czwartek, 4 grudnia 2014

39. It was like a curse*

KOCHANE! Mamy dwie prośby! (No w sumie, jedną propozycję i jedną prośbę):

I. Propozycja! W dzisiejszym rozdziale występuje POV Mileny i Kornelii. Przy drugim POV Mileny warto włączyć sobie takie przyjemne efekciki, które znajdują się o tutaj: A co to za tajemniczy link?   :D 

II. Prośba (a może raczej rozkaz :O) Również w tej samej części tekstu znajduje się link do kluczowej, dla tego momentu w rozdziale, piosenki. WŁĄCZYĆ! (bez wyłączania powyższego linku!) Bo będziem bić! 
No dobra, nie będziem... ALE I TAK WŁĄCZYĆ! 

A teraz miłego czytania!!! :D 

A. & M.




Milena

       Ból był nie do wytrzymania. Bezradność, którą czułam sprawiała, że miałam ochotę szarpać się na łóżku, walić pięściami w ściany lub porozrywać każdą bluzkę, którą miałam na sobie. Nie mogłam zrobić żadnej z tych rzeczy, więc po prostu ukrywałam się w swoim pokoju, starając płakać bezgłośnie. Nawet najcichsze szlochy były jednak doskonale słyszalne przez cienkie ściany naszego mieszkania. Onieśmielało mnie to początkowo, rodziło obawę, że ponownie wywołam w swojej sypialni zbiorowisko, ale po kilku dniach zrozumiałam, że Kornelia nie zamierzała nachodzić mnie i męczyć durnymi pocieszeniami. Ta kobieta znała mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Postanowiłam odpuścić. Nie obchodziło mnie to czy słyszała mnie ona, czy słyszał Louis, sąsiedzi, czy nawet cały Londyn. Krzyk i płacz były jedyną ulgą w niefizycznym bólu, ogarniającym każdą cząsteczkę mojego ciała. 
       Czasami udawało mi się uspokoić, lecz wtedy siedziałam na łóżku, wpatrując się tępo w ścianę przed sobą. Pięć pęknięć pod sufitem i dwa obok lustra. Dwadzieścia osiem kwiatków na prześcieradle, którym zakryłam swoje odbicie. Żałosna… W komodzie brakowało jednej śrubki. Prawdopodobnie zgubiliśmy ją z Harrym, gdy składaliśmy te przeklęte meble, jeszcze przed wyjazdem do Polski. 
       - Oddaj! - wyciągnęłam w górę rękę, próbując dosięgnąć młotka, który Harry trzymał nad głową. 
       - Nie - odparł, uśmiechając się psotnie. Warknęłam głośno i popchnęłam go z całej siły, co sprawiło, że tylko lekko się zachwiał. 
       - Słabeusz - droczył się ze mną, wystawiając język. Zacisnęłam pięści i zmrużyłam oczy, myśląc, jak mogłabym odzyskać moje narzędzie. Półka była skręcona do połowy, gdy Harry’emu nagle zebrało się na zabawy. Podskoczyłam wysoko, próbując ściągnąć w dół jego rękę, lecz ten szybko uskoczył, przez co złapałam powietrze. 
       - Harryyyyyy - jęknęłam, ciągnąc go za rękaw, który zjechał w dół jego ramienia, odsłaniając opaloną skórę. 
       - Milenaaaaa - zakpił, naśladując mój głos, a ja mimowolnie parsknęłam śmiechem. Wyciągnął wolną rękę i złapał mnie w pasie przyciągając do siebie. Oparłam się dłońmi o jego klatkę piersiową. 
       - Magiczne słowo - powiedział, nachylając się do mnie z krzywym uśmiechem. 
       - Proszę! - wykrzyknęłam, próbując powstrzymać chichot, gdy zaczął obsypywać moją twarz krótkimi buziakami. 
       - Nie - pokręcił głową, a jego pocałunki nabrały tempa, utrudniając mi odezwanie się. Śmiałam się głośno, starając odepchnąć go od siebie, lecz był ode mnie silniejszy. 
       - Abrakadabra? - zapytałam, gdy przeszedł na chwile na moją szczękę, dając mi swobodę mowy. Parsknął śmiechem, o mało nie tracąc gardy, lecz szybko przywołał się do porządku. 
       - Blisko, ale nie - zaczął powoli przesuwać mnie do tyłu, a ja nie mogłam wyjść z podziwu, że wciąż był w stanie trzymać w górze ciężki młotek. Moja słaba ręka już dawno uschłaby w agonii. 
       - Harryyyyy - po raz drugi wydałam z siebie komiczne jęknięcie, a on zachichotał i zatrzymał nas wreszcie, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. Głos uwiązł mi w gardle, gdy z jego twarzy spełzł uśmiech. 
       - Nie. - powiedział cicho, a potem popchnął mnie, lekkim ruchem, przez co straciłam równowagę i runęłam do tyłu. Opadłam na miękkie pościele, a Harry wypuścił młotek z ręki, który uderzył z hukiem o płytki. 
       - Harry! Podłoga! - skarciłam go, wskazując na okrągłe pęknięcie. Spojrzał za siebie i, od niechcenia, wzruszył ramionami. 
       - Meh - mruknął i, z tajemniczym uśmieszkiem, wskoczył na łóżko. Krzyknęłam głośno, chroniąc się rękami przed jego ciężarem, ale on w porę zdążył oprzeć się o materac. 
       - A magiczne słowo to: Harry jest najlepszym, najprzystojniejszym i najseksowniejszym facetem na ziemi - mruknął mi do ucha i zabrał się za całowanie mojej szyi. Zachichotałam i wplotłam palce w jego loki. 
       - To nie jest słowo. To zdanie - oznajmiłam, przyciągając jego twarz do siebie. 
       - Meh - powtórzył i wpił się ustami w moje wargi. 

