Dziękujemy za Wasze wsparcie i to, że wciąż czytacie TTD! Oby przybywało nas coraz więcej, a nasz gang rósł w siłę! Uzależniajmy się wspólnie i nawzajem!
Kochamy!
P.S. Nie, żeby coś, ale... CZERWONA CZCIONKA! XD
A. <3 & M. xx
#TTDff
When you get angry you have me at your mercy*
Kornelia
W ciągu ostatnich kilku miesięcy nie wierzyłam w powrót szczęścia do mojego życia. Spotkanie Harry’ego i Louis’ego, moja miłość do tego drugiego, powrót do Polski i przeprowadzka do Londynu, zniknięcie Harry’ego, porwanie… Zadziwiające, że jeszcze nie przyjmowałam psychotropów, bo emocjonalny rollercoaster, na którym siedziałam zdawał się nie mieć końca. Ale wreszcie nadszedł poranek, w którym Louis postanowił wybaczyć Harry’emu jego błąd. Poranek w którym starzy przyjaciele w końcu się pogodzili. A potem dzień, wspaniale spędzony z Louis’m, miły czas w pracy i informacja o wygranej wyścigu Harry’ego.
Od tego dnia wszystko wydawało się być idealnie. Moja relacja z Mileną uległa poprawie, sprzeczki z Louis’m wreszcie się skończyły. Zaczęłam śpiewać w mieszkaniu, choć dawno tego nie robiłam. Umilałam sobie czas przy sprzątaniu, czy gotowaniu poprzez nucenie jakichś przypadkowych melodii. Uśmiechałam się do siebie jak idiotka, bo nawet koszmary, jakby postanowiły nawiedzać mnie nieco rzadziej niż zwykle. Wszystko szło ku dobremu i nie zamierzałam zamartwiać się przeszłością. Co było teraz, było wspaniałe i chciałam, by takie pozostało.
Kilka dni po kakaowym incydencie Harry’ego weszłam do Irresistible przez tylne wejście, gdzie spotkało mnie ogólne zamieszanie. Kelnerzy i kucharze szeptali między sobą nerwowo, rozglądając się naokoło, jakby obawiali się, że ktoś ich podsłucha. Zapytałam jednego z nich co się dzieje, ale pokręcił tylko głową i odparł, że mam porozmawiać z szefem. Wzruszyłam więc ramionami i weszłam do głównego pomieszczenia, gdzie kilka osób krzątało się wokół stołów, by doprowadzić wystrój do ideału.
Niall stał przy scenie, rozmawiając po cichu z George’m. Miał na sobie dopasowany czarny garnitur, pod który ubrał idealnie wyprasowaną białą koszulę. Wokół szyi zawiązał ciemny krawat. Podeszłam do niego, marszcząc w konsternacji czoło.
- Hej! - zawołałam. Mój głos kontrastował z szeptami jego i pianisty, więc obaj podskoczyli, przestraszeni nagłym wrzaskiem.
- Och! Kornelia! Cześć! - Niall wyszczerzył do mnie zęby i poprawił marynarkę, pociągając ją za dolną krawędź.
- Co się dzieje? - zapytałam, rozglądając się wymownie po restauracji. Niall odchrząknął cicho i schował dłonie za plecami.
- Będziemy dziś mieli ważnych gości - powiedział, wskazując na miejsce, w którym kelnerzy układali teraz kilka stołów w jeden wielki prostokąt. Przekrzywiłam z zaciekawieniem głowę, uśmiechając się delikatnie.
- Kogo?
- Przede wszystkim wpadną Harry, Louis, Zayn i Liam - odpowiedział, a ja stanęłam jak wryta. Widziałam się z Louis’m rankiem, ale nie powiedział mi, że miał zamiar wpaść dzisiaj do restauracji. Nie było to dla mnie zbyt zaskakujące, bo często zajmował stolik naprzeciwko sceny, wpatrując się we mnie, gdy śpiewałam, ale nigdy w towarzystwie swoich kolegów.
- Oblewacie coś? - zażartowałam, uderzając lekko Nialla pięścią w ramię. Spojrzał na mnie, jakbym urwała się z choinki i pokręcił głową.
- Nie. Odwiedzają nas ważni biznesmeni z Japonii. Będziemy omawiać pewną wielką transakcję - mówił przyciszonym głosem, zerkając ukradkiem na George’a, ale ten już rozkładał na fortepianie nuty, niezainteresowany naszą rozmową. Uśmiechnęłam się krzywo i oparłam dłonie o biodra.
- “Biznesmeni”, tak? - zakpiłam, wyciągając do szefa język. Zmrużył oczy, ale odwzajemnił uśmiech. Zmarszczył nos, mrucząc coś bez ładu i składu, co miało być parodią mojego pytania. Parsknęłam śmiechem i popchnęłam go zaczepnie.
- Ej! Garnitur! - skarcił mnie, głaszcząc z czułością czarny materiał. Zachichotałam głośno i wspięłam się na scenę. - Mam nadzieję, że twoje gardło jest dzisiaj w szczytowej formie - dodał, patrząc na mnie z dołu.
- A co? Każesz mi obciągnąć kilka japońskich fiu…
- KORNELIA! Zachowuj się - pogroził mi palcem, ledwo powstrzymując śmiech. Od wysiłku, jaki w to wkładał w jego oczach stanęły łzy. - Ciekawe od kiedy tak ci się wyostrzył żart, mądralo. - uniósł jedną brew i skrzyżował ręce na piersi.
- Odkąd uznałam, że mój szef jest totalnym drewniakiem - pokazałam mu język
- Uważaj. Jeszcze mogę cię zwolnić.
- Ha! Straciłbyś połowę klientów - ustawiłam statyw mikrofonu na odpowiednią wysokość, gdy Niall zastanawiał się nad odpowiednią odzywką. Załamał ręce w momencie, w którym położyłam na pulpicie teksty.
- Wygrałaś tę rundę - mruknął pod nosem, a ja zaśmiałam się złowieszczo, ciskając w górę rękę. Niall przekręcił oczami i jęknął żałośnie.
- Jak Tommo z tobą wytrzymuje? - rzucił ironicznie. Posłałam mu buziaka i mrugnęłam porozumiewawczo.
- Jestem dobra w łóżku - odparłam, szczerząc zęby. Kolejny wybuch śmiechu dotarł zza moich pleców. To George, który przysłuchiwał się naszej przekomarzance. Spojrzałam na niego przez ramię i puściłam mu oczko, na co spłonął rumieńcem, sięgającym nawet jego łysinki. Kącik moich ust uniósł się zawadiacko.
Piętnaście minut później restauracja zaczęła zapełniać się gośćmi, choć wielki stół na jej środku pozostawał pusty. Na szarym obrusie stała plastikowa tabliczka z wygrawerowanym napisem “rezerwacja”, przyciągająca stale zaciekawione spojrzenia klientów. Wykorzystałam nieobecność “grubych ryb” na rozśpiewanie się poprzez wybór łatwiejszych i mniej interesujących utworów na początek. George jak zwykle był niezastąpiony i bez narzekań zgadzał się na propozycję zmiany ich kolejności na liście.
Gdy piąta piosenka dobiegała końca, a ja czekałam aż George zagra jej ostatnie dźwięki, drzwi wejściowe otworzyły się szeroko, wpuszczając do środka chłodne powietrze. W restauracji zrobiło się nagle nieco głośniej, gdy przywitał nas gwar rozmów nowych gości. Doskonale wiedziałam kto pojawił się w środku, ale i tak poprawiłam okulary na nosie, by przyjrzeć się lepiej nowym twarzom. Czarne czupryny i skośne oczy wyróżniały się na tle, w większości kaukaskiej klienteli Irresistible, lecz to nie one przyciągnęły mój wzrok, a niewiarygodnie błękitne tęczówki, które od razu odnalazły mnie na scenie. Poczułam przyjemne łaskotanie w żołądku, gdy Louis niemal niezauważalnie uśmiechnął się do mnie i przejechał językiem po swoich różowych wąskich wargach.
Nie była to jedyna przystojna twarz, jaka zwróciła na mnie uwagę. Nieznajomy mężczyzna, należący bez wątpienia do grupy z Japonii wbił we mnie uważny wzrok i zmrużył swoje ciemne oczy. W przeciwieństwie do kolegów, o zaokrąglonych twarzach, jego szczęka była mocno zarysowana, a wzrostem dorównywał Harry’emu. Szepnął coś do niższego kolegi i wskazał na mnie palcem w momencie, gdy George zaczął grać następną piosenkę. Uśmiechnęłam się nieśmiało do nieznajomego i ponownie spojrzałam na Louis’ego, który już zajmował miejsce naprzeciw sceny i mówił coś do jednego z Japończyków.
Zaczęłam śpiewać jazzową balladę, a kilka par oczu zwróciło się w moją stronę zza wielkiego prostokątnego stołu. Przystojny gość nachylił się do Nialla, który siedział po jego lewej stronie i zaczął coś mówić, wskazując na mnie podbródkiem. Mój szef, wzruszył niedbale ramionami i rzucił ukradkowe spojrzenie Louis’emu, którego oczy niemal zniknęły pod zmrużonymi powiekami. Miałam ochotę się zaśmiać, bo zdecydowanie spodobałam się przybyszowi, a zazdrość Louis’ego nie mogła być bardziej oczywista. Harry, który siedział obok niego, szturchnął go dyskretnie, przywołując do porządku. To rozbawiło mnie jeszcze bardziej, lecz musiałam zachować powagę i skupić się na dźwiękach piosenki, by się nie ośmieszyć. Zwróciłam swoją uwagę na teksty, wlepiając ślepy wzrok w czarne literki, których układ znałam już na pamięć. Utwór wreszcie się skończył, a w sali rozległy się entuzjastyczne oklaski jednej osoby. Kilka głów odwróciło się w jej stronę, ciskając rozeźlonymi lub zażenowanymi spojrzeniami.
- Brawo! - krzyknął Japończyk z silnym wschodnim akcentem. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i odwróciłam do George’a, który, patrząc na mnie, uniósł wymownie brwi. Pokazałam mu dyskretnie środkowy palec, a on zaśmiał się serdecznie i powrócił do pieszczenia klawiatury fortepianu. Sztuczny półuśmiech Louis’ego, gdy kręcił powoli głową, ociekał nienawiścią. Jego błękitne oczy łypały groźnie w stronę Japończyka, ale nie reagował, mając zapewne związane ręce przez wysoki status zagranicznego gościa.
Kilka godzin później restauracja zaczęła pustoszeć, przy wielkim stole brakowało już wina, które wypełniłoby kieliszki, a Japończycy śpiewali razem ze mną te piosenki, które znali. Niall i Liam ochoczo do nich dołączali przy każdej nadarzającej się okazji. W niektórych momentach musiałam odsuwać się od mikrofonu, bo wstrząsały mną małe napady śmiechu. Kelnerzy kręcili oczami na pijanych klientów, ale obsługiwali ich grzecznie, licząc na wysokie napiwki. Harry i Louis chichotali, komentując co jakiś czas zachowanie swoich przyjaciół, a Zayn uśmiechał się z uprzejmym zainteresowaniem, sprawiając wrażenie najbardziej trzeźwego. Niestety jego stan zdradzały odpięte górne guziki białej koszuli, krawat, który został przewiązany przez czoło Liama i zaróżowione policzki. Mrużył zabawnie oczy, próbując skupić swój wzrok, ale brązowe źrenice błądziły ślepo po restauracji. Tak… Wino uderzyło nawet w poukładaną głowę Zayna Malika.
Paul, jeden z milszych kelnerów, których poznałam w Irresistible, podszedł do Nialla i szepnął mu coś do ucha. Rumiane policzki ściemniały jeszcze bardziej, gdy Horan odprawił go, machając ręką, jakby odpędzał się od muchy.
