnił moje zmysły. Przegapiłam moment, w którym nie potrafiłam już przestać o nim myśleć. W którym najważniejszą częścią dnia stało się spotkanie z nim. Czy było to w czasie, gdy wygłupialiśmy się, malując moją sypialnie podczas minionego tygodnia? Gdy wychodziłam z pokoju umazana farbą, której było pełno w moich włosach i na skórze. A może stało się to już na Tower Bridge? Co ty mi zrobiłeś, Harry? I kiedy to poskutkowało?
Poczułam dużą dłoń na nagiej skórze pleców, gdy Harry wtargnął nią pod moją bluzkę. Zadrżałam mimowolnie i przyciągnęłam go jeszcze bardziej do sobie.
- Milena... - poczułam wibracje niskiego głosu na swoich wargach. - Wróć ze mną. Do mnie. Zostań u mnie na noc. - ta propozycja wydawała się dla mnie tak kusząca. Tak bardzo kusząca...
„Błoga nieświadomość...” zamrugałam szybko i potrząsnęłam gwałtownie głową. Harry rzucił mi zdziwione spojrzenie i ujął w dłoń mój policzek.
- Milena? - jego ton był pełen obawy. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się psotnie, by zatuszować, targające mną wątpliwości.
- Nie będzie ze mną tak łatwo, kochanie - powiedziałam, kręcąc palcem przed jego nosem. Wstałam z kanapy i złapałam torebkę. - Idę po piwo. Może whisky? - zapytałam, a on zacisnął szczęki, wpatrując się we mnie z napięciem.
- Jesteś niemożliwa - rzekł, kręcąc powoli głową.
- Będziesz się musiał przyzwyczaić - odparłam, z opóźnieniem zdając sobie sprawę, co właśnie powiedziałam. Harry od razu to wyłapał i uśmiechnął się tajemniczo. Uniósł brwi w pełnym pewności siebie wyrazie i opadł niedbale na oparcie kanapy.
- Myślę, że to nie będzie problemem - powiedział - I tak, chętnie napiję się whisky - dodał, kiwając głową w stronę baru. Prychnęłam ostentacyjnie i odwróciłam się na pięcie. Będąc pewną, że nie widział mojej twarzy, mogłam pozwolić sobie na kilka łez, które opadły bezdźwięcznie na moje policzki. Chcę cię poznać, Harry... Pozwól mi siebie poznać... Wytarłam się szybko rękawami i skinęłam na barmana. Zamówiłam piwo i whisky, i zaczęłam przypatrywać się pracy chłopaka. Nie chciałam się odwracać w obawie, że moje oczy mogą być wciąż zaczerwienione, co na pewno nie uszłoby uwadze Harry’ego. Barman, zasypany nalotem klientów, zrealizował moje zamówienie dopiero po kilku długich minutach. Przyjęłam to z ulgą, upewniając się w odbiciu blatu baru, że moja twarz wygląda już zupełnie normalnie.
Odwróciłam się w stronę pubu i, tak szybko, jak to zrobiłam, tak zatrzymałam się gwałtownie, prawie wylewając na siebie cały alkohol. Przy Harrym siedziała jakaś cycata blondyna, w sukience, odsłaniającej zdecydowanie zbyt wiele niż było to potrzebne. Wodziła, uzbrojonym w długie szpony, palcem po jego ramieniu i szeptała mu coś do ucha. Uścisk w żołądku, który poczułam, sprawił, że miałam ochotę rozgnieść w dłoniach trzymane szkło. Nie, Milena. To nie czas i miejsce na pokaz zazdrości. Przyjrzałam się Harry’emu, oceniając jego reakcję. Słuchał tego, co mówiła dziewczyna, lecz kiwał automatycznie głową, jakby nie był tym zupełnie zainteresowany. Ha, suko! Pokręciłam głową, przywołując się do porządku, a potem ruszyłam w ich stronę. Budująca się we mnie wściekłość rosła z każdym pokonanym krokiem.
- Słodziutka, myślę, że pomyliłaś stoliki. I penisy. Kiedy ostatnio sprawdzałam, ten nie należał do ciebie - powiedziałam, gdy stanęłam już przy boksie. Uśmiechałam się przy tym najsłodziej, jak potrafiłam i mrugałam wymownie. Harry zatuszował swoje zaskoczenie szerokim uśmiechem i wyrazem podziwu, jaki pojawił się na jego twarzy.
- A ty kim, kurwa jesteś? - cycata zmierzyła mnie oceniającym spojrzeniem, a ja zacisnęłam w furii zęby.