       Westchnęłam, uśmiechając się do siebie na to przyjemne wspomnienie. Harry’emu rzadko zbierało się na psoty, lecz, gdy już do tego doszło, zawsze musiało się skończyć w łóżku. Tamtego dnia powstrzymałam go od pójścia na całość, jak i wiele razy później. Och, jaka głupia byłam, unikając tak świetnego seksu… Zaśmiałam się sama do siebie,a potem chwyciłam telefon w impulsie, do którego przyzwyczaiły mnie ostatnie trzy tygodnie. Zaraz, zaraz… “Ostatnie trzy tygodnie” skończyły się dwa tygodnie temu…  Wbiłam wzrok w pęknięty ekran, na którym wyświetlony był numer Harry’ego. Mój kciuk miał już nacisnąć polecenie “zadzwoń”. Zamrugałam szybko, zdając sobie sprawę, z tego, co zrobiłam, a łzy ponownie zamazały mi widok przede mną. 
       Nie mogłam do niego zadzwonić. Nie odebrałby. Moje połączenie zostałoby przekierowane do automatycznej poczty głosowej, a mnie po raz kolejny pękłoby serce. 
A co jeśli… Palec powędrował na zielony napis i ekran ukazał nawiązywane połączenie. Niemal w zwolnionym tempie, przyłożyłam słuchawkę do ucha. 
       Dodzwoniłeś się do numeru Harry’ego Stylesa, niestety nie mog… 

       Rozłączyłam się szybko i odłożyłam telefon, patrząc na niego z obrzydzeniem. Piętnaście dni. Piętnaście dni bez odzewu Harry’ego. Nie chciałam uwierzyć, że mogło mu się stać coś poważnego, a jednak piętnaście dni to dość czasu, by znalazł sposób na skontaktowanie się ze mną. 
       Nie żyjesz, prawda? Nie ma cię już, a ja jak idiotka, czekam w nadziei, że zadzwonisz. 
       Dręcząca mnie myśl znalazła swoje potwierdzenie dwa dni później, w wiadomości przyniesionej przez Kornelię. Już od rana krzyki jej i Louis’ego potwierdziły pechowość tego dnia. Przestałam płakać, wsłuchując się w ich kłótnię z ochotą wtargnięcia do sypialni Kornelii i opieprzenia obojga za ten niepotrzebny konflikt. Nie wiedziałam co sprowokowało ich do wściekłych wrzasków, jakie przebijały się przez obie, dzielące nas ściany, lecz żaden powód nie był dość dobry, by kłócić się w tym trudnym czasie. Ale nim zdążyłam zareagować, wszystko ucichło. Jak cisza przed burzą, niszczącą to, co napotka na swojej drodze, walącą mury, za którymi chronimy się od czyhającego na nas bólu. 
       “Problem został usunięty”, powiedział Calum (Michael). Zapłakana twarz Kornelii napięła się w oczekiwaniu na moją reakcję, lecz ją zawiodłam. Poczułam tylko, jakby cząstka mnie ulatywała gdzieś daleko, pozostawiając puste ciało, niezdolne do odczuwania emocji. Wpatrując się ślepo w jeden punkt kiwnęłam głową w automatycznym geście i odwróciłam się bez słowa. Ruszyłam sztywno ku swojej sypialni, lecz nagle cały świat został osaczony przez ciemność, pozbawiając mnie władzy w nogach. Moje ciało poddało się, blokując dostęp jakichkolwiek bodźców do świadomości. 
       Ocknęłam się, leżąc na kanapie z potwornym bólem kolana. Kornelia i Louis stali nade mną bladzi i przerażeni. Czułam zimny powiew wiatru, tworzony przez poruszającą się nade mną, dłoń przyjaciółki. Powód mojego położenia uderzył mnie w sekundę po ocuceniu mnie przez parę. Siedemnaście dni bez odzewu, jednoznaczna wiadomość Michaela… Żałosna Milena, pozwalająca, by mężczyzna znów rządził jej szczęściem. Żałosny Harry, który myślał, że może mnie w sobie rozkochać. Żałosny Harry, który miał czelność tak mnie zostawiać. Żałosny!
       - Weźcie to ode mnie - szepnęłam, zakrywając dłonią oczy, by nie widzieć ich zmartwionych spojrzeń.
       - Co? - Kornelia brzmiała na niezwykle zdezorientowaną. Gejzer emocji wybuchł nieoczekiwanie, sprawiając, że przyjaciółka podskoczyła zaskoczona, gdy wstałam gwałtownie z kanapy, odsuwając ją brutalnie od siebie. Zakręciło mi się w głowie od nagłej zmiany pozycji, lecz w porę złapałam równowagę. Chwyciłam się za serce i ścisnęłam mocno, czując, jak paznokcie wbijały się w moją skórę. 