- To ja decyduję o której zamykamy! Nie podoba się to możecie spieprzać i nie wracać - warknął do reszty kelnerów, ale żaden nie odważył się ruszyć. Praca w Irresistible była marzeniem każdego szaraczka. Napiwki sypały się tutaj kwotami, wyższymi od samej wypłaty, więc jeden wieczór nadgodzin prawdopodobnie nie był wystarczającym powodem, by rezygnować z tego miejsca.
W restauracji nie było już nikogo poza grupą Harry’ego i sześciu Japończyków, którzy jej towarzyszyli. Przystojniak, który wiwatował mi na początku, wpatrywał się teraz we mnie zaczerwienionymi oczami. Opierał brodę na ręce, której łokieć spoczywał na stole i kołysał się w lewo i prawo. Unikałam jego wzroku, niepewna jak powinnam się zachować. Z ulgą przywitałam dźwięki ostatniej piosenki tego wieczora. Gdy ją zakończyliśmy George wstał od fortepianu i ukłonił się nisko, więc mu zawtórowałam. Cały stół zaczął klaskać głośno, Liam gwizdał przez palce, co wywołało dzwonienie w moich uszach, a przystojny Japończyk jako jedyny wstał z krzesła. Gdyby wzrok mógł zabijać, mężczyzna już dawno by nie żył, bo Louis prawdopodobnie opracowywał w głowie plan najokrutniejszych tortur, jakie zamierzał mu zadać.
Wreszcie owacje ucichły, a mnie i George’owi pozwolono spakować swoje rzeczy. Odwróciłam się do czarnej teczki, w której schowałam teksty, a potem zamarłam pochylona nad krzesłem, gdy rozległo się za mną ciche wymowne pokasływanie. Odwróciłam się powoli w stronę stołów.
Pod sceną stał owy przystojny Japończyk, który cały wieczór nie mógł przestać na mnie patrzeć. Zamrugałam szybko i bezwiednie rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu Louis’ego. Stał przy wejściu z Niallem i jednym z gości, dyskutując o czymś zawzięcie. Zerknął pospiesznie w stronę sceny, a gdy zobaczył, kto przy niej stał, zbladł nieco, a jego dłoń zacisnęła się w pięść.
- Masz jutro wolne? - potrząsnęłam głową, przywracając się do porządku i odrywając wzrok od swojego chłopaka. Niski seksowny głos przebijał się przez mocny japoński akcent. Wzrok mężczyzny był nieco rozbiegany, ale mimo to zachowywał pionową pozycję.
Pokręciłam pospiesznie głową i udałam zawiedzioną minę.
- Niestety nie. Jutro również śpiewam - odparłam, biorąc w dłoń zamkniętą już teczkę i podchodząc do krawędzi sceny. Zeskoczyłam z niej zgrabnie i ciepła dłoń ujęła natychmiast mój nadgarstek. W pierwszej chwili chciałam się wyrwać, ale przypomniałam sobie jak Niall wypowiadał się o swoich gościach. Lepiej nie psuć ważnej transakcji przez własny instynkt obronny. Uchwyt był delikatny, a gdy mężczyzna zobaczył moją reakcję, cofnął się zmieszany.
- Przepraszam - powiedział, uśmiechając się nieśmiało. Pokręciłam szybko głową.
- Nie. To ja przepraszam. Miałam ostatnio… Jestem drażliwa - mruknęłam, nie wdając się w szczegóły swojego przewrażliwienia. Ukłonił się lekko z uśmiechem.
- Chciałbym, żebyś dosiadła się do nas podczas jutrzejszej kolacji. Słyszałam, że jesteś przyjaciółką ukochanej Harry’ego. Poprosiłem go, żeby ją też ze sobą wziął. Liam przyprowadzi również swoją ukochaną. Może zechciałabyś mi… nam towarzyszyć? - zapytał, a mnie zatkało. Caroline, Milena… Dlaczego nikt mu nie powiedział, że ja również byłam czyjąś “ukochaną”?
- Ja… To bardzo miłe, ale…
- Przyjdzie, przyjdzie! Dostanie jutro wolne - Niall wszedł mi w słowo i poklepał po plecach Japończyka. Przenosiłam wzrok z jednego na drugiego, nie rozumiejąc co działo się właśnie wokół mnie. Próbowałam dostrzec za ich plecami Louis’ego, ale on musiał już wyjść z restauracji.
- Niall, pozwól damie samej zdecydować - Japończyk uśmiechnął się do mnie łagodnie. Zacisnęłam wargi, zastanawiając się nad odpowiedzią, ale w końcu wydusiłam z siebie: - Dobrze. Myślę, że może być miło - uniosłam niepewnie kąciki ust. Perłowo-białe proste zęby błysnęły w świetle lamp.
- Świetnie! Spotykamy się tutaj o dziewiątej wieczorem.
- Na pewno się pojawię - mężczyzna aż przyklasnął w dłonie, ale zreflektował się natychmiast i rzucił mi przepraszające spojrzenie. Wyciągnął do mnie rękę, a gdy ją ujęłam, zbliżył wierzch mojej dłoni do ust.
- Jestem Kaitō - powiedział, a ciepłe wargi dotknęły mojej skóry. Miałam wrażenie, że cała krew, która znajdowała się w moim ciele, wypełniła teraz twarz. Gorąco rozlało się po mnie w błyskawicznym tempie, a ja nie wiedziałam czy to zawstydzenie, czy zadowolenie z tak uprzejmego traktowania.
- Kornelia - przedstawiłam się nieśmiało i opuściłam ręce wzdłuż ciała.
- Do jutra, Kornelio - powiedział, obniżając jeszcze bardziej swój głos i już po chwili zniknął za drzwiami.
Całe ciepło, wstyd i nieśmiałość uleciała ze mnie w sekundę. Odwróciłam się do Nialla i wbiłam palec w jego klatkę piersiową.
- CO DO KURWY! - wrzasnęłam, ciskając z oczu piorunami. Odurzony alkoholem potknął się o jedno z krzeseł i opadł na nie ciężko. Pochyliłam się nad nim, rzucając cień na jego zaczerwienioną twarz.
- Przepraszam! Nie bij! - wyciągnął ręce w obronnym geście, jakby naprawdę obawiał się, że byłabym w stanie zrobić mu krzywdę. Mimo chęci zaśmiania się na tę groteskową pozę, zacisnęłam szczękę, czekając na wyjaśnienia.
- Ledwie zawiesił na tobie oko i nie mógł przestać o tobie gadać. Jesteś naszą jedyną nadzieją, Kornelia! To transakcja na kilka milionów, potrzebujemy jej! Już jesteśmy na dobrej drodze, ale możesz ją przypieczętować. Błagam Kornelia, zrób to dla nas! Dostaniesz podwyżkę, cholera, kupię ci co zechcesz! - jęczał błagalnie, a ja wreszcie nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Oparłam ręce na biodrach i zaczęłam tupać szybko stopą.
- Och, myślę, że nie będzie dla mnie problemem śmianie się z jego żałosnych żartów i zapewnianie, jakim jest wspaniałym facetem. - mruknęłam, jakby od niechcenia
- Dziękuję! Dziękuję! Kocham cię normalnie!
- Ciekawa tylko jestem co zamierzacie zrobić z Louis’m. - dodałam, unosząc wysoko brwi.
- Zapewne skopie wam wszystkim tyłki za ten beznadziejny plan. Zapewne naprawdę miło spędzi jutrzejszą kolację. - przy ostatnich słowach mój ton się wyostrzył. Szarpnęłam teczką i wyszłam z restauracji bez czekania na odpowiedź szefa.
Pomysły pijanej bandy… pomyślałam, choć przyłapałam się na tym, że wcale nie byłam tak zła, jak powinnam. Kaitō wydawał się być kulturalnym i miłym facetem. Udawanie, że byłam nim zainteresowana, z jednoczesnym zachowaniem dystansu nie powinno okazać się trudnym zadaniem. Poza tym miałam być otoczona przez przyjaciół, więc było mniejsze prawdopodobieństwo, ze Japończyk mógł zrobić coś, co nie przypadłoby mi do gustu.
Zapięłam guziki płaszcza, porwanego po drodze z wieszaka i rozejrzałam się po parkingu. Nie zauważyłam nigdzie grafitowego Audi R8, więc westchnęłam ciężko i skierowałam się w stronę metra. Nagle na parkingu rozległo się podwójne trąbienie, więc odwróciłam się do źródła głośnego dźwięku. Kilka metrów ode mnie stał duży biały Jaguar, którego piękno odebrało mi oddech. Popędziłam w kierunku samochodu i otworzyłam przednie drzwi z lewej strony. Wdrapałam się na ciepłe siedzenie.
- Hej, kocie - ton Louis’ego był wyprany z emocji. Rozejrzałam się po samochodzie zdezorientowana, bo jego głos nie dochodził zza kierownicy, gdzie siedział jakiś nieznany mi facet.
- Tutaj… - mruknął Louis. Spojrzałam za siebie. Louis siedział za siedzeniem szofera, opierając łokieć o ramę okna i wpatrując się w szybę. Dłoń zakrywała jego usta, zmarszczka między brwiami wskazywała na zdenerwowanie. Odetchnęłam głęboko i wyszłam z samochodu, tylko po to, by ponownie się w nim pojawić na tylnym siedzeniu. Nieznany mi szofer ruszył z piskiem opon, gdy tylko usadowiłam się obok Louis’ego.
- Hej - szepnęłam, dostosowując się do ciszy w samochodzie. Wyciągnęłam rękę, by pogłaskać mężczyznę po policzku, a on przełknął ciężko ślinę. Mięśnie jego szczęki podskoczyły kilka razy. Czekałam na burzę.
- Zgodziłaś się? - zapytał, przejeżdżając palcem po swoich wargach. Nie odpowiedziałam. Słowa nie mogły mi przejść przez gardło, ale on już wiedział. Niemal niezauważalnie kiwnął głową.
- Louis, spokojnie. To nic takiego. - powiedziałam łagodnym tonem i położyłam swoją dłoń na jego udzie. Mężczyzna wymusił z siebie uśmiech. Odwrócił wzrok od okna, a błękitne oczy spotkały się z moimi. Był lekko wstawiony, na co wskazywały zaczerwienione białka.
- Wiem, kocie. Wiem… Kto by mu się dziwił. Jesteś najseksowniejszą kobietą, jaką widziałem. - mruknął, pocierając powoli dwoma palcami czoło. Wzruszył ramionami, jakby chciał mi pokazać, że ta sprawa wcale go nie denerwowała, ale wiedziałam, że było inaczej. Szofer zatrzymał auto, pod apartamentowcem Louis’ego. Odpięłam pas bezpieczeństwa i chwyciłam dłoń Tomlinsona.
- Chodź, porozmawiamy w środku. - szepnęłam i pocałowałam go w policzek. Westchnął ciężko, ale otworzył drzwi i wyszedł z auta. Gdy dotarłam do wejścia budynku, Louis stał wciąż pochylony nad oknem kierowcy. Rozmawiali przez krótką chwilę, aż w końcu mężczyzna dołączył do mnie i razem weszliśmy do środka.
Podróż windą była niezwykle niezręczna. Louis wpatrywał się w swoje odbicie, nie wypowiadając nawet słowa, ale gdy drzwi rozsunęły się przed nami, ukazując krótki korytarz, puścił mnie przodem, zachowując sztywne maniery, a kiedy weszliśmy do mieszkania opadł na kanapę i złapał się za mostek nosa.
- Chciałem mu wybić zęby. - mruknął, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie
- Wiem - powiedziałam, klękając przed nim i ściągając jego czarne półbuty. Spojrzał na mnie przez palce, a potem odrzucił głowę na oparcie i warknął przeciągle. Wstałam z podłogi i usiadłam na jego kolanach, zabierając się za rozpinanie marynarki.
- Wyobrażałem sobie, że topię go w kieliszku wina - zacisnął powieki
- Wiem - powtórzyłam, a gdy uporałam się już z marynarką, zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli.
- Skurwiel rozbierał cię wzrokiem
- Wiem - szepnęłam, gdy wyeksponowałam jego tatuaże. Bez chwili namysłu pochyliłam się nad zaokrąglonym napisem “It is what it is” i przejechałam językiem po liniach słowa “what”. Louis mruknął gardłowo z aprobatą, ale się nie poruszył.