- Moją kobietą. I ma rację. Ten tutaj - Harry wskazał palcem między swoje nogi - na sto procent nie należy do ciebie. - blondyna otworzyła szeroko usta w oburzeniu i wstała gwałtownie, chwiejąc się na swoich kilkunastocentymetrowych szpilkach. Matko, możesz być jeszcze bardziej stereotypowa? pomyślałam i przekręciłam oczami.
- Nieważne. I tak nie jesteś taki przystojny. I pewnie kiepski w łóżku - żachnęła się i porwała swoją złotą torebeczkę.
- Jeszcze chwilę temu słyszałem nieco inne słowa - Harry nie mógł powstrzymać cisnącego się na jego usta uśmiechu.
- Spierdalaj - inteligentna odpowiedź naszej nowej „koleżanki” zakończyła tę nieprzyjemną scenkę. Dziewczyna ruszyła prędko do stolika, przy którym siedziały jeszcze trzy podobne do niej blondynki. Prychnęłam pogardliwie i postawiłam z hukiem na stole szklanki. To cud, że się nie rozbiły. Harry wpatrywał się we mnie wesołym wzrokiem, nie wypowiadając przez dłuższą chwilę ani słowa.
- Czego? - warknęłam, tracąc cierpliwość. Styles wyciągnął do mnie rękę i przywołał gestem do siebie.
- Chodź do mnie, mój szerszeniu.
*noszę tę koronę cierniową nad mym tronem kłamstw.
Ogłoszenie parafialne NAMBER DWA!
Zapraszamy do obejrzenia naszego świeżego jeszcze, jak zajebiste bułeczki z piekarni, teasera! Może się spodoba, może nie, ale na pewno będzie promował nasze fanfiction (ale nie no mamy nadzieję, że się spodoba... fajnie by było... )
NO! :D
NIEEEEE! NIEEE! Liam narkomanem??? Złamałyście mi serce!!! Bosheee! Jak tak można? A tak na poważnie to zajebiście i teaser zajebisty xD w ogóle to ja was kocham!
OdpowiedzUsuńANETAAA! TY ŻYJESZ!
UsuńTak myślałam, że żywo zareagujesz na ten rozdział!
M. też zdawała mi relację z twojego czytania live na facebooku XD
A dla Liama jeszcze jest tyyyyyle rzeczy zaplanowanych w ttd, że możesz się zacząć przygotowywać <3 :D
A. <3
No żyje żyje!
UsuńTylko nie przyprawcie mnie o zawał serca xD
Nie możemy obiecać xD
UsuńA. <3
a ja nie dostałam na fejsbuku :( dlaczegoooooooooo? :(
UsuńPrzepraszaaaaamyyyy, to przez ten nawał roboty - nowy szablon, nota, teaser, ogarnięcie wattpada, ogarnięcie twittera, ogarnięcie gmaila i stres przed wstawieniem, czy Wam się wszystko spodoba.
UsuńTo się nie powtórzy xD
M. xx
C U D O ... !!!!!
OdpowiedzUsuńWarto było czekać na ten rozdział , o tak ! <3 Dziękuję wam, ten piątek stał się lepszym piątkiem :)
A więc co do rozdziału... Liam brał narkotyki? CO?! To chyba pierwsze ff (przynajmniej które czytam) i jest w nim połączenie Liama i narkotyków ;o
i Elegancik się wkurzył, ups :D
A teraz skomentujmy scenę w Boobles (nie wiem czy dobrze zapamiętałam nazwę także jak jest błąd to nie gniewajcie się) ZAJEBISTA !!!!!
No nie wiem co mam innego napisać, że np. odczuwałam takie jakby uczucie niepewności i strachu kiedy czytałam o tym jak Harry "odganiał" tego chłopaka z szeroką klatą? czy np. że dusiłam się ze śmiechu (późna godzina, wszyscy śpią, ale co tam) kiedy Milena powiedziała: "Słodziutka, myślę, że pomyliłaś stoliki. I penisy. Kiedy ostatnio sprawdzałam, ten nie należał do ciebie"
Nie wiem jak te teksty przychodzą wam do główek ale chcę ich więcej <3 !
Cóż, ale jak zwykle w każdym rozdziale cień tajemnicy musi być.
"Błoga niewiedza..." czytając pierwsze rozdziały bardzo chciałam i nadal chcę dowiedzieć się o co chodzi, teraz w mniejszym stopniu, bo boję się, że jak Milena się o wszystkim dowie to go zostawi, bo widać, że to czym Harry się zajmuje nie jest niczym ważnym...