       - Nie chcę tego! - krzyknęłam, popychając wściekle telewizor, który zachwiał się niebezpiecznie i upadł z hukiem na ziemię. Kornelia pisnęła przestraszona i stanęła szybko na prostych nogach. Patrzyła na mnie, jakbym postradała wszystkie zmysły, a ja nie byłam pewna czy nie miała racji. Oddychałam szybko, głęboko, czując targającą mną furię. 
       - Pieprzony Styles! Było tak dobrze bez niego w moim życiu! TAK DOBRZE! - zgięłam się w pół, ściskając bolący brzuch. Wyrzuciłam z siebie kilka głośnych krzyków, a potem opadłam na podłogę, w targającym moim ciałem płaczu. 
Kornelia
       Serce łamało się na tysiąc kawałków, gdy widziałam ją w takim stanie. Trzymałam z całej siły ramię Louis’ego, powstrzymując własne łzy. Plecy Mileny trzęsły się przeraźliwie, oparte o podłogę ręce drżały, jakby w pomieszczeniu drastycznie opadła temperatura. Drewno pod nią mokło coraz bardziej od nieprzerwanych strumieni łez. Wtedy Milena zaczęła ciągnąć za kołnierz swojej koszulki, jakby chciała coś stamtąd wyciągnąć. Pozbyć się uczucia, które darzyła do Harry’ego. Pozbyć się tęsknoty i żalu po usłyszanej wiadomości. “Nie chcę tego” - jej słowa odbiły się echem w mojej głowie. Drugi mężczyzna, od którego Milena nie uciekła, zranił ją bardziej niż ten pierwszy. Lecz czy mogłam być tego pewna? Żadne z nas nie dostało wciąż konkretnych informacji. Harry wciąż mógł żyć…
       Louis wyplątał się z mojego uścisku i rozpoczął powolny marsz w stronę mojej przyjaciółki. Uklęknął przy niej i położył dłoń na jej ramieniu. 
       - Milena - zaczął, a ona pokręciła głową i odepchnęła go delikatnie od siebie. Usiadła na podłodze i wytarła pospiesznie łzy z zaczerwienionych policzków. 
       - Nie… Wszystko w porządku - szepnęła, nie patrząc na żadnego z nas. 
       - Póki nie dostaniemy oficjalnej informacji… 
       - Wiem… Wiem, przepraszam - przerwała mu. Nie mogłam odeprzeć wrażenia, że Milena była zażenowana. Znałam to spojrzenie, nerwowe przygryzanie skórek. Pokręciłam powoli głową, zaciskając mocno powieki. 
       - Masz prawo być smutna - szepnęłam, wbijając w nią ponownie wzrok. Parsknęła nienawistnym śmiechem i przejechała rękami po swoich długich włosach. W ciągu kilku miesięcy zdążyła upodobnić swoje gesty do tych, którymi charakteryzował się Harry. 
       - Mam prawo być żałosna - syknęła, a we mnie wezbrała złość. Wstałam szybko z kanapy w celu wygłoszenia swojego zdania na temat jej niepojętej dla mnie, dumnej postawy, lecz Louis powstrzymał mnie przez podniesienie ręki. 
       - Chcesz zostać przez chwilę sama? - zapytał rzeczowym tonem. Doskonale wiedziałam, że Milena właśnie tego potrzebowała, lecz wciąż nie mogłam zrozumieć takiego sposobu radzenia sobie z bólem. Szanowałam jej potrzebę samotności, lecz przy takiej wiadomości, jaką właśnie otrzymała, Milena nie powinna być pozostawiona samej sobie. Wybuch, którego dała pokaz jeszcze chwilę temu, był jedną z najintensywniejszych reakcji, które kiedykolwiek u niej widziałam. Nie byłam więc w stanie wyobrazić sobie co działo się w jej głowie. Jakie myśli mogły ją nawiedzić. 
       Milena spojrzała wreszcie na Louis’ego i kiwnęła głową. Byli do siebie tak podobni. Rozumieli się na poziomach zupełnie dla mnie obcych. Nieemocjonalne, logiczne podejście tej dwójki do niektórych spraw, doprowadzało mnie czasami do szału, choć zdarzało się, że im tego zazdrościłam. Pomimo wcześniejszego omdlenia i wybuchu, Milena wydawała się być teraz w znośnej formie, do dojścia której, mnie zajęłoby to kilka długich dni. Ona osiągnęła względny spokój w kilkanaście minut. Ostatnie miesiące wyraźnie ukazały dzielące nas różnice. Uszanowałam więc jej decyzję, choć sama podjęłabym inną.  
       - Jesteś pewna? - zapytałam tylko, obserwując uważnie jej reakcje. 
       - Tak. Kornelia, przepraszam. Ja po prostu… Potrzebuję chwili dla siebie - spojrzała na mnie porozumiewawczo, a łzy ponownie zaszkliły się w jej oczach. 
       - Wrócimy za dwie godziny… - odparłam tylko i, chwytając po drodze torebkę, skierowałam się ku wyjściu. Louis podążył za mną bez słowa. 