- Ale to tylko jedna kolacja, prawda? - złożyłam kilka skromnych pocałunków na jego szyi, a potem przejechałam językiem po jego podbródku.
- mhm…
- A kiedy już dokonacie transakcji znów będziemy mogli wzbudzać niezręczność i obrzydzenie konserwatywnych starych ludzi na mieście. - wzięłam między zęby jego wargę i pociągnęłam lekko. Westchnął głośno, leżąc wciąż na kanapie z zamkniętymi oczami. Głaskałam dłońmi jego biodra i brzuch, czując narastające pragnienie, ale gdy chciałam pocałować go w usta, odpowiedziało mi ciche pochrapywanie.
Zamarłam na kolanach Louis’ego, wpatrzona w pełnym szoku w śpiącą twarz. Czy to się właśnie stało?
- Louis… - warknęłam, szturchając lekko jego nagą klatkę piersiową.
- Hm… co? - mruknął bez otwierania oczu. Zamiast tego przekręcił się na kanapie i oparł głowę o jej boczne oparcie. Wzięłam głęboki oddech, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Seks mamy dzisiaj z głowy…
- Louis, obudź się - pocałowałam go w ucho. Zmarszczył czoło, ale spojrzał na mnie niewidzącym wzrokiem.
- Koooot. - jęknął, najzabawniejszym tonem, jaki słyszałam w jego wykonaniu. Czyżby był tak bardzo pijany? Gdy wracaliśmy do apartamentu sprawiał wrażenie w miarę trzeźwego. Może alkohol dopiero odnalazł drogę do jego głowy. Cmoknęłam z dezaprobatą i szarpnęłam go za rękę.
- Chodź, rankiem będzie bolała cię szyja, jeśli tu zaśniesz - szepnęłam, a on niechętnie wstał i dał mi się poprowadzić po schodach ku swojej sypialni. Było to nie lada zadanie, bo Louis zataczał się co chwile i zmuszał mnie do użycia wszystkich sił, byśmy oboje nie runęli w dół.
Po kilku minutach walki udało mi się położyć Louis’ego w jego łóżku. Pospiesznie, korzystając z tego, że jeszcze nie usnął, zdjęłam jego spodnie i zsunęłam z ramion rozpiętą już koszulę i marynarkę.
- Kocham cię - powiedział cicho z błogim uśmiechem, gdy obrócił się na bok i włożył dłoń pod głowę. Zachichotałam i nakryłam go kołdrą.
- Jesteś jak dziecko, gdy wypijesz za dużo - rzekłam, pochylając się nad nim i całując go w usta.
- Kochasz mnie? - zapytał, nie podnosząc powiek. Parsknęłam śmiechem i przekręciłam oczami, zabierając się za zdejmowanie swoich rzeczy. - Korneliaaaaaaaa - jęknął za mną, gdy moja spódnica opadła na ziemię.
- Idź spać, Louis - poleciłam, zerkając na niego przez ramię. Wyglądał, jakby zasnął, ale jęczał cicho, próbując zwrócić na siebie moją uwagę.
- Powiedz, że mnie kochaaaaasz!
- Kocham cię - rzuciłam, podchodząc w samych majtkach do szafy, by wyszukać odpowiedniej koszulki, którą mogłabym na siebie narzucić na noc.
- Zimna suka - mruknął Louis. Odwróciłam się do niego, odziana już w jego biały T-shirt, który zwisał na mnie luźno i uniosłam wysoko brwi.
- Co? - warknęłam, a on otworzył jedno oko i pokazał mi język.
- Powiedz, że mnie kochasz. - zatopił się w pościelach, moszcząc sobie wygodnie miejsce. Jak na faceta, który zasnął podczas moich pieszczot, wydawał się być teraz wyjątkowo przytomny. Może podróż przez schody wybudziła go do tego stopnia, by stał się irytującym małym gnojkiem. Załamałam ręce i wdrapałam się na łóżko, a on momentalnie objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Patrzyłam w przekrwione, błękitne oczy, które skanowały uważnie moją twarz.
- Powiedz, że mnie kochasz - szepnął, a zmarszczka między jego brwiami pogłębiła się nieznacznie. Uśmiechnęłam się do niego i sięgnęłam ustami jego ust. Zatopiłam się w delikatnym pocałunku, którego nie chciałam kończyć.
- Kocham cię - oznajmiłam bezgłośnie, gdy oddaliliśmy się od siebie. Kiwnął głową, zadowolony z mojej odpowiedzi i zamknął oczy.
- I tak jesteś zimną suką - mruknął, a ja westchnęłam i odwróciłam się do niego plecami. Czułam na skórze ciepło jego klatki i gorący oddech, gdy wtopił twarz w moje włosy.
- A ty pijanym dupkiem - odgryzłam się. Zachichotał cicho i, włożywszy dłoń pod białą koszulkę, którą miałam na sobie, zaczął znaczyć palcami kółka na moim brzuchu. Wiedziałam, że zasnął, gdy znieruchomiał, dmuchając lekko i miarowo w moją szyję.
Kolejny dzień miał być dla niego torturą, więc postanowiłam nie być zbyt surowa. Może był pijany, może zasnął, gdy próbowałam rozpocząć namiętną grę, ale to nie on miał siedzieć nazajutrz przy stole, adorowany przez jakąś seksowną Azjatkę i udawać, że nic nas nie łączyło. To było moje zadanie, a przystojny Japończyk, który mnie zaprosił, zdecydowanie nie miał zamiaru być dyskretny. Cały wieczór wpatrywał się we mnie, jak w obrazek. Co zamierzał zrobić, gdy będę jego osobą towarzyszącą na jutrzejszej kolacji? Potrzebowałam Mileny. Potrzebowałam babskiej rozmowy.
Poranek przywitał mnie stukaniem deszczu o szybę. Wyciągnęłam się rozkosznie na łóżku i spojrzałam za siebie. Louis już nie spał. Patrzył na mnie w skupieniu, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, pocałował mnie delikatnie w łopatkę. Uśmiechnęłam się do niego, lecz tego nie odwzajemnił.
- Jak się czujesz? - zapytałam, przeczuwając, że mógł go męczyć kac.
- Fizycznie czy psychicznie? - odparł kpiącym tonem. Wypuściłam z płuc powietrze i odwróciłam się frontem do niego. Zaczęłam głaskać palcami jego zarost, który przez noc zdołał urosnąć o kilka milimetrów. Zacisnął powieki.
- Jeśli chcesz zrezygnuję. Powiem temu gościowi, żeby spierdalał, bo mam chłopaka. Takiego, któremu on nie dorasta do pięt. Takiego, który jest wspaniały w łóżku i potrafi rozbawić mnie do łez. Czasami jest też strasznym idiotą, ale wybaczam mu, bo jest uroczy - cmoknęłam go w nos, ale i to nie pomogło. Pokręcił tylko głową i podniósł się, siadając na krawędzi łóżka.
- Jesteś naszą największą nadzieją. Jeśli oczywiście się zgadzasz. Myślę, że przeżyję jeden wieczór z innym facetem u twojego boku - wzruszył ramionami i wstał, ale zaraz potem opadł z powrotem na materac, chwytając się z sykiem za czoło.
- Przyniosę ci wodę i leki przeciwbólowe - zerwałam się z łóżka i popędziłam w dół schodów, do kuchni. Nalewając z butelki wody do szklanki, wbiłam wzrok w jasne płytki. Louis źle to znosił, a jeszcze nawet nie byliśmy na kolacji. Co będzie, gdy usiądę obok Kaitō? Co jeśli będzie chciał mnie dotknąć? Chwycić za rękę? Może zrobić coś jeszcze innego? Ten dzień mógł potoczyć się bardzo źle, a zazdrość Louis’ego mogła zniszczyć nadzieję grupy na dokonanie transakcji.
- Proszę. - podałam mu wodę i dwie tabletki, a on podziękował cicho i chwycił je pospiesznie.
- Może lepiej będzie, jeśli nie pójdziesz? - mruknęłam, a on spojrzał na mnie ostro
- Żartujesz? Miałbym siedzieć tutaj i wyobrażać sobie, co też ten gnojek wymyślił? - syknął, pochylając się groźnie w moją stronę. Pokręciłam głową i pogłaskałam go po policzku.
- Błagam. Błagam, Louis, nie zrób niczego głupiego.
- Jestem zazdrosny, ale nie jestem idiotą.
- Zobaczymy…
Dzień przeleciał jak z bicza strzelił i nim się obejrzałam, stałam w swojej sypialni, przymierzając różową koktajlową sukienkę, której nigdy jeszcze nie miałam na sobie. Pasowała doskonale do moich włosów, upiętych teraz starannie w kok na czubku głowy. Wyglądałam ładnie. Zbyt ładnie. Nie powinnam zachęcać swojego adoratora pięknym wyglądem. Ale nie mogłam też zjawić się w Irresistible w łachmanach.
Milena zrobiła mi idealny makijaż i dobrała odpowiednie buty, ale ledwie odzywała się przez cały dzień. Sama ubrała brzoskwiniową sukienkę koktajlową, podobną do mojej, której koronkowy tył odsłaniał jej zgrabne plecy. Kiedy skomplementowałam jej dobór stroju, wzruszyła ramionami. Nie wiedziałam czy denerwowała się spotkaniem z wielkimi szychami, czy myślała o moim małym zadaniu, ale zdecydowanie nie była w nastroju do rozmowy.
Dla zachowania pozorów zabrałam się do restauracji z nią i Harrym, który, w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, wydawał się być w wyśmienitym humorze. Uspokajał mnie, że nic się nie stanie, a kolacja skończy się szybciej niż myślę, ale ja wciąż nerwowo szarpałam dół swojej sukienki. Milena natomiast wydawała się rozluźnić przy jego boku.
Do Irresistible dotarliśmy jako ostatni. Cała reszta stała już skupiona przy dużym prostokątnym stole. Louis prezentował się zachwycająco w czarnym garniturze, pod który ubrał równie ciemną koszulę. Nie miał krawatu, a guziki kołnierza pozostawił prowokacyjnie rozpięte. Trzydniowy zarost dodawał ostrości jego rysom. Włosy postawił zadziornie, przez co wyglądał jak gwiazda rock’n’rolla z lat pięćdziesiątych. Dlaczego to właśnie tego wieczoru musiałam udawać, że nic nas nie łączyło? Miałam ochotę chwycić go za rękę i zaciągnąć do domu, by dokończyć to, co zaczęłam zeszłego wieczora.
Widok mojego ukochanego zasłonił mi wysoki mężczyzna, w doskonale dopasowanym garniturze i idealnie ułożonych włosach.
- Kornelio, wyglądasz olśniewająco - Kaitō przywitał mnie pocałunkiem w dłoń. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i podziękowałam za komplement. Zerknęłam na Louis’ego, ale on zdawał się nie zwracać na mnie uwagi, zajęty rozmową z Niallem. Może to i lepiej? Może taka była jego strategia walki z zazdrością.
By ochłonąć trochę po spotkaniu z Kaitō podeszłam do Caroline, która wyglądała przepięknie w długiej, szarej dopasowanej sukience i przywitałam się z nią buziakiem w policzek. Wymieniłyśmy uprzejmości i kilka żartów aż w końcu Niall zaprosił nas wszystkich gestem do stołu. Kaitō pospiesznie zajął miejsce obok mnie. Nie wiedziałam czy był to czysty przypadek, czy może zaplanowany ruch Louis’ego, ale mój chłopak usiadł po mojej drugiej stronie. Czułam się osaczona, jak zając w sidłach. Rzuciłam, siedzącej naprzeciwko mnie, Milenie lękliwe spojrzenie, a ona odpowiedziała zabawną miną, jakby chciała mi przekazać, że była bezradna. To jesteśmy dwie…
Czułam się dziwnie nieswojo po drugiej stronie sceny. Na moim stałym miejscu pracy stał teraz młody mężczyzna, śpiewający przepięknym tenorem. Domyśliłam się, że musiał być z innej siedziby sieci Irresistible, bo Niall niechętnie zatrudniał nowych wokalistów. Przy pianinie wciąż zasiadał George, który wymieniał raz po raz uwagi z moim zastępcą.
Kelnerzy przyszli odebrać zamówienia, a gdy wszyscy już wybrali pozycje z menu rozpoczął się typowy dla większych zebrań rumor. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że żadnemu z zagranicznych gości nie towarzyszyła kobieta. Jedynymi przedstawicielkami płci pięknej były Milena, Caroline i ja. To jeszcze bardziej mnie przytłoczyło. Odległość uniemożliwiała nam swobodną rozmowę, zresztą Caroline już dawno gawędziła beztrosko z jednym z Japończyków, gestykulując żywo. Milena szeptała coś Harry’emu do ucha, a z pozycji jej ramienia domyślałam się, że podkreślała dosadnie swoje słowa odpowiednim dotykiem.
Siedziałam więc sama między Louis’m i Kaitō niezdolna do wypowiedzenia choćby jednego słowa, czekająca na rozwój wydarzeń. Cieszyłam się, że szary obrus, którym nakryty był stół, okazał się niezwykle długi, dzięki czemu mogłam schować za nim swoje dłonie, których palce wykręcałam nerwowo.
W pewnej chwili poczułam zimny dotyk na swoim ramieniu. Kaitō pogłaskał mnie delikatnie wierzchem dłoni, zwracając na siebie moją uwagę.
- Więc, Kornelia, słyszałem, że nie jesteś stąd - powiedział cicho, uśmiechając się do mnie uprzejmie. Ciemne oczy błysnęły uwodzicielsko, jakby mężczyzna miał to doskonale wypracowane. Odchrząknęłam cicho i pokiwałam głową.
- Przyleciałam tutaj z Polski. Razem z Mileną - odparłam, wskazując na przyjaciółkę, która zrezygnowała z uwodzicielskiej gry z Harrym i patrzyła teraz na mnie poważnie.
- By pracować dla Harry’ego?
- Nie. Tak. Nie. - zacięłam się i zacisnęłam na chwilę powieki - Cóż, pracuję dla Nialla, więc można powiedzieć, że również dla Harry’ego.
Odetchnęłam z ulgą, bo właśnie przyszli kelnerzy, którzy w zsynchronizowanych ruchach położyli talerze z jedzeniem przed każdą z osób zasiadających przy wielkim stole. Spojrzałam nerwowo na Louis’ego, a on, ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedział cwaniackim uśmiechem. Widział, jak się denerwowałam i zapewne spijał z tego niczym z czary wypełnionej płynną satysfakcją. Miałam ochotę na niego warknąć, ale z trudem się powstrzymałam.
- Masz piękny głos - Kaitō położył swoją dłoń na mojej, gdy wyciągnęłam ją spod stołu, by chwycić widelec. Zastygłam w tej pozycji, niepewna czego ode mnie oczekiwał.
- Dziękuję… - odpowiedziałam, co bardziej zabrzmiało jak pytanie.
- Chętnie posłuchałbym jeszcze jak śpiewasz. Na osobności - palce, pieszczące delikatnie moją skórę powędrowały do przedramienia, głaszcząc je uwodzicielsko. Przełknęłam głośno ślinę. Moje serce waliło z taką siłą, że zapewne słyszeli je wszyscy, zgromadzeni wokół stołu, goście. Miałam ochotę wyskoczyć przez okno i już nigdy tutaj nie wracać, ale musiałam siedzieć na miejscu i odgrywać swoją niewygodną rolę.
Nagle zachłysnęłam się powietrzem, gdy ciepła dłoń znalazła się na moim udzie, tuż za obrusem, niewidoczna dla nikogo. To nie był Kaitō, bo jego ręka wciąż spoczywała na mojej. Spojrzałam z przerażeniem na Louis’ego, ale on wydawał się być zajęty rozmową z jednym z Japończyków, którego imienia nie znałam. Jego dłoń natomiast znalazła sobie zupełnie inne zajęcie. Wędrowała powoli w górę, unosząc materiał mojej sukienki i docierając do majtek. Zacisnęłam wargi, czując gorąco wybuchające we mnie monstrualnym płomieniem.
- Wszystko w porządku? - Kaitō odsunął się wreszcie, oddając mi osobistą przestrzeń, i zabrał za konsumowanie tego, co miał na talerzu. Pokiwałam bez słowa głową, starając się nie zamykać oczu, bo sprawne palce, właśnie odsuwały krawędź mojej bielizny.
- Przepraszam, jeśli jestem zbyt… Nachalny - Japończyk uśmiechnął się do mnie uprzejmie, a ja wysiliłam się, by to odwzajemnić, choć poruszające się po moim najczulszym miejscu palce, nieznośnie mi to utrudniały.
Nie byłam pewna czy dziękować niebiosom za długi obrus, który zasłaniał to, co działo się pod stołem, czy przeklinać go za to, że zachęcił Louis’ego do takich zabaw. Byłam zdenerwowana, ale świadomość, że nikt nie wiedział, co działo się pod stołem tylko wzbudzała we mnie jeszcze większe podniecenie.
- Nie… Nie jesteś… - odpowiedziałam i mimowolnie oblizałam wargi. Kaitō zdawał się tego nie zauważyć i kontynuował pochłanianie drogiego jedzenia. Skorzystałam z okazji i wzięłam głęboki oddech, próbując uspokoić rozpalone ciało.
- Louis! - ręka przestała na chwilę się poruszać, gdy Louis odwrócił głowę w stronę Harry’ego.
- Co jest? - zapytał, a jego palec nagle wbił się we mnie, wywołując mój cichutki pisk. Rozkosz wybuchnęła we mnie tysiącami iskier. Albo mi się wydawało, albo kąciki ust Louis’ego uniosły się na sekundę.
- Takeshi chciałby wiedzieć skąd są nasze Baretty (rodzaj karabinu, przyp. aut.). Ty ostatnio zajmowałeś się ich importem - Harry wskazał na mężczyznę, siedzącego po jego prawej stronie, którego nie byłam w stanie dostrzec oślepiona podnieceniem. Ku mojemu przerażeniu, wszystkie głowy zwróciły się w stronę Louis’ego, a on jakby nic sobie z tego nie robił, wciąż wsuwał i wysuwał ze mnie swój palec.
By ukryć swój rumieniec, położyłam łokieć na stole i oparłam na dłoni czoło, chowając za nią twarz. W tej pozycji mogłam pozwolić sobie na zaciśnięcie powiek i lekkie otwarcie ust.
Spełnienie budowało się we mnie z każdą kolejną chwilą, a Louis w tym czasie beztrosko opowiadał o tym, jak przewoził broń z Rosji. Miałam ochotę krzyczeć, jęczeć i jednocześnie zdzielić mu za to, że tak się ze mną bawił, ale jedyne co mogłam zrobić to siedzieć przy tym pieprzonym stole i oddawać się jego torturom.
- Kornelio? Dobrze się czujesz? - miałam ochotę wybuchnąć śmiechem w odpowiedzi na pytanie Kaitō. Czy dobrze się czułam? Czułam się doskonale. Wspaniale! Zaraz miałam dojść, pieszczona przez sprawne palce swojego faceta i nikt nie miał nawet najmniejszego pojęcia, co działo się właśnie z moim ciałem.
Ale nie mogłam dać Louis’emu tej satysfakcji. Mścić się na mnie za coś, czego nie wymyśliłam? Zebrałam w sobie resztki sił i, wziąwszy głęboki oddech, wyprostowałam plecy.
- Właściwie to nie. Chyba muszę skorzystać z toalety i ochłodzić się nieco wodą. - odparłam, a Louis zatrzymał natychmiast swoje ruchy. Rzuciłam mu pełne satysfakcji spojrzenie i odsunęłam swoje krzesło od stołu, pozostawiając go w niemałej konsternacji.
Poczułam nieznośną pustkę, gdy jego palce wysunęły się ze mnie, hamując nadchodzący orgazm, ale także ulgę, że nie musiałam wysilać się, by nie wykrzyczeć przy stole jego imienia. Pieprzony gnojek, zapłaci mi za to.
- Może ci potowarzyszyć? - zapytał Kaitō, a ja pokręciłam pospiesznie głową.
- Nie… Nie trzeba - uśmiechnęłam się do niego uspokajająco i ruszyłam do toalety, by się ocucić.
Byłam tak podniecona, że zastanawiałam się nad dokończeniem dzieła Louis’ego w samotności, lecz wreszcie zdecydowałam, że to nie był dobry pomysł. Przyjrzałam się w lustrze, oceniając stan swojego makijażu i fryzury, ale wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Ciche pukanie do drzwi, przerwało nakładanie różowej szminki na moje usta.
- Otwarte - powiedziałam, zdziwiona, że któraś z klientek pukałaby do drzwi wspólnej części toalety.
Ale to nie była któraś z klientek. Iskra rozpaliła na nowo we mnie płomień, gdy do środka wszedł Louis, patrzący na mnie pożądliwym wzrokiem. Łaskotanie w żołądku nie było jeszcze nigdy tak uciążliwe.
- Jak tam twoje samopoczucie? - mruknął, podchodząc do mnie i chwytając w pasie. Nie musiał robić wiele, a moje serce już waliło w przyspieszonym tempie, dorównując prędkością głębokim oddechom. Nie odpowiedziałam. Nie było na to czasu. Uderzyłam swoimi ustami o jego i zaczepiłam się rękami jego szyi. Poprowadził nas na oślep do jednej z kabin i zatrzasnął za sobą drzwi. Był wściekły, tak bardzo wściekły, że musiał to z siebie wyrzucić. Popchnął mnie na zimną ścianę i podwinął materiał sukienki.
- Skurwiel, myśli, że będziesz dla niego śpiewała, co? - warknął, w moją szyję, sięgając do swojego rozporka. Złapałam go za włosy, gdy podniósł mnie bez wysiłku, a potem nadział na swojego gotowego już dla mnie członka. Zaplątałam swoje nogi wokół jego bioder i jęknęłam głośno, zapominając, że byliśmy w miejscu publicznym. Louis uśmiechnął się złośliwie.
- I na pewno chciałby, żebyś śpiewała dla niego tak, jak właśnie robisz to dla mnie - kolejne pchnięcie i kolejny jęk, wydzierający się z mojego gardła. Czułam go w sobie całego, dotykającego tych najbardziej wrażliwych punktów, drażniącego je w najcudowniejszy sposób. Chciałam wykrzykiwać jego imię, prosić o więcej, szybciej, ale wiedziałam, że musiałam zachować względną ciszę. Może w restauracji rozbrzmiewała muzyka, ale do toalety w każdej chwili mogła wejść jakaś klientka.
Louis chyba nigdy nie zachowywał się tak gwałtownie, zaborczo. Nasz seks był zwykle doznaniem zmysłowym, słodkim i powolnym. Wystarczyła chwila zazdrości i Tomlinson zamieniał się w wygłodniałe zwierze, pragnące pokazać rywalowi do kogo należałam. Przyjęłam to z zadowoleniem. Przygnieciona do ściany, ocierająca się o nią plecami czułam jak pożądanie wypełnia całe moje bezradne ciało. Nie mogłam się odepchnąć, nie mogłam uciec i było mi z tym dobrze.
Wtuliłam się w Louis’ego, przyjmując go głębiej w sobie, a z moich ust wydarł się głośny krzyk. On dyszał ciężko do mojego ucha, przeklinając cicho co jakiś czas. Czułam na dolnej części pleców jego paznokcie, sama ugryzłam go w szyję. Odbywaliśmy swój brutalny taniec, którego spełnienie zbliżało się szybciej niż kiedykolwiek, w akompaniamencie pomrukiwań i gorących oddechów.
Pociągnęłam Louis’ego za włosy, gdy poczułam, że byłam już u szczytu. Czując to przyspieszył swoje ruchy, warcząc gardłowo. Jego oczy zalała mgła podniecenia gdy doszliśmy niemal w tym samym momencie. Szeptałam jego imię jak mantrę, próbując uspokoić fale przyjemności, zasłaniające widok wokół mnie. Louis pocałował mnie gwałtownie, nie wysuwając się ze mnie jeszcze przez chwilę. Chciałam pozostać w tej pozycji do zakończenia kolacji, czując cudowne wypełnienie, ciepłe miękkie wargi na swoich ustach i jego klatkę piersiową przyciśniętą do mnie zachłannie. Ale musieliśmy wracać do stołu.
Zsunęłam się z Louis’ego, nie mogąc spuścić z niego wzroku. Kącik jego ust uniósł się nieznacznie, po czym ujął mnie pod brodę i skradł brutalnie kolejny pocałunek, niemal rozpalając od nowa żar w moim ciele. Poprawił spodnie, a potem wyszedł z toalety bez słowa, pozostawiając mnie osłupiałą i wciąż słabą od przeżytego orgazmu. Podobało mi się to agresywne wcielenie Louis’ego. Kochałam jego czuły dotyk, ale myśl, że doprowadziłam go do skraju tylko i wyłącznie tym, że musiałam udawać zainteresowaną innym facetem, budziła we mnie osobliwy rodzaj uniesienia.
Wyszłam z kabiny i przyjrzałam się w lustrze. Warknęłam przeciągle, widząc, że moja szminka była żałośnie rozmazana. Zabrałam się za poprawianie makijażu, po czym powróciłam do stołu, chwiejąc się lekko na nogach. Oczy wszystkich członków grupy Harry’ego zwrócone były w moim kierunku. Milena nie mogła powstrzymać cisnącego się na jej usta uśmiechu, kilka par brwi uniosło się wymownie, przekazując mi, że ich posiadacze doskonale wiedzieli, co stało się w toalecie. Caroline pochyliła się do Liama i szepnęła mu coś do ucha, patrząc na mnie wymownie, a potem oboje wstali pospiesznie od stołu i ruszyli ku toaletom, wywołując we mnie chichot. Tylko Japończycy zdawali się niczego nie zauważać i dalej zajęci byli swoimi rozmowami bądź jedzeniem.
Kaitō uśmiechnął się do mnie szeroko i wstał, by odsunąć moje krzesło. Podziękowałam mu skinieniem, gdy podał mi rękę, bym mogła na nim usiąść.
- Już ci lepiej? - zapytał, a ja mimowolnie zerknęłam na Louis’ego, który teraz delektował się swoim stekiem, jakby to, co przed chwilą się stało nie miało miejsca.
- O wiele - mruknęłam z wyraźną ulgą, a parsknięcie przetoczyło się przez stół. Rzuciłam Milenie ostrzegawcze spojrzenie, a ta pokazała mi język.
Na szczęście zadanie zadowolenia Kaitō nie okazało się zbyt trudne. Mężczyzna był kulturalny i nie wymagał ode mnie zbyt wiele, a pod koniec gawędziliśmy przyjaźnie, wybuchając co jakiś czas śmiechem. Powinnam mu podziękować, bo dzięki niemu przeżyłam jeden z intensywniejszych i szybszych orgazmów w swoim życiu. Louis co jakiś czas sięgał do mojego uda, ale wciąż wydawał się być obojętny na całą sytuację. Moja zażyłość z Japończykiem pod koniec kolacji, nie umknęła jednak jego uwadze. Napiął się wyraźnie, a ja przywitałam to z zadowoleniem. Nie miałam nic przeciwko kolejnemu agresywnemu seksowi. Musiałam przed sobą przyznać, że trochę zbyt chętnie kokietowałam naszego gościa. Wiedząc, co czekało mnie po powrocie do domu, nie mogłam się oprzeć, by tego nie wykorzystać.
Kolacja dobiegła końca po dwóch godzinach, w czasie których Kaitō bez zastrzeżeń zgodził się na każdą propozycję Harry’ego. Louis niewiele się odzywał, zapewne dlatego, że za każdym razem, gdy to robił, rzucał ironicznymi komentarzami w stronę, jak się dowiedziałam, szefa organizacji z Japonii. Widziałam, że wszyscy moi znajomi patrzyli na mnie z wdzięcznością i zadowoleniem. Louis natomiast unosił wysoko głowę, przekazując mi tym samym, co czekało mnie w domu.
Pożegnałam się pod restauracją z przedstawicielami z Japonii, pozostawiając na koniec mojego “towarzysza”. Harry i reszta żegnali się w tym czasie z jego pracownikami.
- To naprawdę smutne, ze muszę już za dwa dni stąd wylecieć. - szepnął do mojego ucha Kaitō, gdy pochylił się nade mną. Doskonale udałam łapiące mnie współczucie i ujęłam jego dłoń w swoją.
- Jeśli jeszcze kiedyś będziesz w Anglii, daj mi znać - zaproponowałam, a on pokazał swoje bielutkie zęby i kiwnął ochoczo głową. Milczał przez chwilę, a potem ponownie się po chylił, chwytając mnie tym razem w pasie. Zesztywniałam, bo owy gest okazał się być o wiele czulszy od wszystkich, którymi obdarowywał mnie tego wieczora.
- A może… Przedłużymy ten wieczór? - mruknął niskim głosem, od którego niemal ugięły mi się kolana. Przeczyściłam nerwowo gardło, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ktoś gwałtownie odciągnął Kaitō ode mnie. Serce zabiło mi mocniej z obawy, że Louis stracił cierpliwość, ale na szczęście to nie był on. Mężczyzna, którego zdążyłam poznać jako Yukio poklepał swojego szefa po plecach, a Kaitō poprawił w napięciu swoją zgniecioną marynarkę. Zapytał o coś mojego wybawiciela po japońsku, a ten odparł w tym samym języku, blokując mi możliwość zrozumienia o czym rozmawiali. Kaitō przekręcił oczami, ale kiwnął głową.
- Wybacz. Jednak będziemy musieli to przełożyć na inny dzień. Naprawdę miło było cię poznać, Kornelio - pochylił się do mojej dłoni i dotknął ją ciepłymi, aksamitnymi ustami. Rozluźniłam się cała, zadowolona, że to już był koniec męki.
- Ciebie również, Kaitō - odparłam, dygając lekko, na co zachichotał tym swoim niskim głosem i odwrócił się ode mnie, kierując się do wielkiego czarnego samochodu, w którym zniknęli już wszyscy jego koledzy.
Jak tylko pojazd odjechał, czyjeś ręce złapały mnie gwałtownie w pasie i zachwiałam się na nogach, gdy zostałam przyciągnięta do klatki piersiowej Louis’ego. Nie zdążyłam nawet się odezwać, bo wpił się we mnie ustami tak gwałtownie i tęsknie, że wszystkie moje mięśnie zwiotczały pod jego dotykiem. Przyciskał mnie do siebie, jakbym miała mu zaraz uciec, jego język krążył wokół mojego w krokach namiętnego tańca. Nigdzie nie mogłam czuć się lepiej niż w ramionach tego kretyna. Choć był widocznie poirytowany i nieco zbyt zaborczy, jego tęsknota przelewała wiadro miłości do mojego serca.
- Już jestem cała twoja - szepnęłam, gdy wreszcie odsunął się ode mnie i przytulił, jak małe dziecko do swojej mamy, chowając twarz w moim zgięciu między szyją a ramieniem.
- Nigdy więcej… - warknął
- Nigdy… - odpowiedziałam.
Jeszcze raz zerknęłam na Louis’ego i, upewniwszy się, że się nie obudził wstałam z łóżka zabierając ze sobą komórkę i wyszłam z jego sypialni. Odebrałam, schodząc ze schodów do salonu.
- Hej - powiedziałam cicho. Dlaczego dzwonił? Dlaczego przypomniał sobie o mnie właśnie teraz? Nie mogłam dopuścić do kolejnego spotkania. Nie, gdy sprawy miały się tak dobrze. Gdy wszystko układało się najlepiej, jak mogło. Byłam szczęśliwa i nawet incydent z udawaniem zainteresowania innym mężczyzną nie mógł doprowadzić mnie i Louis’ego do sprzeczki. Calum mógł…
W przeciwieństwie do Kaitō moja relacja z Hoodem była prawdziwa. Tęskniłam za nim, to oczywiste, ale nie spędziliśmy ze sobą na tyle dużo czasu, bym ryzykowała przez to mój związek z Louis’m. I nie tylko to. Całą względnie spokojną relację między jego grupą, a chłopcami Clifforda. Ich rozejm został wystarczająco naderwany przez konflikt o Liama i moje porwanie. Nie potrzebowaliśmy więcej powodów do sporu.
Powiedziałam więc Calumowi, że lepiej będzie jeśli przestanie do mnie dzwonić. Po krótkim “wiem” rozłączył się niespodziewanie, pozostawiając mnie z telefonem przy uchu, wsłuchującą się w sygnał zakończenia rozmowy. Coś we mnie pękło. Miałam ochotę się rozpłakać. Calum był świetnym facetem i to, że nie mogliśmy ze sobą rozmawiać doprowadzało mnie do szału.
Nic nie mogło być zbyt różowe. Mój świat potrzebował nieco szarości. Sytuacja z Calumem świetnie go w nią wprowadzała. A potem nastał sobotni wieczór, gdy wracałam z pracy. Wieczór, który wprowadził do mojego życia kilka kolejnych ponurych kolorów. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?
Szłam ciemnymi zimnymi ulicami Londynu, gdy nagle moich uszu dotarły znajome, dochodzące zza rogu głosy. Mężczyzna i kobieta, krzyczący na siebie z pasją. Zwolniłam kroku, dotykając ostrożnie mokrego muru, po którego drugiej stronie stali Phoebe i Luke.
- Świetnie! Pobiegnij do niego, jak ostatnio to zrobiłaś! Może cię uratuje. Albo ponownie wpakuje kulkę we flaki! - Luke.. Miał zachrypnięty głos, jakby nadwyrężał go już przez dłuższy czas. Krótkie parsknięcie śmiechem Phoebe, a potem dźwięk, jakby ktoś kogoś popchnął.
- Proszę cię, on przynajmniej miał przyzwoitość, żeby mnie przeprosić! - wrzasnęła, więc domyśliłam się, że to ona odepchnęła od siebie Luke’a.
Nie powinnam tu stać, nie powinnam tu stać! Myślałam gorączkowo, ale moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Przysłuchiwałam się kłótni jak najbardziej wścibska sąsiadka.
-Zastanawiam się czy nie lepiej było, żebym z nim została! Ostatnio jesteś nie do wytrzymania! - krzyknęła dziewczyna, a ja słyszałam głośny plask płaskiej dłoni uderzanej o wilgotny mur.
- Ja jestem nie do wytrzymania?! Nie mogę znieść twojego pisku! Narzekasz na wszystko dookoła! - zacisnęłam zęby, bo Luke brzmiał tak wściekle, że niemal sama poczułam się przez niego atakowana.
- Bo jedyne, co mi dajesz to powody do narzekania - odkrzyknęła Phoebe, a potem usłyszałam głuchy jęk bólu, co popchnęło mnie do wyjścia ze swojej kryjówki.
Gdy minęłam mur zobaczyłam, jak Luke trzyma dziewczynę za jej piękne długie włosy, pochylając się nad nią nisko. Na twarzy Phoebe pojawił się grymas cierpienia, gdy próbowała wyplątać jego palce z brązowych kosmyków.
- Hemmings! - krzyknęłam, czując, jak furia zalała moje ciało, dodając odwagi. Byłam mała i drobna, ale nie mogłam pozwolić na tego rodzaju przemoc. Luke odwrócił się zdezorientowany, puszczając pospiesznie włosy dziewczyny. Chwyciła się za głowę, patrząc na mężczyznę z wyrzutem. Zaciskała usta, powstrzymując, gromadzące się w oczach łzy.
- Spieprzaj stąd - warknął, gdy zorientował się kto na niego krzyczał.
- Nie waż się jej dotknąć - odparłam, a on zaśmiał się głośno, kpiąco. Niemal zgiął się w pasie, próbując powstrzymać atak śmiechu. Otarł łzy rozbawienia, a potem spoważniał nagle i podszedł do mnie szybkim krokiem. Chwycił mocno moją szyję i zbliżył mnie do siebie, ciągnąc za nią brutalnie. Był o wiele wyższy, przez co w połowie drogi zabrakło mi tchu.
- I co zrobisz? Hm? Zawołasz Tomlinsona? Ups! Chyba go tutaj nie ma - syknął, gdy próbowałam wydrapać w jego dłoni szramy. Zakręciło mi się w głowie w momencie, w którym odepchnął mnie brutalnie, a ja, zamiast na mur, wpadłam na coś miękkiego. Powód mojego uwolnienia. Chwyciłam się za bolące gardło i odkaszlnęłam, próbując odzyskać oddech.
Luke patrzył na osobę za mną w strachu i zaczął wycofywać się w głąb uliczki. Spojrzałam za siebie, by napotkać wykrzywioną w furii twarz Caluma. Pogłaskał mnie łagodnie po ramionach, pomagając odzyskać równowagę i zaszarżował na swojego przyjaciela.
- Wiedziałem. - warknął, gdy zamachnął się po raz pierwszy i zadał mu silny cios w szczękę. Luke wpadł na ścianę, obok Phoebe i wyciągnął ręce w obronnym geście. Uderzenie Caluma rozerwało skórę przy jego kolczyku, a z ranki sączyła się teraz szkarłatna krew.
Brunet podszedł do niego i bez cienia wahania kopnął go z kolana w brzuch. Luke zgiął się w pół, pokasłując spazmatycznie.
- Nigdy. Więcej. Nie. Podnoś. Ręki. Na. Żadną. Dziewczynę! - po każdym słowie Caluma, w brzuch Luke’a wciskało się jego kolano. Blondyn opadł wreszcie na ziemię, niezdolny do pobrania odpowiedniej ilości powietrza w płuca. Z jego ust i rany przy wardze strugami płynęła, parująca w chłodnym powietrzu, krew.
Calum niespodziewanie wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał jakiś numer.
- Hej, Mikey. Mieliśmy rację. - warknął do słuchawki, a gdy Michael odpowiedział po drugiej stronie, Calum pokiwał głową - Dokładnie tak, jak myśleliśmy. Tak, jak kazałeś. Mhm. - rozłączył się po krótkiej chwili i spojrzał na Luke’a, jakby ten był najohydniejszym robakiem, jakiego w życiu widział.
- Śl… Śledziłeś nas - szepnął blondyn, a Calum zaśmiał się nienawistnie i pokręcił w niedowierzaniu głową.
- Kobiety, Luke? Naprawdę aż tak ci odbiło od tej kasy? - zostawił leżącego na swoim miejscu i podszedł do Phoebe. Obejrzał jej twarz, na której ostatnie siniaki były coraz mniej widoczne.
- Wszystko w porządku, kochanie? - zapytał, a ona wzruszyła ramionami, patrząc gdzieś w bok.
- To nie było potrzebne, Cal - mruknęła, pociągając cicho nosem.
- Miałem czekać aż cię wyśle do szpitala? - ton Caluma wciąż był spokojny. Przyciągnął Phoebe do siebie, mimo jej wyraźnej niechęci i uścisnął mocno.
- Nikt nie będzie bił naszej małej Pheebs, rozumiesz? - szepnął w jej włosy, a ona odepchnęła go od siebie, wciąż unikając jego wzroku.
- Wiem. Nikt nie będzie też załatwiał za mnie takich spraw. - warknęła, a Calum zmarszczył brwi, zdezorientowany. Phoebe podeszła do Luke’a, który teraz podnosił się powolnymi ruchami, plując raz po raz krwią. Chwyciła jego blond czuprynę podobnie, jak on trzymał ją jeszcze chwilę temu i skierowała jego twarz ku swojej.
- Koniec z nami - syknęła i odrzuciła jego głowę, która uderzyła w mur. Luke jęknął żałośnie i chwycił się za bolące miejsce. Zdawał się nie zwracać uwagi na jej słowa, zbyt zajęty własnym cierpieniem. Calum poklepał dziewczynę po plecach, a potem spojrzał na mnie, jakby dopiero teraz przypomniał sobie, że wciąż tu stałam.
- Pokaż - rozkazał, gdy podszedł do mnie i odsunął z ramion moje włosy, by przyjrzeć się szyi.
- Jest ok. Nic mi nie zrobił - odparłam, odsuwając się od niego zawstydzona. Chciałam odegrać bohaterkę i sama musiałam zostać uratowana.
- Zadzwonię do Tommo - oznajmił, po raz drugi tego wieczora wyciągając z kieszeni telefon.
- Nie! Jeśli chcesz, żeby Luke dotarł do Michaela żywy, lepiej tego nie rób - ostrzegłam go, odbierając mu z ręki aparat. Calum zacisnął swoje pełne wargi, patrząc na mnie w napięciu, a potem kiwnął głową. Nie ruszał się jeszcze przez chwilę, a jego ciemne tęczówki błądziły po mojej twarz. Uniósł brwi, jakby miał się zaraz rozpłakać, a potem przyciągnął mnie nagle do siebie, zamykając w mocnym uścisku. Jego dłonie przesuwały się w górę i dół po moich plecach, ciepły oddech otulał mi szyję. Poczułam, jak łzy cisną się do moich oczu i sama ujęłam Caluma w pasie, wzmacniając nasze objęcia. Co innego mogłam zrobić? Tęskniłam za nim, a on tęsknił za mną. To była jedyna okazja, by pokazać mu, że nie był dla mnie obojętny.
- Odwieźć cię do domu? Michael powinien zaraz tutaj być - szepnął mi do ucha, ale pokręciłam szybko głową.
- Nie. Dotrę tam sama. Zajmijcie się tym dupkiem. Niech już nigdy nikogo nie zrani.
- Och, Mikey tego dopilnuje. Jesteś pewna, że wszystko w porządku? - odsunął się ode mnie i spojrzał z obawą na moją szyję. - Nie ma siniaków - powiedział z wyraźnie słyszalną ulgą.
- Wszystko w porządku. Bywało gorzej - wzruszyłam ramionami, a on skrzywił się w żalu i ponownie mnie przytulił.
- Przepraszam za wszystko, co cię przez nas spotkało. Nie zasługujesz na to. - szepnął, a mnie ścisnęło w gardle. Nie chciałam płakać. Ostatnio byłam na szczytach swojego szczęścia. Poradziłam już sobie ze wspomnieniami swojego spotkania z Evanem. Pieprzony Luke Hemmings nie sprawi, że znów będę miała koszmary.
- Calum, wszystko jest w porządku. Kilka niefortunnych zdarzeń to wszystko. Hemmings mnie nie zranił, spokojnie. Sama się o to prosiłam, wiedziałam, że uderzył Phoebe, a mimo to chciałam zgrywać bohaterkę, myśląc, że ze mną będzie inaczej - wyjaśniłam, odsuwając go od siebie. Przytaknął mi powoli, choć nie wydawał się przekonany. Potarłam jego ramiona, dodając mu otuchy, a potem spojrzałam przez jego ramię na Phoebe, która stała teraz z telefonem w dłoni, kopiąc nerwowo ścianę przed sobą.
- Phoebe… Może… Może chciałabyś pojechać ze mną? Odetchnąć na chwilę? - zaproponowałam, a ona uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością i pokręciła głową.
- Dzięki, ale nie. Nic mi nie jest. Ale za to chętnie umówiłabym się kiedyś na kawę - odparła, zaskakując mnie wesołością w swoim głosie. Ta dziewczyna była naprawdę silna. Louis miał co do niej racje. Ona nie pozwoli sobą pomiatać.
- W takim razie czekam na informację o kawie - uśmiechnęłam się do niej i wyplątałam z objęć Caluma.
- Muszę iść. - powiedziałam do obojga. Brunet jeszcze przez chwilę nie puszczał mojej dłoni. - Calum.. - szepnęłam błagalnie. Kolejne kilka minut u jego boku i mogłam się zupełnie rozkleić.
- Spotkajmy się. - powiedział cicho, jak podczas naszej rozmowy telefonicznej, a ja, tak samo jak wtedy, pokręciłam głową.
- Nie. - odparłam i, ścisnąwszy wcześniej jego dłoń, puściłam ją, udając się do stacji metra.
* Gdy się złościsz, jestem zdana na twą litość
no i przeczytane! najpierw obejrzałam wwa, teraz jestem tutaj...tyle dobroci, normalnie mój fangirl dzisiaj tak ogromny, noo ale tak...czerwona czcioneczka...nanan, nie nic.
OdpowiedzUsuńnawet nie wiem od czego mam zacząć, bo tak, no przeczytałam? przeczytałam, jak zwykle się nie zawiodłam? no nie, jak zwykle było mega dobrze? no było i co ja to tak mam was tylko komplementować, eh, nikt nigdy aż tyle tego ode mnie nie usłyszał, no może oprócz Harry'ego ale i tak jeszcze mój głos do niego nie dotarł więc wszystko przede mną dopiero ^^ i wgl to dzisiaj oglądałam sobie wwa i jak tak śpiewali throught the dark to tak sobie o was pomyślałam no tzn o blogu no i o was też nie i tak awww...
ok bo to nie na temat tak trochę lece, doobra to już się ogarniam
no to tak....mój cudowny, kochany, brat Louis...jak ja uwielbiam tą jego ostrą stronę, taką jak ma nerwa i wgl jest taki 'przelecę cię w łazience' nie ;D no ale i tak dzisiaj nic nie pobije tego jak zasnął Kornelii myślałam, że paadne dosłownie, oj Tomlinson, wgl to tak ich lubię z Kornelią są taką parą idealną, tą drugą ;d, no ale są i tak aż się zdziwiłam, że Lou i tak nie przywalił temu japończykowi ale to bardzo dobrze, a ona mnie rozwala też po całości ten jej charakterek. W sumie to tak ogółem panował spokój, dzięki czemu jeszcze nie skazałyście mnie na picie melisy i ogromne dzięki ;D aaaa no tak...jak nie przepadam za sosami ogólnie, to i tak najbardziej z nich jeszcze zniosę Luka bo jest taki faajniutki, tak tutaj to ich nie mogę totalnie, a Luke to męska świnia taka, ze aż się nie będę wypowiadała bo szkoda mi dla niego klawiatury. Jeśli chodzi o Hooda to...to ja mam nadzieję, ze Kornelia zachowa to 'nie' no bo jak nie, to nie, niech nie złości mojego brata bo będzie słabo coś czuję ;D
tak trochę słabo sie wykazuję widzę, ale chwile zatytułowane 'głupie życie' mnie nawiedzają, więc postaram się pod następnym ;D
mimo to, wiecie, że uwielbiam was i tego bloga, tą historię i wszystko co tu się dzieje :) już czekam na ciąg dalszy bardzo niecierpliwie.
buziaki xx
Uooo! No to my teraz robimy złą reklamę biednym sosom XD
UsuńAle taki Luke kochany w rzeczywistości, że chciałyśmy z niego zrobić wielkiego skurwiela w FF :D
Ale i tak go kochamy <3
Jak miło, że Through The Dark Ci o blogu przypomniało <3 Aż cieplutko na serduszku :D
Co do Kornelii i Hooda. Cóż zobaczymy.
A ja osobiscie też lubię takiego Louis'ego ;> Złego złego ;> :D
Kochamy!
A. <3
WoW.. niesamowity rozdział jak zawsze! Czekam na next`a :) Pozdrawiam i całuję @Direc_tioneeer ;**
OdpowiedzUsuńDziękujemy, Kochana! :*
UsuńNastępny wkrótce :D
Buziaki,
M.xx
Och znowu szczerzylam sie przez pol rozdzialu do telefonu jak glupia xd I jeszcze zazdrosny Louis :D jak ja go takiego kocham <3 a wy to wszystko tak super opisujecie ze achhhh.... Szkoda slow :D no ale tak sobie mysle ze jak teraz jest tak wszystko super to nie pozostanie tak dlugo bo to nie w waszym stylu xd lubicie jak mall co nie dostajemy zawalu wiec tylko czekam na cudowny zwrot akcji xd czekamy na nastepny c: ~@annakalbar
OdpowiedzUsuńHaha, to prawda, nie lubimy, gdy zbyt długo jest różowo i cudownie ;> Myślę, że niedługo znów będziemy musiały zacząć produkcję meliski, ale teraz pośmiejmy się razem z Kornelią i Mileną :D
UsuńA.<3
Tak, więc nie wiem czy przeczytacie ten komentarz, ale na wstępie wam muszę powiedzieć, że jesteście niesamowite. serio!
OdpowiedzUsuńDostałam to ff w sumie przez przypadek i niby na początku jak zobaczyłam, ile jest już napisanych rozdziałów to myślałam, że nie będe czytać. Później mi się nudziło i doszłam do wniosku, że jednak sobie poczytam (coś w środku podpowiadało mi, żebym to zrobiła). I.... na początu czytając to ff, stwierdziłam, że no może być ciekawe i czytałam, czytał i chyba po 12 rozdziale tak mnie wciągnęło, że siedziałam czasem po nocach i je czytałam haha.. Może wydaje się to trochę dziwne, ale te wszystkie rozdziały, które są przeczytałam przez 6 dni :o
nigdy nie pomyślałam, że się rozpłacze, czy wzrusze czytając to ff. Ale siedziałam i normalnie łzy same spływały mi po twarzy.
Gdy pierwszy raz się tak wzruszyłam to było chyba w 27(?) rozdzile, jak to wszystko się wydało, kim oni są, jak Milena to odkryła u Harry'ego. i właśnie wtedy łzy mi popłynęły na końcówce jak on ją tak przepraszał, całował, ona płakała i na końcu powiedziała ŻEGNAM ... (boże gdybyście mnie wtedy widziały haha..) - tak to właśnie ten rozdział jest jednym z moich ulubionych. Ale bardzo podobały mi się też rozdziały z Harry'm, kiedy był w Irlandii i Milena taka zapłakana i stęskniona za nim była i jak na końcu on wrócił ( to było piękne) no i właśnie na tych rozdziałach też się wzruszyłam. :))
No coś jeszcze muszę napisać, a mianowicie to, że uwielbiam Milene i Harry'ego. Oni są dla mnie idealni. Pewnie dlatego też , że jestem Harrygirl ;p ale to taki tam szczegół haha.. No i przez te wszystkie rozdziały czekałam, aż Milena, albo Harry powiedzą, że się kochają <3 Na razie co prawda tylko Harry to powiedział, ale liczę na to, że Milena też to zrobi :)
Hmm.. co do Korneli i Louisa to też ich uwielbiam, ale wole tamtą dwójkę ;) Jestem ciekawa tylko co się potoczy z Calum'em i Kornelią. I jeszcze fajnie byłby po tym zerwaniu Phoebe, żeby wróciła do Niall'a haha <3 Byłoby fajnie.
No, myślę, że to koniec mojej wypowiedzi. Piszcie dalej, bo kocham to opwiadanie i jak piszecie o Mielnie i Harry'm to wyobrażam sobie jakbym to ja była tą Mileną i to jest takie awww <3
Dobra teraz mam pytanie czy wy informujecie na tt o nowych rozdziałach?
@Demon0Klaudia
Awww, kochana jesteś <3 Dziękujemy za wszystkie miłe słowa i cieszymy się, że nie odstraszyła Cię ilość rozdziałów i dołączyłaś do nas <3 Niesamowicie czyta się takie komentarze i naprawdę wiele dla nas znaczą:)
OdpowiedzUsuńDużo Harry Girls wśród nas, też jestem jedną z nich:D
Tak, Kochana, informujemy:) Już Cię dopisuję do listy:)
Buziaki,
M.xx
oooooo nieeeeeeeeeeeee :(
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja tu jestem smutna z powodu Luke'a i Phoebe?
Ja nie chcę żeby zrywali!!!
@No_Maybe_Yes
Ale Luke okazał się kutasem! Phoebe sobie ne da w kaszę dmuchać:D
UsuńGenialny rozdział który poprawił mi humor po niezapowiedzianej kartkówce z której pewnie będzie 1 :D dziewczyny super poziom tego ff, tak trzymac :* @mortajuliana
OdpowiedzUsuńDziękujemy Kochana:D
UsuńMamy nadzieję, że jednak tej 1 nie będzie, a jeżeli już, to nie pogorszy Ci średniej:D
Buziaki,
M.xx
Dziekuje ;) jeszcze mam pytanie czy tylko mnie ciekawi jak wygladal Kaito ???? Ja tu żądam informacji ( czyt. Zdjęcia) hahaha :D @mortajuliana
UsuńHaha :D No tak :D Postaramy się wrzucić go do bohaterów, choć wątpliwe, żeby jeszcze się pojawił :D
UsuńAle zrobimy to dla Ciebie, kochana! :D
A. <3
Oł maj gasz!
OdpowiedzUsuńMoje filings teraz są mniej więcej jak
OMG JABS VHSDSGHDJSAHJB OMG OMG OMG JHAGDVGHWUWGVDXBUKCVBHDBJHSCBKSJHDBVDGHVSFCAXSJXVJSSVBWLBCKSHGXV KSHJDCGVSDCVBSDYCBHBUSDGHCVKLDFBZSXFC FXCWSDWEGDVILREFVBKISJABXWYVAKYTXDIKQW
tak w skrócie oczywiście :)
więc od początku....
Przekomarzanie się Nialla i Korneli - śmiech
Głupi typek Kaito czy jak mu tam - złość
No bo co on sobie myśli HMM? Halooo! Ona jest z Lou, pacanie -.-
Nie wiem czemu ale tego Kaito wyobrażam sobie mniej więcej tak:
Niski, gruby, wystający brzuch w kształcie beczki, mało włosów na głowie i w okularach :D
taka moja własna, niezgodna z prawdą interpretacja ;3
Potem było coś co po prostu ROZJEBAŁO SYSTEM.
I chyba każdy wie o czym mówię ^^ Oczywiście o sytuacji Lou i Korneli, która miała miejsce .... najpierw wokół stołu przy wszystkich a potem w toalecie.
Boże, to było takie boskie *-*
Czy to normalne, że wyobrażałam sobie siebie na miejscu Kornelii? XD
Moje uczucia były takie chaotyczne!
I zazdrość Lou... aww, najsłodszy moment ever ;3
najsłodszy... do czasu ^^ if u know what i mean :D
I mam jakieś dziwne uczucie że Kaito się pojawi, ale że dzisiaj (wczoraj) miałam zły dzień, więc pewnie już go w tym ff nie zobaczymy, a przynajmniej mam taką nadzieję :D
A moment, który wywołał u mnie najwięcej śmiechu to ten, w którym Liaś i Caroline poszli do kibelka ^^ hyhy :D
I wszystko było takie piękne i tak baaaaaaardzo podoba mi się ten rozdział *-*
Jest no kurde och, ach i banany! <3
Nooo było dobrze do czasu.
Do czasu Luke'a i Phoebe kłócących się, "interwencji" Kornelii i ratunkowi Caluma.
No nie wierzę, wiecie. Po raz pierwszy zaczęłam inaczej patrzeć na Cala. Tak... lepiej. Ale Kornelia bilongs tu Lou! ;3
Więc chciałabym, żeby Lou zaakceptował przyjaźń jego dziewczyny z Calumem, ale żeby ten drugi znalazł sobie dziewczynę.
Bo nie ścierpię smutnego Calumka ;c Już nie ;/
No i ten, Mike mi się coraz bardziej podobać zaczyna ^^ mam nadzieję że czegoś nie odjebie i wszystko będzie dobrze :d
A Luke dostał za swoje !!!! HYHY i dobrze mu tak :)
tzn, wiem, że Tala (nie pytałam się jej czy mogę ją tak nazywać, ale chyba nie będzie zła?) go ubóstwia i kiedyś upoluje go w PL jak będzie odwiedzał swoją babcię, ale za to, co zrobił miłości Najla należał mu się wpierdol i już.
I jeszcze złapał za szyję Kornelię! Mógłby ją udusić gdyby nie Calum!
Jestem oburzona! ;<
A ten rozdział był serio mega, na poprawę mojego humoru - najlepszy.
Jeju ja nie wytrzymam czekając na next. ;3
Mam jednak nadzieję że nie dodacie go na tygodniu bo mam tyle nauki, że ehh i będę wtedy żyć ze świadomością, że jest nowy rozdział, a ja nie przeczytałam! :D
(ale ze mnie pieprzony egoista ;o)
Dobra, rozpisałam się chyba, chyba bardzo. Ale są tu osoby, które przebiły mnie w długości komentarzy :D
Cóż, czasami tak bywa :)
Ale znowu dupa blada. NIGDY nie dodam pierwsza komentarza, to niemożliwe! ;3
Okej, koniec XD
Weny i powodzenia w sesjach egzaminacyjnych czy czymkolwiek nazywa się to piekło :D
Do następnego, trzymajcie się <3
KOCHAM.:*
"OMG JABS VHSDSGHDJSAHJB OMG OMG OMG JHAGDVGHWUWGVDXBUKCVBHDBJHSCBKSJHDBVDGHVSFCAXSJXVJSSVBWLBCKSHGXV KSHJDCGVSDCVBSDYCBHBUSDGHCVKLDFBZSXFC FXCWSDWEGDVILREFVBKISJABXWYVAKYTXDIKQW" Wyraża więcej, niż 1000 słów :D
UsuńOczywiście, że to jest normalne, że wyobrażałaś sobie siebie na miejscu Kornelii:D Ja też czytając fanficki jako bohaterkę xD
Myślę, że Tali nie będzie to przeszkadzało:D
Dziękujemy za wszystko, Justynko! <3
Również kochamy :*
Buziaki,
M.xx
Oj Justynka, Justynka, moja wyobraźnia szalała przy tej scenie, więc doskonale Cię rozumiem ;> :D Mimo wszystko wyszło, że Twój komentarz jest najdłuższy, więc wciąż jesteś mistrzem! :D
UsuńCo do kolejnego rozdziału to w moim przypadku też będzie ciężko z dodaniem go w tygodniu, ze względu na zapierdol na uczelni.Myślę, że możecie spodziewać się go w kolejny weekend :)
A. <3
idealny prezent na urodziny dziżas, dziękuję, kocham was kjenfkwfer
OdpowiedzUsuńWSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! <3 <3 <3
UsuńSpełnienia marzeń!
UsuńTeż kochamy! <3
Buziaki,
M.xx
O masakra ale mi sie ten rozdział spodobał! Haha. Zaczynając od początku. te całe docinki Nialla z Kornelia to było mistrzostwo hahaha xD Chciałoby sie mieć w przyszłości takiego szefa *^* czujecie to <3 xDD następnie.. Nie powiem ze propozycja Katio z początku mnie troche przeraziła no bo tyle było happy rozdziałów ostatnio to sobie mysle ze planujecie cos odwrócić do góry nogami znowu wszystko i przestraszyłam sie ze ten Japończyk chce znowu cos jej zrobic :/ na szczęście nieee! XD A nawet ta cała kolacja to jej wyszła na dobre! Hahah xd scena nie powiem niczego sobie xD bardzo ale to bardzo intrygująca xD a tak wgl.. To stwierdziłam ze zazdrosny Lou to moj ulubiony Lou! No prze słodziak no! I ten tekst 'powiedz ze mnie kooooooooochasz' wymieklam *o* a potem znowoz jeblam bo 'i tak jestes zimna suka' hahaha xD tak bardzo w jego charakterze i przyznam ze w moim tez xD moj przyszły partner będzie miał ze mną cieżko >.< skończę jako stara panna chyba haha xdd no no bo zmieniam temat wybaczcie! Hmm co to jeszcze było...
OdpowiedzUsuńAAA TAK! Phobe i Luke Omfg.. Kutas pieprzony ja mu kiurwa dam!!! Zdenerwował mnie chłopak! Ja tam sie bardzo cieszę ze ta dwójka zerwała w koncu chociaż nie za duzo o nich wiemy to sie do tej dziewczyny to sie przywiazalam ;> a tak jeszcze przy Luke'u.. No ja mam nadzieje ze Lou sie dowie o tym co zrobil Kornelii.. Jakos nie będę płakać nad jego marnym losem po spotkaniu z Tommo! A znowoz.. moment z Calumem.. Nie wiem co myślec.. On jest taki bezbronny w stosunku to Kornelii, az mi sie go zrobiło troche żal :( fajnie by było jakby se znalazł jakas dziewoje ;( w sumie to.. Chciałabym zeby ta dwójka sie przyjaźniła.. Noooo.
Wiec to tyle chyba wszystko juz z siebie wyrzuciłam xD
Buziaki!
/D.
Louis nie może być za długo za słodki :D To nie w jego stylu :D
UsuńO Phoebe i Luke'u jeszcze troszkę się dowiemy :D
A co z Calumem... No zobaczymy, jak się tego biedactwa losy potoczą :D
Loff!
A. <3
Geez <3 Dziewczyny muszę wam powiedzieć, że szacun. W sumie trafiłam tu przez przypadek, szukając jakiegoś fanfiction w piątek i tak mnie wciągnęło że czytałam zarywając noc i całą sobotę i niedzielę xD No normalnie looooveee <333 Uwielbiam i czekam na więcej. Fabuła przegenialna, wszystko przemyślane i jest tyleee rozdziałów, a trzyma w napięciu tak, że nie da się oderwać. Dzięki że jesteście. Zostałyście teraz oficjalnie moją inspiracją - wena mi wraca, może uda się w końcu dokończyć chociaż jedno z dziesiątek rozpoczętych historii. Co do samego rozdziału to matko, jaki dobry. Szkoda mi Hooda ;( A te dzikie seksy to śmiecham za każdym razem :D No serio jesteście total niesamowite. Już dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, zwykle jestem zawiedziona, ale nie tym razem :D No i cóż mi pozostaje, czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń+ jeszcze dzięki temu blogowi zaczęłam słuchać 5SOS :D JAK MOGŁYŚCIE ZROBIĆ Z LUKE'A TAKIEGO SKURWIELA??? :D / pozdrawiam <3
UsuńCieszymy się, że stałyśmy się Twoją inspiracją do powrotu do pióra! Pisz, pisz dużo! :D Dziękujemy za te komplementy, skarbie, bo znaczą one dla nas naprawdę wiele!
UsuńNo i super, że zaczęłaś słuchać 5SOS! Chłopcy zasługują na uwagę jak największej ilości osób :D
A, jak już wcześniej pisałam. Luke jest taki słodki w prawdziwym życiu, że chciałyśmy tutaj zrobić jego kompletne przeciwieństwo :D
Jeszcze raz wielkie dzięki, skarbie!
A. <3
Hej, hej laski :D
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam wczoraj, ale byłam wykończona i dopiero dzisiaj dodaje kom ;c wgl jestem wkurwiona,bo mi się kom usunął jak byłam w połowie pisania..KURWA!
ale pamiętam co pisałam, takze przeszla mi kurwica xd
No wiec hahahahahahhhahahahhahahahahahahahahahaahahha..wczoraj tak lałam z tego rozdziału, ze boze xd hahahaha xd boski jest no. Najpierw ta sprzeczka Korneli z Niallem...haha, nieźle mu docieła xd miszcz Kornelia^^ i własnie Niall w garniturze..mrr ^^ pewnie rozumiecie moją fascynacje xd ale ogólnie uwielbiam facetów w garniturach, a w szczególnosci Niallerka <3
Koito..no ok, przystojny,mily,kulturalny,dżentelmen, ale Kornelia KURWA należy do Lou ! co zresztą udowodnił ^^ no właśnie co to to było pod tym stołem hahahaha..boskie, nie moge, tylko Tommo tak potrafi noo haha xd i potem tam w kibelku ^^ wiedziałam,ze bedzie czerwona czcionka, ale nie, ze to tak sie odbędzie haha xd zaskakujecie mnie, gdzie bd nastepnym razem ? ^^ i ten tekst Lou:
- Skurwiel, myśli, że będziesz dla niego śpiewała, co? i potem
- I na pewno chciałby, żebyś śpiewała dla niego tak, jak właśnie robisz to dla mnie
hahahahahaha cały Lou ^^ chyba każdy lubi go takiego agresywnego ^^ a wgl co on tam potem ten japonczyk proponował Korneli przedłużenie wieczoru..no chyba by tego nie przeżył xd ma szczescie,ze tam cos mu wypadło
a co do tego koito jeszcze, to pisałyście,ze niedługo ta sielanka się skonczy i to moze będzie miało cos z nim związek ? a moze nie..no nie wiem :/ albo może cos z Calumem albo cos z Phobe i Lukiem ? a moze z Mileną ?ooo..no cóz dowiem się w swoim czasie ;c
A teraz ta koncowa scena..wiedziałam,ze Luke ją bije ! i kurwa skurwiel jeden pieprzony nie to ze pobił biedną Phobe to się jeszcze na Kornelke rzucił..ale byłam zła ! i tak myslałam,ze nie wiem Lou gdzies jakis samolotem bd leciał i akurat zobaczy co sie dzieje, ale nie,nie,nie to nie jest typowe ff, gdzie o 3 w nocy sb Lou czy Harry spaceruje po miescie i nagle ratuje jakąs łanie...nie,nie to TTD :D ale dobrze,ze sie Calum zjawił, bo ten skurwiel mógł jej coś zrobic i tak Calum coraz bardziej go lubię, na początku chciałam go rozstrzelać bo stawał pomiędzy Lou i Kornelią, ale teraz mi go szkoda :c bo się chłopak zakochał i wgl noo ;c ale no nie wiem niech kupi sobie kota albo psa i pomaluje na różowo? bo kornelia jest lou ! nie no żartuje z tym kotem,bo naprawdę mi go żal, moze znajdzie się dla niego jakas dziewczyna? albo chociaż nież Kornelia bd mogła się przyjaźnic z nim, ale nie wiem czy to wypali,bo Lou jest zbyt zazdrosny i nie ma co mu sie dziwic z jednej strony, ale z drugiej Kornelia na pewno by nie zostawiła Lou, a widać,ze tez bardzo lubi Caluma i nie chce z nim tracić kontaktu no i i i , no i nie wiem jak to roztrzygniecie i ciekawa jestem jak to się potoczy, a Luke to zabic gnoja i po sprawie, najlepiej niech to Tommo zrobi,bo ruszył jego kobiete ! a Phobe niech będzie z Niallem i wszystko cud,miód i malinka :D bo ona jest cudowna i zasługuje na kogos lepszego czyli Niallerka :D
Oczywiście głos oddałam i ciągle nabijam wyswietlen hihih^^
No i chyba tyle chciałam napisać :)
A własnie zamierzamy z Justyną zamawiać koszulki z napisem "GANG TTD" niech wszyscy widzą hyhy ^^ tylko ciekawe jak to inni zintepretują,bo gang to się kojarzy źle, ale cóz trudno haha xd
Buziaki ! xx
własnie ogarnełam,że źle pisze imie Phoebe..a ja Phobe..ok to cała ja xd wybaczycie to mi, nie ? :D
UsuńHahah :D Widzę, że wszystkie jednogłośnie chcą powrotu Phoebe do Nialla (no dobra, poza Talą xD). Zobaczymy, zobaczymy... :D
UsuńZazdrosny Lou, to zajebisty Lou, zobaczymy kiedy znów się taka okazja nadarzy, żeby pokazał swoje różki :>
No tak jeśli chodzi o "typowe ff" to są niektóre wątki dosyć "typowe", ale generalnie staramy się tworzyć coś oryginalnego i mam nadzieję, że nam to wychodzi :D Wiadomo,sporo jest ff o gangach i w ogóle, ale taki był nas cel. Zrobić z ogólnie powszechnego tematu coś zupełnie innego :)
Calum przekonuje do siebie coraz więcej osób :D Słodziak nasz biedny. Może rzeczywiście mu tego różowego kota kupimy :D
Dziękujemy za głos, skarbie! No i za wyświetlenia :> :D
A. <3
Wierz mi, że ja sprawdzałam chyba 10 razy jak się pisze jej imię, zanim wstawiłyśmy z pierwszy rozdział, w którym się pojawiła xD Także zupełnie rozumiem :D
UsuńA. <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNaprawde uwielbiam waszego bloga ❤ rozdzial jak zawsze cudowny i czekam nn ❤kocham
OdpowiedzUsuńDziękujemy, Kochanie :*
UsuńNastępny do końca następnego tygodnia:)
M.xx
No no no ... Kurcze ta Kornelia to ma powodzenie u facetów, nawet u JAPOŃCZYKÓW ;o Śmiesznie wygląda ten japończyk na K hahaha :D Super zazdrość Louisa, ta palcówka pod stolem ( zdziwiło mnie, że mimo tego co robił był mega skupiony na rozmowach ), seks w łazience... MIAZGA ! A potem Caroline i Liam poszli na to samo hahaha padłam w tam tym momencie. Dobre było jeszcze to, że Louis zasnął jak Kornelia chciała się "pobawić". Gdyby chodziło o Milene to Harry pewnie by się nie zgodził, tak jak Louis to zrobił... Ten Luke to mnie denerwuje... Dobrze, że tak się stało, może Pheobe w końcu wróci do Nialla, bo on ją tak kocha. Ten Calum też wszystko komplikuje... Czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuń@pola_juzyszyn
Kornelia, łamaczka męskich serc :D Chciałoby się mieć takie powodzenie, jak ona :( Louis jest profesjonalistą i jakaś tam palcówa go nie rozproszy! XD No Harry mógłby zupełnie inaczej zareagować, rzeczywiście, ale wyszło jak wyszło i dzięki temu Kornelka miała interesujacą noc :>
UsuńNastępny w ciągu tygodnia :*
A. <3
Jestem tu nowa i wasze ff mnie tak wciagnelo, ze przeczytalam wszystko w 3 dni zarywajac wiele nocy i jestem zdziwiona, ze moje serce jeszcze normalnie funkcjonuje:))
OdpowiedzUsuńtyle akcji, zawsze niespodziewany obrot sytuacji... mysle ze bylby z tego bardzoo dobry film, na prawde!
PS. Czy moglybyscie powiadamiac mnie na tt o nowych rozdzialach? Beztroskie czytanie ze swiadomoscia, ze zaraz sie dowiem co sie dzieje w nastepnym rozdziale sie skonczylo:( haha na tt @beststormerx jestem i dziekuje za to ff jeszcze raz! Buzi:*
Nie ma sprawy! :D Już cię dopisujemy (Jak tylko wytrzeźwiejemy, bo właśnie przy alkoholu obmyślałyśmy akcje kolejnych rozdziałów xD)
UsuńSuper, że do nas dołączyłaś i cieszymy się, że podoba Ci się TTD <3
Mam prosbe mozecie mnie informowac o nowych rozdzialach? Zapomnialam dopisac do wczesniejszego komentarza. @xxtysiaxxx z gory dzieki ❤
OdpowiedzUsuńPewnie :* juz Cie dopisujemy <3
UsuńMogę też prosić o dopisanie? My tt @suzieee_xx dopiero nie dawno dostałam link do waszego tt i jestem załamana bo tak czytam, czytam a tu nagle ostatni rozdział jaki jest i trzeba czekać. Super ff na prawdę się wkreciłam i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. xx
OdpowiedzUsuńOczywiscie! :D juz Cie dopisujemy! Nie martw sie, niedlugo nowy rozdział (najpewniej w sobote) :D
UsuńA. <3
hejka, tu @bestostormerx
OdpowiedzUsuńzmieniłam nazwe na tt na @inzaynlarry
bedziecie mnie dalej informowac?