Tak więc ciągle podsycacie ciekawość jak najbardziej, ale ja nie chcę, żeby się rozstawali... o ile są razem. :D
Jednakże ten tekst:
" - Moją kobietą. I ma rację. Ten tutaj - Harry wskazał palcem między swoje nogi - na sto procent nie należy do ciebie."
rozwalił system XD hahahhahhahahaa, nie mogę przestać się śmiać ;d
Końcówka mnie po prostu rozbraja ! :)
Kurcze, znowu długi komentarz... no ale nie byłabym sobą pisząc krótki :)
Tak więc jeszcze jedna informacja i kończę.
Dałam do przeczytania mamie ostatni rozdział (oczywiście tylko do tego momentu gdzie nie ma scen erotycznych xd) i powiedziała, cytuję : "Bardzo ładnie napisane, stylistycznie."
Krótki, bardzo krótki komentarz, ale najważniejsze jest to, co teraz napiszę, a mianowicie, moja mama pierwszy raz czytając coś "młodzieżowego" oceniła to pozytywnie :o
SZOK, poważnie. Bo wasz blog miał do czynienia z osobą, która napisała n ilość prac pisemnych i magisterskich i przeczytała DUUUUUUŻO książek ( nie chcecie wiedzieć ile mamy stert grubych, zakurzonych książek na półkach a ile na strychu) także naprawdę ona wie co mówi.
Ale co się dziwić? Macie talent ! :*
Czekam na kolejny <3
PS. Jakbym była pierwszą osobą, która to skomentuje to byłoby zajebiście ale wiem, że tak nie będzie :D
.
Wiem, co miałam jeszcze dopisać! Skleroza no -.-
Nowy wygląd bloga !! <33 Genialny :* Wyszło wam mega :)
Dobra teraz serio kończę :D
16 lat i już Alzheimer, oj nie dobrze, nie dobrze :D
UsuńZapomniałam skomentować zwiastun!
Jest cudowny tak jak blog, który prowadzicie <3
Dość nietypowy, ale co ważniejsze ORYGINALNY w tych czasach :3
I wiem, że na pewno więcej czytelników się tu zleci, kiedy go obejrzy :)
Okej, chyba już wszystko xx
AAAAAAAAAAAA!!!! No to teraz mnie zabiłaś tym komentarzem swojej mamy! Podziękuj jej pięknie od nas, proszę <3 To wiele dla nas znaczy, jeśli rozdziały są odpowiednio napisane (Dlatego też, nawet już po zapostowaniu, czasami wchodzę na bloga i wprowadzam jeszcze drobne poprawki - co doprowadza M. do szału, bo ona musi to wszystko kopiować na wattpada xD). Usłyszeć, że jest to poprawne od osoby, jak mówisz, zaczytanej i wysoko wykształconej jest czymś wspaniałym. Co prawda TTD nie należy do zbyt sławnych ff, ale kilka fanek mamy i nie chciałabym, by męczyły się, czytając te nasze wypociny <3
UsuńCo do Twojego, jak zwykle BOSKO długiego komentarza. Nawet nie narzekaj na jego długość, bo już po raz kolejny powtarzam, UWIELBIAMY JE! :D <3
Cieszymy się, że rozdział wprowadził Cię w skrajne emocje, bo taki był zamysł. Sprawa Harry'ego wyjaśni się już za jakiś czas, już coraz bliżej. :D
A co do Liama. Nie chciałyśmy, by był "zakonnicą" :D Zamysł na niego, jako osoby uzależnionej i zmagającej się z problemami był jednym z pierwszych, które wprowadziłyśmy do ttd (bo większość głównych wątków leży już od dawna pozapisywana gdzieś w różnych czeluściach komputerów i zeszytów xD) Ponownie: bardzo się cieszę, że i ten pomysł wprowadził nieco kontrowersji, ale przede wszystkim, że się spodobał :)
Jeśli chodzi o ostatnią scenę. No co tu dużo dodawać. XD Może tylko tyle, że podobnych tekstów mamy w zanadrzu jeszcze sporo (a większość z nich inspirowana jest naszymi własnymi doświadczeniami z językiem polskim XD)
WIELKIE WIELKIE WIELKIE DZIĘKI za ten komentarz, mam nadzieję, że kolejna notka spodoba Ci się równie mocno <3
A.