Milena

       Mieszkanie opustoszało w jednej krótkiej chwili pozostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Nie chciałam ich. Potrzebowałam odpoczynku od ataku adrenaliny, który opanował mnie chwilę temu. Od dramatycznych wizji, tworzących się w mojej głowie. Skierowałam się więc do sypialni i opadłam bezwładnie na łóżko. To cud, że udało mi się zasnąć, choć sen okraszony był przerażającymi koszmarami. 
       Zostałam wyrwana z drzemki przez błyskawicę rozrywającą na dwoje niebo, której akompaniował potężny grzmot. Przeciągając się rozkosznie, uśmiechnęłam się do siebie, nim okrutna rzeczywistość uderzyła we mnie niczym mroźny wiatr bezlitośnie chłostający wysokie klify. Podkuliłam pod siebie nogi i zamknęłam oczy w nadziei, że sen po raz kolejny zabierze ode mnie ból. Poczułam łzy zbierające się pod powiekami, lecz, z wysiłkiem, udało mi się je powstrzymać. Grzmoty co chwilę przerywały nieznośną ciszę i już po chwili usłyszałam szum i stukanie w szybę, gdy zaczął padać deszcz. Po kilkunastu minutach bezowocnych starań o sen, postanowiłam się poddać i pójść odświeżyć. Powłócząc nogami, weszłam do łazienki i umyłam twarz, i zęby. Nałożyłam delikatny makijaż, starając się ukryć zmęczenie i smutek, odbijające się na mojej twarzy.
       Przyjrzałam się w lustrze, oceniając efekt swojej pracy i westchnęłam głośno, powstrzymując kolejną porcję łez, która próbowała wkraść się do moich oczu. Ze spuszczoną głową opuściłam łazienkę i już miałam usiąść na łóżku, gdy usłyszałam przytłumione dźwięki gitary dochodzące z salonu. Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu i spojrzałam na zegarek. Kornelii i Louis’ego miało nie być jeszcze przez kolejną godzinę. Zaintrygowana i lekko poirytowana ich zmianą planów ruszyłam w stronę drzwi. 
       Niebo zostało całkowicie przysłonięte ciężkimi burzowymi chmurami, przez co salon wydawał się szary i tajemniczy. Telewizor został podniesiony z podłogi, tuszując dowody mojej utraty panowania nad emocjami. Muzyka, którą słyszałam, dochodziła z głośników kina domowego, lecz to nie na nią zwróciłam uwagę. Salon był praktycznie pusty i nic się w nim nie zmieniło, jednak stojący na jego środku, wysoki mężczyzna sprawiał, że pomieszczenie to stało się w moich oczach najpiękniejszym i najbardziej kolorowym miejscem na ziemi. Stanęłam w tym samym momencie, w którym mój wzrok padł na jego piękną twarz. Uczucia, które rozdzierało mnie od środka, nie mogły opisać żadne słowa, nawet moje ciało nie wiedziało, jak na nie zareagować. Uścisk w klatce piersiowej nie pozwalał mi na swobodny oddech, a łzy, które tym razem wygrały, zamazały wspaniały widok. Moje nogi, prawie ugięły się pode mną, lecz, z siłą wojownika, zawalczyłam o wyprostowaną pozycję. 
       - Cześć - Harry patrzył na mnie przeszywającym, pełnym napięcia wzrokiem, a ja słysząc jego niski głos wypuściłam głośno powietrze z ust i załkałam żałośnie. Wciąż przegrywając walkę ze łzami, spojrzałam w sufit w ostatecznej próbie ich zatrzymania, lecz one już zdążyły odnaleźć drogę na zewnątrz. Zakryłam więc twarz dłońmi, by stłumić płacz. Poczułam jak się zbliżył. Każdą komórką odbierałam ciepło jego ciała i byłam pewna, że gdybym spojrzała w dół, zobaczyłabym błyszczące iskry, pojawiające się w przestrzeni, która nas dzieliła. Zbierając w sobie odwagę, zdobyłam się, by spojrzeć na jego twarz. Uderzyła mnie wyrazistość szmaragdu w jego oczach. Był tak blisko, czułam znajomy piękny zapach. Zadrżałam gdy dużą dłonią dotknął mojego policzka, ścierając kciukiem łzy. Męski, delikatny głos, dochodzący z głośników wszedł w harmonię z cichą i powolną gitarą. Kolejny piorun przeszył niebo, rozjaśniając na ułamek sekundy salon, a od razu po nim rozległ się przejmujący grzmot. Burza była coraz bliżej. 
       - Nie płacz - szept mężczyzny dotarł do najgłębszych zakamarków mojej duszy, tam, gdzie schowana była mała Milena, skulona w kącie i pełna lęku. Słowa Harry’ego dodały jej otuchy, sprawiły, że pozwoliła sobie wyjrzeć przez ramię, nabierając odwagi. 
       - Ja myślałam... Myślałam... - zaczęłam, lecz nie potrafiłam ubrać w słowa tego, co czułam. Nie potrafiłam wypowiedzieć na głos słów, które, przez tak długi czas, budziły we mnie lęk. Harry zamknął oczy i pokręcił głową uciszając mnie czule. 
       - Jestem tutaj - powiedział głosem pełnym potężnego uczucia. Poczułam, że coś we mnie pęka. Jakbym trzymała w sobie balon przepełniony emocjami, który wreszcie dał za wygraną i rozpadł się na kawałki. Rozpłakałam się na dobre, a Harry, bez słowa, przyciągnął mnie szybko do siebie i objął mocno, wplatając palce w moje włosy. Ścisnęłam  desperacko w pięściach jego koszulę, w obawie, że zaraz zniknie. Że wszystkie moje myśli miały się sprawdzić. Że to był tylko sen, a ja zaraz się obudzę. Potrzebowałam dowodu, że Harry był tu ze mną, że to prawdziwy Harry właśnie zaczął powoli kołysać nami w takt pięknej muzyki, że to on nucił cichutko melodię, dołączając do głosu, dochodzącego z głośników. 
       - I would die for you...** - wyszeptał do mojego ucha tekst piosenki, zachrypniętym głosem. - Jeśli miałbym umrzeć... To tylko za Ciebie.  - dodał, odchylając się delikatnie i patrząc mi głęboko w oczy - Tylko dla Ciebie - pochylił się, by złożyć na moich ustach głęboki pocałunek, który przyjęłam wszystkimi swoimi zmysłami, odbierając każdy skradziony nam, zaległy dotyk. Pocałunek, który wydawał się ostatnim i pierwszym zarazem. Pocałunek, który chował w sobie obietnicę, który potwierdzał wypowiedziane przed chwilą słowa. Przyjmowałam wszystko, co Harry chciał mi przekazać za pomocą tego pięknego gestu naszych złączonych ze sobą ust i oddawałam to, co pragnęłam mu przekazać każdego dnia, każdej minuty i sekundy jego nieobecności. Tylko w ten sposób mogłam przekonać samą siebie, że nie śniłam. Że prawdziwy Harry był przy mnie, wrócił, tak, jak obiecał. 


Irlandia: 3 dni wcześniej

       Uścisnęli sobie dłonie, jak najlepsi przyjaciele, którymi nigdy nie byli. Siła z jaką Clifford otoczył skórę Harry’ego przyprawiła go o lekki ból, lecz zniósł to ze złotą cierpliwością, patrząc wrogowi prosto w oczy. Brew ozdobiona metalem uniosła się wysoko, a na ustach zagościł krzywy uśmieszek. Michael Clifford był w pełni usatysfakcjonowany. Dostał to, czego chciał. 
       - Zawsze lubiłem robić z tobą interesy, Styles - powiedział, puszczając wreszcie Harry’ego i wycierając dłoń w spodnie, niby to nieświadomie. Widząc to, Harry uniósł nieznacznie kącik ust i pokręcił głową. Miał ochotę parsknąć śmiechem, lecz powstrzymał się szybko, wiedząc, że to jeszcze nie koniec. 
       - Ta… Ta… Mogę teraz dostać swój telefon? - rzucił w stronę Irwina, opierającego się niedbale o ramę czerwonego Dodge’a. Wyciągnął rękę, czekając aż komórka zostanie mu posłusznie przekazana, lecz Ashton, w odpowiedzi, wciągnął z sykiem powietrze przez zęby, a na jego twarzy pojawiło się sztuczne zażenowanie. Potarł dłonią kark, a potem sięgnął do kieszeni swoich jeansów. Powolnymi i ostrożnymi ruchami wyciągnął z niej zniszczony doszczętnie telefon, który wyglądał teraz, jakby przejechał po nim buldożer. Mimo szklanej obudowy, jakimś cudem udało im się wygiąć go w kilku kierunkach, a ekran był jedną wielką siecią milionów pęknięć różnej grubości. 
       Harry zacisnął szczękę i przełknął ciężko ślinę, czując, jak złość toruje sobie drogę do jego mięśni. Napiął się cały, wszystkimi siłami próbując powstrzymać agresywne ruchy. 
       - Wybacz, stary, twoja cizia wydzwaniała co chwilę. Nie wiedziałem jak to gówno wyciszyć, więc jakoś… Tak… wpadł mi pod młotek. Potem pod samochód… Potem Hemmings chciał zagrać w ping ponga… Telefony nie są najlepszym materiałem na piłeczki, fakt! - Ashton zaśmiał się głośno i rzucił niedbale aparat pod nogi Harry’ego. 
       Brunet chciał go uderzyć. Kopnąć. Pchnąć na ziemię i rozgnieść mu flaki przez skórę, ale wciąż znajdował w sobie siłę, by tego nie robić. Przeczesał dłonią loki i zdobył się na to, by wzruszyć niedbale ramionami. 
       - Kocha to poczeka - rzekł od niechcenia i zmusił mięśnie, by pozwoliły mu na uśmiech. 
       - Och tak. Zdążyłem odsłuchać kilka wiadomości. - Irwin puścił mu oczko, a Harry wstrzymał w gotowości oddech - “Harry, proszę. Martwię się! Dlaczego nie odbierasz?” - głos blondyna przybrał wysokie tony, gdy zaczął naśladować Milenę. Harry wsadził pięści w kieszenie, by Clifford nie zauważył siły, z jaką się zacisnęły. - “Harry, błagam… Proszę, odchodzimy od zmysłów. Daj znać, że żyjesz”, “Harry, kocham cię, nie zostawiaj mnie” - Irwin zatrzepotał rzęsami i przyłożył splecione dłonie do piersi, przybierając wyraz karykaturalnego smutku. - Och. W czasie tej ostatniej wiadomości słychać było, że beczała - dodał, powracając do swojego naturalnego głosu i opuszczając luźno ramiona. 
       W swojej głowie Harry stał już przy Ashtonie, ciągnąc go za koszulkę i uderzając nim raz po raz w czerwony lakier. Ciskał pięściami w ten zarozumiały ryj, pokazując blondynowi, gdzie jego miejsce, a jego knykcie były barwione coraz większą ilością krwi Irwina.
       W rzeczywistości zaśmiał się pod nosem i uniósł brwi. 
       - Baby… - jęknął, teatralnie przewracając wzrokiem. Irwin zmrużył oczy, obserwując go badawczo. Jego prowokacja nie podziałała. Nie ufał Harry’emu i na każdym kroku próbował dowieść swojej racji, pokazać Cliffordowi, że ten dokonał złego wyboru. Harry rzucił chłopakowi bezczelny uśmiech, a potem spojrzał z wyższością na leżący na ziemi, bezwartościowy już przedmiot. 
       - Oczywiście wisicie mi nowy telefon. Poproszę najnowszy model - teraz to on puścił Irwinowi oczko. 
       - Dobra, dziewczęta, spokój - odezwał się Clifford, podnosząc ręce w uspokajającym geście i obniżając napięcie między dwoma mężczyznami. 
       - Ash, uważam, że to był strasznie dziecinny ruch i zgadzam się ze Stylesem. Wisisz mu nowy telefon. - zwrócił się ku swojemu pracownikowi, a Harry parsknął śmiechem, którego radość nie dosięgła oczu. 
       Michael opuścił dłoń na ramię Harry’ego i ścisnął je, nieco zbyt mocno. Potrząsnął lekko mężczyzną i uśmiechnął się do niego tak szeroko, że Harry prawie dał się zwieźć 
       - Jak mówiłem. Świetnie się z tobą pracuję. Ogarnijcie tego swojego Payne’a 
       - Jasne. Nie będzie już żadnym problemem - Harry spojrzał na mężczyznę porozumiewawczo i skinął głową dla potwierdzenia swoich słów. 
       - No i mam nadzieję, że Tomlinson zrozumie warunki naszej umowy. 
       - Jest profesjonalistą, oczywiście, że zrozumie. - Harry napiął się nieznacznie i zamrugał szybko, powstrzymując chęć opuszczenia wzroku. Patrzył uparcie Michaelowi w oczy, przekazując mu, że wszystko, co mówił było prawdą. Ignorował nieznośne poczucie winy i obawę, która towarzyszyła wspomnieniu o jego najlepszym przyjacielu. 
       - Świetnie. Zgłosimy się, by dopełnić umowy za jakiś tydzień. Hemmings da ci znać co do szczegółów. Przygotuj Louis’ego. - w oczach Michaela pojawił się błysk współczucia, a Harry miał ochotę rozpocząć powolne owacje, w uznaniu na jego wyśmienitą grę aktorską. 
       - Będzie gotowy. - oznajmił i zacisnął wargi. Michael już nie odpowiedział. Zaśmiał się tylko cicho i, puściwszy ramię Harry’ego, ruszył w stronę swojego auta. 
       - W takim razie, do zobaczenia w Londynie - rzucił i zniknął za przyciemnianymi szybami. 
       - Ta… - Harry machnął ręką, gdy Dodge pozostał już tylko małą kropką na długiej prostej polnej drodze. 
       Rozejrzał się po okolicy, pocierając nerwowo brodę dłonią. Dasz radę, Styles, dasz radę… wmawiał sobie, chodząc w tę i z powrotem. Szum wysokiej trawy, poruszanej na wietrze, otulał jego uszy, lecz nie pomogło to wygłuszyć obaw, targających nim od wewnątrz. Stojąc w samotności, otoczony zielenią i brązem, z majaczącym w oddali gospodarstwem rolnym, ryknął, kierując twarz ku niebu, uwalniając całą wściekłość, tęsknotę i poczucie winy. Łzy zaiskrzyły się na jego policzkach w jaskrawym świetle irlandzkiego słońca, po czym zostały przysłonięte przez dłonie, gdy mężczyzna opadł na kolana i wypuścił z siebie kilka rozpaczliwych szlochów. Oparł się plecami o maskę Maserati i potarł powoli powieki, oddychając głęboko. 
       Uda się… 



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

#TTDff


*To było jak klątwa
**Umarłbym dla ciebie

27 komentarzy:

  1. CO?!
    OMG WRÓCIŁ!!! ŻYJE!!!!
    Tak szkoda mi było Mileny na początku, ale wrócił!!! ufff x

    Mam nadzieję, że to co zawarł Harry z Cliffordem nie będzie AŻ tak bardzo niebezpieczne jak myślę :D
    Super rozdział hshdhdhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonamy się w przeciągu tygodnia:D