Justyna, jak zwykle zajebisty komentarz!!!:D No boski! <3
UsuńDziękujemy Ci za wszystkie miłe słowa, to bardzo przyjemne uczucie, szczególnie, że cały ten tydzień poświęciłyśmy nowemu wyglądowi bloga i teaserowi. Ale tak naprawdę, cały tydzień. Nie ma to jak urlop spędzić w łóżku nad gimpem xD Ale to było przyjemne uczucie. Efekt końcowy nas w miarę satysfakcjonuje:D
Liama nie chciałyśmy kreować na grzecznego chłopca, bo w każdym fanficu jest święty, więc stwierdziłyśmy, że przydałaby mu się jakaś odmiana:D
A w ogóle świetną masz mamę! Uwielbiamy ludzi, którzy czytają książki, bo same dość sporo czytamy (dziś właśnie skończyłam książkę Bukowskiego, którą Harry ostatnio czytał:D) I o cieszymy się, że oceniła TTD pozytywnie. To kolejna dawka motywacji dla nas.
Uściski, buziaki,
M.
OdpowiedzUsuń
Podziękowałam i powiedziała, że miło jej się zrobiło, że ktoś uznał jej "komentarz" za warty uwagi :)
UsuńTTD nie należy do zbyt sławnych?? Ja polecam to każdemu komu mogę xd Jesteście wspaniałe i na pewno nikt z czytelników i fanów (tak, to ja !! :3) nie nudzi się czytając to <3
Skoro uwielbiacie moje długie komentarze, będę pisać je zawsze, kiedy pojawi się coś nowego ! :)
Liam zakonnica :D hahahahha jebłam ;> Ale fakt, dobrze, że nie jest taki jak zawsze, bo to się robi nudne ^^
Hah, już nie mogę się doczekać dalszych tekstów podobnych do tej z ostatniej sceny ;d
Nie przesadzajcie proszę z tym, że komentarz boski, bo każdy umiałby coś takiego napisać ! :)
Haha, najlepszy urlop to urlop w łóżku :3 I szczerze was podziwiam, bo ja nie umiem nic robić w tym programie ;c
A lepszego efektu głównego nie dałam rady sobie wyobrazić <3
Tak, ona chyba za dużo czyta xd Bo potem marudzi i mówi, że nic się jej nie podoba ;d
Widziałam tą książkę, ale nie wiem o czym dokładnie jest, może mały spojler jako zachęta do czytania? :)
Pozdrawiam i weny kochane ! :*
Jesteś kochana! <3 I yaaaaaaaaayyy, już nie możemy doczekać się następnych Twoich komentarzy!:D
UsuńTak, też tak myślę, że mój urlop jest zajebisty:D Jeszcze tydzień takiego błogiego lenistwa, a później niestety skończy się możliwość wylegiwania się w łóżku cały dzień.
Ja też myślałam, że nie umiem nic zrobić w gimpie, szkoda, że mnie nie widziałaś, jak przy nim na początku wyklinałam, A. może to zresztą potwierdzić, bo niestety wszystko leciało do naszej konwersacji na fbxD Ale, że jestem uparta... :D
Bukowski generalnie pisze bardzo... Surowo. Szczerze mówiąc myślałam, że jego książki pisane są jakimś specyficznym językiem i będę miała wielki problem, żeby przez nie przejść. Nawet nie wiesz, jakie było moje zdziwienie, kiedy przeszłam przez pierwszą stronę "Kobiet" bezproblemowo. Ogólnie cała książka opiera się na seksie, chlaniu na umór i wyścigach konnych. I tak na każdej stronie. Myślę, że z jednej strony warto znać, bo pokazuje prawdę, zdecydowanie nie jest to jakaś ubarwiona historyjka. Ale z drugiej strony opisy (szczególnie seksu) mogą obrzydzać i są dość dosadne, więc pozycja nie dla każdego;) I już wiadomo, co Harry'emu chodzi po tej główce. xD
M. xx
Potwierdzam, a że z M. ogólnie jest mały choleryk to rozmowy na fb były całkiem zabawne i kolorowe, gdy próbowała uporać się z tym upartym programem xD <3
UsuńDziękujeeeemy za promocję! <3 :D I też nie mogę się doczekać kolejnych Twoich komentarzy :D
Ja się uparłam, że Bukowskiego nie przeczytam, bo już mam za dużo zaległości (pod względem czytania książek jestem strasznie leniwa. M. przeczytała już od cholery z listy, którą ustaliłyśmy, a ja póki co chyba o połowę mniej od niej xD Ciężko mi się zabrać), więc trzeba nadrobić...