      Dziękujemy, Kochana! <3

      Buziaki, M. xx

      Usuń
  2. OMG Harry wrócił nareszcie :) biedna Milena czekam na next do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż jeden problem z głowy, bo H. wrócił:D

      Buziaki,
      M.xx

      Usuń
  3. Dobrze, a wiec.. Wow.. Just wow :o cały rozdział przeczytałam z buzia otwarta i wytrzeszczem oczu.. Serio mogłam sb zdjęcie zrobic mialybscie sie z czego śmiać haha xD ale kurde, to co przeczytałam w tym rozdziale.. Jejku no słowami nie umiem wyrazić.. Nie wiem co myślec a tym bardziej pisac o.O powiem wiec, moja pierwsza reakcje: Biedna Milenka.. Jej no przeciez okropne to było :( ale to tam pikus w porównaniu z tym co czułam pózniej... Kuzwa jak tylko przeczytałam o tej muzyce w salonie to hart taaak i wgl o.O przeciez myślałam ze mi serce na kilometr wywali! Naprawde DZIĘKUJE DZIĘKUJE DZIĘKUJE za te muzykę i cudowne efekciki bo czułam sie jakbym tam stała! Ten Harry.. On tak mówił to do niej.. Tak prawdziwie! Fangirling poziom hard! Nareszcie razem foewe tugeda omggg! ( haha przepraszam najmocniej.. Emocje) a teraz przejdzmy do części w Irlandii.. Czym by było TTD bez tajemniczości hm? A no nie było by TTD! Kurde serio zamiast cieszyć sie w pełni z powrotu stajlsa to zastanawiam sie co oni tam wymyślili! A ostatni akapit?! Jedna wielka miazga.. Zalamalm sie, za dobrze to opisujecie :(( dobra kurde bo sie rozpisałam i sie wam nawet czytać nie bd chciało! (Gratulacje ze wytrwalyscie az tutaj xd) Dziękuje najbardziej na świecie za rozdział! Jesteście niesamowite(ale to juz wiecie). Pozdrawiam gorąco!
    PS. Muszę wam jeszcze powiedzieć ze dawno nie przygotowywałam sie tak do rozdziału jak dzisiaj xd z 15 minut mi zajęło zebym czytała to w jak najlepszych warunkach, dwa razy upewnilam sie czy muzyka sie mi nie zatnie i wgl.. Tak wiem psycho, ale to tez wasza sprawka! Zwykle sie tak nie zachowuje!! XD
    /D. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D To ja po raz kolejny Ci podziękuję, tym razem tutaj :D :*
      Zależało nam na tych efektach, bo scena powrotu Harry'ego, jest w pewien sposób bliska naszym sercom (jedna z pierwszych scen przelanych na papier, jeszcze w momencie, w którym nie wiedziałyśmy dlaczego Harry miałby wracać do Mileny xD). Piosenka i deszczowy szum idealnie oddają to, gdy ta scena była tworzona, więc chciałyśmy, żebyście poczuły się podobnie :D
      Mam nadzieję, że to osiągnęłyśmy, a Twoje słowa mnie uspokajają :D Chyba się udało :D
      Tajemnica musi być!
      A długimi komentarzami nas nie nudzisz, nie martw się! Takie czyta się z zapartym tchem <3 :D

      A. <3

      Usuń
    2. Ahahahhah, to następnym razem każ komuś strzelać Ci te foty!!! xD Albo najlepiej, żeby ktoś nagrał filmik; właśnie A. wczoraj mi podesłała reakcję ludzi na trailer 50SoG i stwierdziłyśmy, że uwielbiamy oglądać takie filmiki:D
      My też uwielbiamy tę piosenkę. Ogólnie to ten fragment rozdziału pisany był już chyba jakoś w maju, jeszcze przed założeniem bloga i od tamtej pory mamy wielki sentyment do tej piosenki:)
      FANGIRLING JEST ZAJEBISTYYYY!!!:D
      Oczywiście, że chce nam się czytać, czytamy zawsze wszystko i uwielbiamy Wasze komentarze!!! <3 I Ty też jesteś niesamowita!!!
      Hahahha, o boże padłam, uwielbiam Cię za to PS xD Znaczy nie tylko za to, ale wyjebałaś po całości xD

      M.xx

      Usuń
    3. Wooo to mnie zszokowalyscie teraz! Napisać tekst zanim wiadomo jak to sie podzieje w całej fabule.. Noo teraz to podziwiam was jeszcze bardziej hahah xd fajnie macie z takim talentem pisarskim! X haha to następnym razem sie nagram ;> hahaha chociaz jakbym tak zrobiła świat nigdy by sie o tym nie dowiedział zagaduje xD jej.. Wy naprawde jesteście świetne! <3
      Nie mówiłam wam jeszcze ale strasznie docieniam to ze odpisujecie ludziom na komentarze ;) widać jak wam zależy na tym wszystkim! Brawo! :) xX

      Usuń
    4. Jasne, że nam zależy, szczególnie na Was, jesteście przekochane! <3

      M.xx

      Usuń
  4. A nie mówiłam? :)
    JA WIEDZIAŁAM, ŻE HARRY BĘDZIE ŻYŁ !!! ;d
    i pomimo strasznej depresji Milenki to jestem HAPPY ! <3
    Bo on wrócił, WRÓCIŁ. !
    I teraz znowu będzie po staremu
    Tzn., tak jakby, bo teraz coś z Lou się będzie działo ... tzn będzie zamieszany w to, to coś będzie niebezpieczne ...
    A TEN ASHTON TO JAKIŚ POPIERDOLONY -.-
    (przepraszam za wulgaryzmy)
    Ale serio? Nie dość, że zabrał mu telefon to jeszcze go rozwalił >.<
    Nie lubię go .
    Rozdział jest super *-* Włączyłam muzyczkę ;3
    Jejuuuu ten klimat... Na początku myślałam, że to znowu będzie sen Mileny tak jak wtedy ale na szczęście Harry był tam z nią, cały i zdrowy :)
    Mimo że rozdział był szczęśliwy (nie do końca ale bardziej radosny niż ostatnie) to uroniło się kilka łezek zwłaszcza jak czytałam ten pierwszy fragment i jak już Harry wrócił....
    Super rozdział ! Meeega ! Dosłownie <3
    Chociaż myślałam, że zrobicie nam prezent i dodacie w sobotę na Mikołaja haha :D
    Aaa już się miałam żegnać a zapomniałam o "grze" Harry'ego jako "nic nie czuję do Mileny, nie złamiesz mnie"
    W sumie rozumiem czemu to zrobił, ona nic dla mnie nie znaczy, nie sprowokujesz mnie, ale to może mieć jakieś skutki w przyszłości.
    Ale że są to tylko moje niejasne domysły, które pewnie się nie spełnią, to no ^^
    weny ;*
    no i do następnego, mam nadzieję, że już wkrótce :)
    P.S. (nie zapomniałam o kropce po P!) Jakbyście dodały rozdział z perspektywy Harry'ego teraz to byłabym w niebie *-*
    KOCHAM. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przejrzałaś nas już dawno! :D Wrócił, wrócił, to nie sen :D Wreszcie, Harry, wreszcie :D Nie spełnią się te wszystkie groźby, które rzucałyście w jego stronę xD
      Ashton chuj, szczególnie, że to drogi telefon był!
      W sumie to zapomniałyśmy o Mikołaju :O Wątpię, żeby udało nam się tak owy prezent zrobić, niestety :( Ale kolejny rozdział tradycyjnie pojawi się w ciągu tygodnia, więc wszystko może się zdarzyć :D

      Kolejne tajemnice, kolejne domysły ;> No i odpowiedź w kolejnych rozdziałach :D

      Niestety rozdziały z perspektywy chłopców będą się ukazywały dosyć rzadko i sporadycznie (początkowo miało ich nie być w ogóle, ale niektóre wątki byłyby bez tego niemożliwe do przedstawienia). Jest to pewnego rodzaju format, którego chciałybyśmy się trzymać, ale kto wie :O kto wie ;D

      Też kochamy!

      A. <3

      Usuń
    2. Justyna! Jesteś wróżką! PRZEWIDZIAŁAŚ TO!!! xD
      Super, że w końcu Cię uszczęśliwiłyśmy, Kochana:D Po kilku płaczliwych rozdziałach, nareszcie pojawił się jakiś szczęśliwy fragment:D
      W ogóle muszę Ci powiedzieć, że uwielbiam sposób, w jaki analizujesz rozdziały:D

      Też kochamy!!!

      M.xx

      Usuń
  5. Brak mi słów... Jestescie po prostu... Nie wiem jak was nazwać xd po prostu WOW ! :D ~@annakalbar

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardziejo się cieszę, że kochanie Milena do niej wróciło ale martwię się o Tomlinsona, Harry na 100% wpakował go w kłopoty i to nie małe ehhh no trzeba wytrwać czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy poczekac, zeby dowiedzieć sie co tez nam ten Harry odwalił :D
      A rozdział, oczywiscie, pojawi sie w ciagu tygodnia :*

      A. <3

      Usuń
  7. Nawet nie wiecie jak się cieszę :3
    Najlepszy prezęt na Mikołaja <3
    Jak się dowiedziałam że jest rozdział a nie mogę go narazie przeczytać to nosiło mnie.
    Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje!
    i jeszcze raz DZIĘKUJE, za rozdział jst niesamowity. *.*
    Wkażdym rozdziale zakochuje się jeszcze bardzięj w waszym opowiadaniu,
    ahh wszyscy czytają tłumaczenia a nie wiedzą co ich omija (ich problem)
    Nie myślałyście o wydaniu książki? Bo marnować taki talent nie widając książki to grzech :)
    A i zapomniałabym dziękuje <3333333
    (niestety muszę dodać z anonima ;< )
    Kocham:*
    @PolusiaLove

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww to my dziękujemy za tak wspaniały komentarz :D Haha, ja zawsze chcialam wydać jakas ksiazke, ale nigdy nie myslalam o tym poważnie. Od dzieciaka pisalam do szuflady :D Co do ttd to rozmawiałyśmy na ten temat, pojawiły sie sugestie i pomysły, ale wiąże sie z tym dużo poświęceń, poki co prowadzimy bloga dla przyjemności, dla zrealizowania, chociaz na 'papierze', naszych pokręconych obrazów, ktore podpowiada nam wyobraźnia :D

      A. <3

      Usuń
  8. SZYBKO NASTĘPNY! CO TO ZA UKŁAAAAAAAAD?
    @pola_juzyszyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Dowiemy się w przyszłym tygodniu :O Do piątku powinien rozdział być :D