A A. nie ma urlopu ;( Ale moja praca też nie jest zbyt wymagająca, więc nie narzekam, a w wolnych chwilach tworzę bohaterów TTD w simsach xD <3
A. <3
Jeden wielki facepalm >.< Przecież mój brat bawi się gimpem xd może on by mi coś zrobił ^^
UsuńHah, barwne konwersacje na fb kiedy coś się nie udaje są najlepsze ;3
Eh ile ja bym dała, żeby mieć chociaż kilka dni wolnego ^^ A. na pewno wie o co mi chodzi :3
Hahahha^^ Dokładnie, wiadomo dlaczego Harry przeczytał tą książkę :D Osobiście chyba muszę jeszcze 2 lata poczekać, żeby tą książkę przeczytać legalnie ;3
Na pewno nadrobisz zaległości w czytaniu ! :) Tylko czas wolny musisz podzielić pomiędzy tworzenie bohaterów z TTD a czytaniem :D
Ale nie powiem, fajny pomysł z tymi simsami ;>
:*
Sama ogarnij, gimp nie jest wyjątkowo trudny, a stworzenie czegoś daje satysfakcję:D
UsuńNie miałam dłuższego wolnego niż 3 dni od kwietnia! Należy mi się! :D <3 A teraz pewnie do grudnia nie będę miała takiej laby. No ale pracować trzeba:D
"Kobiety" zdecydowanie są +18, ale zamierzam jeszcze inne pozycje Bukowskiego przeczytać, chociażby z ciekawości (pomijam fakt, że chciałabym się dowiedzieć, dlaczego to Harry'ego ulubiony pisarz xD), ale to jak skończę "Inny świat" Grudzińskiego i 5 część Harry'ego Pottera (i co z tego, że czytam ją piąty, albo szósty raz? xD Lubię:D)
Spróbuję ;3 zobaczymy co mi wyjdzie :D
UsuńNie powiedziałam, że ci się nie należy bo każdemu człowiekowi pracującemu urlop się należy ! :) Po prostu fajnie by było móc wziąć wolne od szkoły ^^
Z ciekawości i ja może kiedyś go przeczytam ;>
Harry Potter... filmy mogę recytować momentami a książki... nie wiem ile już razy czytałam :D Ale pani z biblioteki bardzo dziwnie się patrzyła, bo ciągle wypożyczałam serię Harry'ego Pottera. I uważam, że nie ma w tym nic złego, że czytasz to któryś raz :)
Ale pamiętaj jedno, jeśli czytasz Harry'ego Pottera to wiedz, że coś się dzieje ! ^^
Liam ćpun, Liam ćpun xD ahahahahahah WSZYSCY ĆPUNY! xD
OdpowiedzUsuńMilena jaka łasa na penisy, niegrzeczna Ty dziewczyno ^^
a promo jeszcze nie oglądałam bo nie ogarniam dziś życia ;p
no to kissski i hugsy <3
Wszyscy ćpuny i WSZYSCY GEJE (*KHR*) xD No poza Mileną, bo skoro taka "łasa na penisy", to chociaż ona hetero xD
UsuńMy też nie ogarniamy dziś życia, ale teaser trwa niecałą minutę:D
M. xx
Jeeeeeeju *_* Jak słodko <3 ten szerszeń!!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie!
@pola_juzyszyn
Szerszen bohaterem rozdziału :D super, ze sie spodobało <3
UsuńA. <3
dawajcie rozdział jak najszybciej <3
UsuńOMG jedno wielkie OMG. Serio? Serio, Chcecie, żebym zwału dostała? Pierwszo ta +18, teraz nagłówek, a na koniec zwiastun! Robiłyście to same?
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny, a najbardziej spodobał mi się zwiastun.
Liam narkomanem? Że co? Zawsze wydawał mi się taki grzeczny...a tu ćpun. Haahahah okej, do następnego xd
Jak obiecałyśmy - powoli wkraczamy w akcję i emocjonujące (mamy nadzieję)motywy :D
UsuńTak, same :D za calutką oprawę graficzną bloga odpowiedzialna jest M. za zwiastun ja :D
Super, ze podoba Ci sie to, co stworzyłyśmy <3 to tak bardzo motywuje :D
A. <3
Hej, zostałaś nominowana do Liebester Award, zapraszam x.
OdpowiedzUsuńhttp://life-isnt-like-mp3.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
Kurcze no dlaczego Milena się go nie zapyta o to? :D Ja nie mogę, mam nadzieje ,że w końcu do czegoś między nimi dojdzie bo pasują do siebie i czekam tylko na to! Czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńTeraz wszyscy zadają sobie pytanie, czy Milena bzyknie się z Harrym xD
UsuńCieszymy się, że jesteś z nami i Ci się podoba:D
Buziaki,
M.