      A. <3

      Usuń
  9. info o rozdziale dostałam 2 dni temu...tak, chyba, juz się pogubiłam i szczerze, cholernie się bałam wejść na bloga i przeczytać to, serio....odkładałam to sobie na jak najlepszą i spokojniejszą chwilę, postanowiłam najpierw ogarnąć swojego bloga i potem przygotować się psychicznie do tego co mnie tu czeka...
    wczoraj koleżanka do mnie z tekstem 'czytam to opowiadanie o Harrym i Lou i jest mega świetne juz jestem na bieżąco, czytałaś nowy?' a ja powiedzialam ze nie, bo boje się, że Harry'ego nie ma lub coś z nim nie tak, dosłowanie, mina znajomych, bezcenna ;D
    noo ale, właśnie teraz znalazłam czas i na spokojnie zagłębiłam się nareszcie w tą cudowną ilość tego niesamowitego tekstu....
    deszcz nadal pięknie mi szumi w głośnikach, piosenka przestała grać, a ja starłam już łzy z policzków....;D
    nwm od czego mam zacząć, w sumie cały czas coś pisze, ale jezu
    matko
    kocham was
    jestem teraz wkejhrfghdjkesjhgjklekidhfghdjskIDHSJJSJSSJDHDHSHJjdgf
    !!!!!!!! tak bardzo tak!!!! jezu Harry! ten piękny idealny popieprzony drań nareszcie jest i żyje, o matko sprawiłyście, ze jestem tak cudownie zadowolona
    tak czytam i czytam i tak mi smutno, bo go nie ma, bo Milena go kocha, ja to wiem, a go nie ma i wszystko jest takie do dupy troche...a tu czytam pieprzone 'CZEŚĆ' i zaczynam sie cieszyć jak głupia a moja siostra 'zamknij się' a ja 'spadaj, Harry żyje'' ;D matko, chyba pokochałam go jeszcze bardziej, o ile sie da ;D
    oczywiście, martwi mnie ostatnia część i ta umowa, i to, ze Harry sie nieco załamał, też to zrobiłam i serio znowu sie obawiam co się będzie działo, a znając was, czuję, że moje ataki znów się pojawią i pewnie nasilą, jezu obym święta przeżyła, weźcie tak pięknie proszę dajcie trochę H&M feels itdm, stęskniłam sie nooo i wgl oni pewnie też ;d nie każcie mi znów płakać i proosze nie róbcie nic Harry'emu moje serce serio jest słabe ;D
    boze dobra bo ja serio za dużo tu chyba pisze i nawet nie wiem czy to ma sens, cóż, ale chyba wychodzi na to, ze cholernie mnie się tu podoba wiec to chyba dobrze ;D
    UDA SIE! ja mówię, ze sie uda, jeszcze nwm co Harry miał na myśli, ale wiem, że uda się wszystko, niech się piękny nie martwi bo stres i złość piękności szkodzą, no ale w jego przypadku do chyba nie możliwe he he ;D trochę fan girl mi sie udzielił xd
    dobra kończe...ale nosiłam to w sobie wszystko od piątku więc musiałam dać upust emocją ;D boże wy pewnie macie mnie dość, stara, a głupia ;D no alee bez tego byłoby nudno ;)
    pozdrawiam was cieplutko i czeekam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO COŚ TY!!! W ŻYCIU NIE BĘDZIEMY MIAŁY DOŚĆ CIEBIE, ANI TWOICH KOMENTARZY!!! SĄ ZAJEBISTE!

      Dziękujemy za wszystkie miłe słowa Kochana! A już w ogóle byłam rozłożona, jak przeczytałam, że rozmawiałaś o TTD z koleżanką. Awwww <3
      A, i jeszcze rozjebało mnie "spadaj, Harry żyje", wybuchłam takim śmiechem, że nie jestem pewna, czy A. nie słyszała mnie u siebie na górze xD

      Buziaki,

      M.xx

      Usuń
    2. Nie słyszałam, ale wierzę, bo sama brechtałam z tego :D <3
      I zgadzam się z M.! NIGDY DOŚĆ! KOMENTARZE BOSKIE! NIE PRTOL! XD

      A. <3

      Usuń
  10. Po pierwszę przepraszam Was, ze dopiero teraz dodaje komentarz, ale nie mialam czasu ostatnio, a po przeczytaniu nie dałam nawet rady cokolwiek napisać, jak nigdy po prostu, byłam w takim stanie, że no nie wiem jak to wytłumaczyć.. albo wiem ! to był coś tego typu"ryuewishkjdgawjelkadngjwhoijekbs" :D dokładnie tak^^ więc na początku jak czytałam i bylo o tym okropnym stanie Mileny to rozkleiłam się..nie moglam inaczej, bo było mi jej tak cholernie szkoda, wiedziałam, ze to już za dużo i myślałam, ze jak w tym rozdziale Harry nie wróci to ja tego psychicznie nie wytrzymam, ale uratowałyście mnie przed tym załamaniem i chorobą psychiczną ^^ a wiec jak zaczełam czytać o tym jak Milena usłyszała dźwięk fortepianu to wtedy byly dwie możliwości, ale Hazzy na serio wrocił( hurjjfsnvjhsgd) , albo Milena ma już schizy. Na szczęście pierwsze się sprawdziło ! byłam taka wtedy szczęśliwa i fan girling sięgnął zenitu normalnie..byłam w niebie ! i przyznam, ze było tam zajebiscie ! :D i wgl tak pięknie te opisałyscie, potem ta "czesc" jeju wtedy jak chyba wszyscy popłakłam się ;c dobrze,ze wtedy nikogo nie było w pobliżu, bo juz zostałam okrzyknięta wariatką, kiedy zaczelam się kiedys cieszyć i drzeć juz nie pamietam z czego i w którym rozdziale, ale teraz to by juz załatwiali mi pokoj z łózkiem przy oknie w psychiatryku xd a Ashtona to ja chyba zapierdole za te bezszczelne potraktowanie Harrego i ogólnie za wszystko ! ch"" jeden. I teraz najważniejsze- na co ma przygotowac sie Louis ? jakie warunki rozmowy ma zrozumiec ? jak to ? jak to przeczytałam to poprostu szczęka mi opadła... byłam taka szczesliwa najpierw, a potem po tej krótkiej wymianie zdań rozpadłam się na milion kawałkow..chyba nie pozwolicie nam przeżywac to samo tylko tym razem w roli głównej z Kornelią? nie prawda ? bo ja tego nie wytrzymam psychicznie, ostrzegam Was ! chyba, ze załatwicie mi jakies psychotropy :D Dodatkowo te efekty w tle,pozwoliły poczuc się tak jakby się tam było i wszystko urzeczywistnić. Kocham Was normalnie <3 Własnie w zupełnosci zgadzam się z tą dziewczyną co wyzej napisała, ze macie ogromy talent pisarski i czy nie mysleliscie nad wydaniem ksiązki i ja sie do tego dołączam. Nie możecie zmarnować takiego talentu ! i mówie to całkiem serio, pomyślcie nad tym ! :) i wiedzcie, ze kupywałabym każdą Waszą książke :D Bo jesteście świetne! <3 ( wiem, ze za duzo tych wykrzykników xd ).
    Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    I pozdrawiam Was kochane <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże jak teraz czytam ten moj komentarz to jeden wielki chaos. Z góry przepraszam za błędy, ale jak widać nawet po przeczytaniu tego rozdziału w piątek to emocje zostały do dzisiaj :D

      Usuń
    2. Ćśśśśśśś, chaos jest najlepszy!!! <3
      Nie martw się, każdy ma swoje zajęcia i my to rozumiemy, cieszymy się, że mimo wszystko jesteś z nami :D

      Ahahha, już nie melisa, a psychotropy? xD

      Buziaki,
      M.xx

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń