niedziela, 25 stycznia 2015

49. Somebody tell me, what now?



Kornelia
      
          Pokręciłam głową i wsypałam kawę do mojego ulubionego kubka, gdy z sypialni Mileny dobył się jej głośny namiętny krzyk. Ktoś złożył jej rano wizytę. Zachichotałam do siebie i włączyłam czajnik, a następnie wyszłam z kuchni i przeszłam przez salon. Nie pukając otworzyłam z hukiem drzwi do sypialni przyjaciółki. 
        - Dobry! - wrzasnęłam. Harry i Milena siedzieli na łóżku twarzą do siebie, nadzy i mokrzy. Wyszczerzyłam zęby, gdy spojrzeli na mnie z największym szokiem na twarzach, a Milena szybko zakryła rękoma biust. Niepotrzebnie, bo zasłaniały go plecy Harry’ego. 
        - Możemy w czymś pomóc? - zapytała z wymuszonym uśmiechem, ciskając, w moją stronę, błyskawice z oczu. Parsknęłam i mrugnęłam do niej psotnie. Harry, spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. 
        - Kawy? - zapytałam tonem niewiniątka. Milena wyszczerzyła zęby, tym razem szczerze, i kiwnęła głową.
        - Poproszę. - odpowiedziała. 
        - Harry? - zatrzepotałam rzęsami, gdy mężczyzna spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami i uśmiechem zaskoczenia na ustach. 
        - Też, dziękuję - odpowiedział, a ja bez słowa zatrzasnęłam drzwi. Usłyszałam stłumiony przez ścianę wybuch śmiechu, a potem zapadła cisza, więc domyśliłam się, że zdecydowali się zakończyć to, co im przerwałam. Ruszyłam ponownie do kuchni i wyciągnęłam z górnej szafki dwa dodatkowe kubki. Wsypałam do każdego kawę i zalałam ją wrzątkiem. Dwa do połowy, jeden do pełna. Wyciągnęłam z lodówki mleko i wlałam je do kubków należących do mnie i Mileny. Gdy wsypałam łyżeczkę cukru do swojego i zaczęłam go mieszać usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Uśmiechnęłam się do siebie i pobiegłam do salonu na powitanie osoby, za którą całą noc tak tęskniłam. Stał do mnie tyłem zamykając za sobą drzwi, a gdy tylko się odwrócił rzuciłam mu się w ramiona, oplatając wokół jego brzucha nogi. 
        - WOW - Louis zachwiał się lekko, lecz szybko odzyskał równowagę i zachichotał. Cmoknęłam go szybko w usta, obejmując rękami jego szyję. Przytrzymał moje plecy, spoglądając mi głęboko w oczy. Jego wesoły uśmiech, był pełen uczucia, które poruszyło moje serce. 
        - Dzień dobry - powiedział cicho i złożył delikatnego buziaka na moim nosie. Zamknęłam oczy, oddając się tej małej pieszczocie. Gdy je ponownie otworzyłam, zobaczyłam, że Louis rozgląda się po salonie. 
        - A gdzie Milena? - zapytał, a ja zaśmiałam się żywo. 
        - Jak usłyszałam krzyki, które zaczęły wydobywać się z jej pokoju, zmartwiłam się, że jest atakowana lub ma koszmary, ale gdy wbiegłam na ratunek zobaczyłam, że to tylko Harry nadziewał ją na swój miecz - mrugnęłam do niego, a ten wybuchnął gromkim śmiechem, sprawiając, że oboje zaczęliśmy się trząść. 
        - Więc im przeszkodziłaś? - zapytał. Pokręciłam głową
        - Poczekałam aż nastąpią ostatnie dźwięki symfonii. Ale, gdybyś widział ich twarze, kiedy otworzyłam drzwi... - wyszczerzyłam zęby. Louis zacmokał w udawanej złości. 
        - Ty niedobra. - klepnął mnie zaczepnie w pośladek, a ja zmarszczyłam nos, patrząc na niego psotnie i pochyliłam się do pocałunku. Nie protestował i już po chwili czułam na swoich ustach ciepło jego warg, a nasze języki rozpoczęły czuły taniec. Zrobiło mi się gorąco, przez całe moje ciało przeszedł dreszcz podniecenia. Zastanawiałam się czy kiedykolwiek miałam przyzwyczaić się do bliskości tego niesamowitego mężczyzny. Prawdopodobnie nie. To dziwne, że śniłam o Calumie, gdy miałam przy sobie tak seksownego faceta, jak Louis. Skarciłam w milczeniu swój mózg za podsuwanie mi nieodpowiednich obrazów.
        Pocałunek zakończył się zdecydowanie zbyt szybko i Louis delikatnie opuścił mnie na ziemię. Gdy stanęłam na nogi musiałam zadrzeć głowę, by spojrzeć w jego oczy. Wciągnął głęboki oddech, wdychając zapach kofeiny i opuścił powieki.
        - Mmmm... Kawa - westchnął i spojrzał na mnie porozumiewawczo. Przekręciłam oczami i odwróciłam się od niego, zmierzając do kuchni. Usłyszałam za sobą jego cichy śmiech i kroki, gdy podążył za mną. Usiadł na krześle przy małym stoliku pod ścianą, po czym zaczął obserwować moją krzątaninę. Podgrzałam ponownie wodę i wyciągnęłam czwarty kubek z szafki. Moja kawa zdążyła już nieco ostygnąć, więc upiłam połowę. Następnie pochyliłam się, by wyciągnąć z dolnej szuflady worek na śmieci. Usłyszałam za sobą gwizd, więc spojrzałam przez ramię na Louis’ego. Patrzył w zachwycie na moją pupę, odchylając się nieco na krześle. Parsknęłam śmiechem i popukałam się palcem w czoło. Mężczyzna wstał i podszedł do mnie. Wyprostowałam się, gdy położył ręce na moich biodrach. 
        -Może powinniśmy pójść w ślady Stylesów? - szepnął mi do ucha, odsuwając z szyi długie włosy. Oparłam się o niego plecami i westchnęłam cicho, zamknąwszy oczy. To była niezwykle kusząca propozycja, lecz wiedziałam, że para miała zaraz wyjść z sypialni. Poza tym nadszedł czas, by zacząć szaleńczy dzień przygotowań przed wyścigiem Harry’ego. Z niechęcią pokręciłam głową i położyłam swoje dłonie na dłoniach Tomlinsona. Poczułam ciepło na swojej szyi, gdy przycisnął do niej usta. Dreszcz rozkoszy przebiegł od tego miejsca w dół mojego ciała. Może jednak uda się wygospodarować kilkanaście minut? 
        Nagle Louis spojrzał w stronę salonu, a ja usłyszałam w nim ruch. Po chwili do kuchni wkroczyli, już kompletnie ubrani, Milena i Harry. Louis puścił mnie, usiadł z powrotem przy stoliku i puścił oko przyjacielowi, wyjawiając tym samym, że powiedziałam mu co zdarzyło się kilkanaście minut temu. Ten pokręcił głową i pokazał mu środkowy palec. Milena parsknęła śmiechem. Usiedli przy stoliku naprzeciw Louis'ego, zabierając wcześniej swoje kubki. 
        Gdy kawa dla Louis’ego była gotowa, postawiłam ją na stole przed nim i, z ciepłym kubkiem w dłoniach, usiadłam na jego kolanach. Położył swoją rękę na moim udzie i zaczął palcami rysować na nim kółeczka. Oparłam się plecami o jego klatkę piersiową i przymknęłam oczy. Przebywanie w jego ramionach sprawiało, że czułam się zrelaksowana jak nigdy. W pomieszczeniu zapadła krótka niezręczna cisza. Louis obserwował Milenę i Harry'ego z psotnym błyskiem w oku, a ja wiedziałam, że szykuje się do zaczepki. Przez moją twarz przemknął uśmiech. 
        - Więęęęc... - zaczął - Jak minął wasz poranek? - zapytał, puszczając mi oko. Ledwo powstrzymałam wybuch śmiechu i klepnęłam go za karę w klatkę piersiową. Harry odkaszlnął i spojrzał na mojego chłopaka z wyższością. 
        - Na pewno lepiej niż twój - odpowiedział tonem pełnym wyzwania. 
        - Och nie wątpię. - nie wytrzymując, parsknęłam śmiechem, rozlewając na podłogę nieco kawy. Milena wstała, wzdychając ciężko, wzięła w rękę szmatkę i wytarła powstałą plamę. Przeprosiłam ją spojrzeniem, a ona tylko pokręciła głową z uśmiechem. 
        Po lekkim śniadaniu chłopcy wyszli, by przygotować sprzęt Harry’ego do wyścigu, a ja zabrałam się za zmywanie naczyń. W tym czasie Milena poszła wziąć szybki prysznic. Nucąc jedną z moich ulubionych piosenek, krzątałam się wesoło po kuchni, przywracając ją do stanu przed śniadaniem. Gdy skończyłam, w podskokach podbiegłam do kanapy w salonie i opadłam na nią ciężko. Westchnęłam przeciągle i wzięłam do ręki kontroler, po czym uruchomiłam konsolę. Gdy na ekranie telewizora zaczęły pojawiać się po kolei loga producentów, wydawców gry, sięgnęłam leniwie po krakersy, stojące na stole, w kryształowej misie. Chrupiąc głośno włączyłam kontynuacje wcześniejszego zapisu i pogrążyłam się w wirtualnym, fantastycznym świecie elfów, smoków i krasnoludów. 
        Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że podskoczyłam. Gra tak bardzo mnie wciągnęła, że zapomniałam, że nie byłam sama w mieszkaniu. Milena pojawiła się w progu swojej sypialni z ręcznikiem na głowie i starannie zrobionym pełnym makijażem. Założyła na siebie białą długą luźną bluzkę, na którą narzuciła równie długi i luźny, cienki brzoskwiniowy sweterek. Na nogi naciągnęła czarne leginsy. 
        - Może być? - zapytała, wskazując dłońmi na swój strój. 
        - Bosko, ale jednak odpuściłabym ten ręcznik... Jaskrawy niebieski kolor troszkę gryzie się ze sweterkiem - powiedziałam śmiertelnie poważnym tonem, a Milena rzuciła we mnie gumką do włosów, którą miała wcześniej założoną na nadgarstku. 
        - Głupia - zachichotała i usiadła obok mnie na kanapie. Spojrzała zaciekawiona na ekran i wskazała na niego brodą. - W co grasz? - zapytała. Podążyłam za nią wzorkiem, by zobaczyć jak moja bohaterka zostaje brutalnie zamordowana przez giganta. Westchnęłam cicho, w oczekiwaniu na respawn. 
        - Skyrim - odpowiedziałam, ponownie skupiając się na przygodach mojej postaci.  - Więc w tym idziesz na wyścig? - zapytałam, rzucając magiczną płonącą kulą w orka, który próbował strzelić do mnie z łuku. 
        - mhm... - usłyszałam cichą odpowiedź po swojej lewej stronie. Przeszukałam ciało wroga, w nadziei na dorwanie drogocennych przedmiotów, lecz znalazłam tylko kilka wytrychów i bezużyteczną zbroję. Cóż, wytrychy przydadzą się później. Wsiadłam na konia i kontynuowałam wypełnianie zadanego mi questu. 
        - Czemu nie wzięłaś zbroi? - zapytała Milena. Nigdy nie grała w gry tego typu, ale często siadała obok mnie, jak w tym momencie, i obserwowała w milczeniu moje poczynania. Włączyłam menu inwentarzu i pokazałam jej imponujące statystyki swojego osprzętowienia. 
        - Mam na sobie o wiele lepszą - powiedziałam i puściłam oko do przyjaciółki. 
        - Aaaaa... 

        Siedziałyśmy przez kilkadziesiąt minut wpatrzone w ekran telewizora, co jakiś czas wymieniając się pytaniami i informacjami dotyczącymi fabuły i zasad gry. Milena raz po raz entuzjastycznie reagowała, gdy udawało mi się pokonać wyjątkowo silnego wroga lub znalazłam złoże drogocennych przedmiotów. Chichotałam w tych momentach, rozbawiona  jej emocjonalnym zaangażowaniem. Nim się obejrzałyśmy minęły dwie godziny, więc Milena zabrała się za szykowanie szybkiego obiadu, a ja zapisałam aktualny stan gry i wyłączyłam konsolę. Już pod koniec rozgrywki entuzjazm i wesołość Mileny ulatywały z każdą mijającą minutą. Obserwowałam jak chodzi po kuchni, wpatrując się w nicość ze zmarszczonymi brwiami. Nabrałam powietrza w płuca i położyłam delikatnie dłoń na jej ramieniu. 
        - Będzie dobrze - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się do niej pocieszająco. Pokiwała głową bez przekonania i rzuciła mi ukradkowe spojrzenie. 
        - Wiem... Po prostu trochę się denerwuję 
        - Całkowicie cię rozumiem. Ale zobaczysz, gnojek wygra ten wyścig bez żadnych problemów - Milena zaśmiała się na ten komentarz i zaprosiła mnie do stołu, na którym postawione już były talerze z parującym jedzeniem. - Mmmm... Mniam - oblizałam wargi i w pośpiechu usiadłam na krześle, łapiąc za widelec. 
        Godzinę później siedziałyśmy z Mileną w Audi Louis’ego, zmierzając w stronę lotniska, na którym miał odbyć się wyścig Harry’ego. Nigdy nie brałam udziału w tych wydarzeniach, ale obecność Irwina jakby poruszyła cała grupę. Louis oznajmił, że na miejscu mieliśmy spotkać się ze wszystkimi znajomymi. Harry wyjechał z Zaynem wcześniej, usprawiedliwiając się jakimiś ostatnimi poprawkami w motorze, które nie za bardzo mnie interesowały. 
        Spojrzałam przez ramię na Milenę, która siedziała na tylnym fotelu samochodu. Obgryzała nerwowo paznokcie, patrząc ślepo przez szybę. Odchyliwszy się nieznacznie, sięgnęłam ręką do jej kolana i pogłaskałam ją uspokajająco. Uśmiechnęła się smutno do mnie, nic nie mówiąc. Louis również wydawał się spięty. Informacja o uczestnictwie Irwina nie była rzeczą, którą ktokolwiek z nas chciał usłyszeć. Chwyciłam go za rękę i ścisnęłam mocno, dodając mu otuchy. Przyciągnął nasze splecione dłonie do ust i ucałował wierzch mojej. Opadłam głową na zagłówek fotela, zamykając powieki. Wszystko będzie dobrze. Na pewno.

        Wiadomość o zakończeniu zawieszenia Irwina musiała rozejść się szerokim echem po fanach wyścigów, bo na lotnisku znajdowały się ogromne tłumy osób. Milena zwróciła uwagę na zwiększone trybuny, które wcześniej składały się tylko z czterech rzędów. Teraz ich długość i wysokość przewyższała te, znajdujące się na profesjonalnych torach. Otworzyłam szeroko oczy w podziwie nad poziomem organizacji i poświęceniem dla zwiększonej ilości osób. Skąd wiedzieli, że tłumy będą gęstsze?  Może tak właśnie wyglądały wyścigi przed dyskwalifikacją Ashtona?
        Louis zaparkował Audi na tymczasowym parkingu i wszyscy podążyliśmy do garaży, usytuowanych kilkadziesiąt metrów za torem wyścigowym. Kilka motorów i ich kierowców stało przed metalowymi blachami. Harry zapinał właśnie ostatnie zamki kombinezonu, w którym prezentował się niezwykle atrakcyjnie. Zayn sprawdzał wszystkie ochraniacze, polerował rękawem zabrudzenia na lakierze motoru. 
        Opierając się o bramę garażu Harry’ego, stała Silvia, której widok przywitałam z zaskoczeniem. Uśmiechnęła się szeroko na nasz widok i podbiegła do mnie i Mileny, ściskając na powitanie każdą z osobna. 
        - Ach! Jesteście! Nie będę jedyną dziewczyną - zaśmiała się, a ja pokręciłam głową. 
        - Caroline też wpadnie - powiedziałam. Louis poinformował mnie, że ona i Liam planowali przyjść, by wesprzeć Harry’ego. Milena uśmiechnęła się słabo do Silvii i, nieumyślnie ją ignorując, podeszła powolnym krokiem do Harry’ego. 
        - Dziecino - szepnął, ujmując jej twarz w dłoniach. Wpatrywała się w ziemię, niezdolna do podniesienia wzroku. - Będzie dobrze - dodał, całując ją w czoło. Milena pokiwała bez przekonania głową, a potem wtuliła się w niego nagle. Odpowiedział natychmiastowo, dostosowując się doskonale do jej pozycji. Zaczął głaskać ją po plecach i kołysać delikatnie, przyciskając usta do jej włosów.
        Niepokój Mileny był dla mnie zaraźliwy. Jej smutek sprawił, że poczułam nieprzyjemne łaskotanie zdenerwowania w żołądku. Louis, jakby to wyczuł, bo otoczył mnie ramieniem w talii i przycisnął mocno do swojego boku. Spojrzałam na niego, a on pochylił się, by pocałować mnie w usta. Silvia w tym czasie podeszła do Zayna i szepnęła mu coś do ucha, na co ten pokręcił z uśmiechem głową. 
        Nagle moje serce zabiło szybciej, gdy zobaczyłam czerwony motor wyścigowy, stający obok grupki ludzi, oddalonej od nas o kilka metrów. Spod bordowego kasku wyłoniła się blond czupryna, a oczy Irwina zaświeciły w nieszczerym uśmiechu. Ale to nie jego widok tak na mnie zadziałał. Wśród ludzi, do których podjechał, stał Calum. Rozmawiał o czymś z Michaelem, a potem spojrzał z cwaniackim uśmiechem na Ashtona i wskazał podbródkiem w naszą stronę. Gdy zobaczył, że stałam obok Harry’ego, jego oczy rozszerzyły się nagle i wyprostował się szybko. Michael położył rękę na jego brzuchu, szepcząc mu coś do ucha, a Calum pokiwał głową, zaciskając ze smutnym wyrazem powieki. 
        Louis podążył za mną wzrokiem i napiął się jak struna, gdy zauważył na kogo patrzyłam. Michael skinął w niemym powitaniu do niego głową, a Ashton ukłonił się głęboko. Louis prychnął nienawistnie, wbijając wzrok w Caluma, który udawał już, że nas nie widział. Zacisnęłam zęby, czując ogarniającą mnie złość i coś jeszcze. Dziwne zdenerwowanie na wspomnienie naszych złączonych ust, tęsknych objęć, które widziałam we śnie. Nie, nie czułam nic do Caluma, ale to, co podstawiła mi wyobraźnia było tak realne, że czułam, jakby stało się naprawdę. Irracjonalne poczucie winy blokowało moje racjonalne myśli na tyle, bym ponownie miała problem ze spojrzeniem w oczy Louis’emu. Ashton założył po chwili kask i ruszył z warkotem silnika, strzelając za sobą żwirem. Ku zdziwieniu wszystkich, podjechał do nas i zatrzymał się tuż przy Suzuki Harry’ego. Louis puścił mnie i ruszył szybko w obronie przyjaciela, podobnie, jak Zayn, który ominął czarny motor i stanął przy drugim ramieniu Stylesa. Ashton zdjął kask i przytrzymał go przy boku, uśmiechając się uprzejmie do Harry’ego. Ten przełknął ciężko ślinę, wpatrując się w blondyna z napięciem. 
        - Hej, Styles. - Ashton spuścił niewinnie wzrok - Przyjechałem tylko życzyć ci powodzenia. - dodał, a ja niemal usłyszałam jedno wielkie “CO?!”, które kotłowało się teraz w głowach wszystkich zgromadzonych. 
        - Zabawne, Irwin. A teraz spadaj - warknął Harry, przyciągając bezwiednie do siebie Milenę. 
        - Nie, naprawdę. To, co zrobiłem ostatnio było popierdolone. Wszyscy wiemy, że nie chcę, by mnie ponownie zdyskwalifikowali, więc postanowiłem być dobrym i kochanym uczestnikiem - zatrzepotał rzęsami, a mnie zebrało się na wymioty. 
        - To miło z twojej strony, a teraz zjeżdżaj. Zobaczymy się na torze - Harry zmrużył groźnie oczy, czekając aż Ashton da za wygrana. Blondyn zaśmiał się cicho i pokiwał głową. Kask ponownie zasłonił mu twarz i już po chwili zostaliśmy wszyscy obdarzeni pyłem, buchającym spod opon jego jednośladu. 

Milena

        Niespodziewana “wizyta” Irwina sprawiła, że znienawidziłam go jeszcze bardziej. To oczywiste, że blefował, a jego przeprosiny, jeśli tak mogłam nazwać to, co powiedział, były nieszczere. Fałszywy szczur. Wrócił do swojej grupy, w której dostrzegłam Caluma i Michaela. Luke’a nigdzie nie było, co wzbudziło moje zainteresowanie. Michael miał się nim zając po tym, co stało się z Phoebe i nieobecność Hemmingsa na wyścigu mogła mieć z tym związek. 
        Kilka minut później dołączyli do nas Liam, Caroline i Niall, życząc Harry’emu powodzenia i tego, by “skopał Ashtonowi ten jego blond tyłek”. Liam śmiał się, że w bagażniku ma kilka granatów i, jeśli Harry chciał, mógł mu pożyczyć, by rzucił je pod koła motoru Irwina. Harry odmówił ze śmiechem i poklepał przyjaciela z wdzięcznością po plecach. Caroline dołączyła do mnie i Kornelii, witając się buziakiem w policzek, a potem w nasze koło wtargnęła w podskokach Silvia, zarażając swoją pozytywną postawą. 
        - Dziewczyny, muszę wam podziękować! - zaćwierkała, wywołując mój uśmiech. 
        - Za co? - zapytała Kornelia, szczerząc do niej zęby. 
        - Dzięki wam uprawiam regularnie najlepszy seks w życiu - odparła, pochylając się ku nam. Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, który zaintrygował mężczyzn za nami. 
        - Więc Zayn dał się uwieść? - zapytałam, patrząc ponad jej ramieniem na swojego szefa. Rozmawiał o czymś z Liamem, zerkając co jakiś czas ku czarnowłosej dziewczynie. 
        - Ooooo i to jak. Cudowny facet. Gdybym wiedziała wcześniej, że pracował dla Harry’ego, szybciej zaczęłabym z nim współpracę - zaśmiała się. 
        - Współpracę z Harrym? - zapytałam zdziwiona, a Silvia machnęła ręką, jakby nie było to warte mojej uwagi. - Powiedz! - zachęciłam
        - Jestem rysownikiem policyjnym - powiedziała, mrugając do nas porozumiewawczo. Zmarszczyłam brwi w konsternacji. Harry wspominał, że mają kontakty z policją, ale rysownik?
        Silvia, widząc nasze zagubione spojrzenia zaśmiała się żywo i ponownie pochyliła do nas, zniżając głos. 
        - No wiecie. Jeśli chłopcy byliby idiotami i dali się zobaczyć nieodpowiednim osobom mogę troszkę… zniekształcić portret, na podstawie zeznań albo zabrać się za zmianę portretu wykonanego przez innego rysownika - puściła nam oczko, a my pokiwałyśmy głowami w zrozumieniu. 
        - Wiele ryzykujesz - mruknęła Kornelia, a Caroline pokiwała w zgodzie głową. 
        - Wiele też zarabiam - Silvia wzruszyła ramionami z obojętnym wyrazem twarzy. Zaśmiałam się na jej słowa. Przestępczy świat wydawał się być dla mnie coraz bardziej czarno biały. Kasa - dobro, zdrada - zło. 
        Miałam coś odpowiedzieć, ale na lotnisku rozległ się spotęgowany głos komentatora, ogłaszający, że za kilkanaście minut rozpocznie się wyścig. Zdenerwowanie ponownie opanowało każdy skrawek mojego ciała, wprawiając w drżenie nogi. Przeprosiłam dziewczyny i podbiegłam do Harry’ego, rzucając mu się na szyję. 
        - Nie jedź, proszę - szepnęłam mu do ucha, nie chcąc go puścić. Objął mnie w pasie i schował twarz w zagłębieniu między moim ramieniem a szyją. 
        - Spokojnie! Nic się nie stanie, obiecuję - odparł cicho, a ja przycisnęłam go jeszcze mocniej do siebie. 
        - Harry, proszę - błagałam, czując łzy, zbierające się w kącikach moich oczu. Harry odsunął mnie od siebie delikatnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Przetarł wilgotne policzki kciukami, a potem pocałował mnie krótko. 
        - Kocham cię - szepnął w moje usta. Kiwnęłam głową, biorąc spazmatycznie oddech. Szloch wydostał się z moich płuc, za co skarciłam się w duchu. 
        - Wiem… - odparłam, a on zaśmiał się cicho
        - Jeszcze to wygram. 
        - Nie musisz go wygrywać, bylebyś był bezpieczny - mruknęłam, a on pokręcił głową z uśmiechem. 
        - Nie mówię o wyścigu - odparł i przycisnął ponownie swoje usta do moich. - Mówię o tym, że wreszcie przyznasz przed sobą, że mnie kochasz - mrugnął do mnie, a ja przeczyściłam nerwowo gardło i uśmiechnęłam się słabo. 
        - Bądź ostrożny - zmieniłam temat. Przytulił mnie do siebie po czym puścił i podszedł do Zayna, który trzymał już w ręku jego kask. Szybko związał gumką włosy z tyłu głowy i nałożył go, chowając swoją twarz przed światem. Podjechał do mnie i dotknął mojego policzka dłonią, na której miał teraz założoną skórzaną rękawiczkę. 
        - Wrócę szybciej niż się obejrzysz - zapewnił, a potem ruszył z głośnym warknięciem silnika ku linii startu. 
        Patrzyłam za nim, niepewna co powinnam teraz zrobić. Bałam się pójść na trybuny i oglądać wyścig. Nie chciałam być świadkiem nieczystego zagrania Ashtona, nie chciałam widzieć wypadku Harry’ego. 
        Kornelia objęła mnie w pasie ramieniem i zmusiła, bym ruszyła za grupą, która już kierowała się ku widowni. 
        - Będzie dobrze, zobaczysz - zapewniła, a ja dałam się poprowadzić na ślepo. 
        Nie zorientowałam się kiedy zajęliśmy miejsca na szczycie trybunów. Kornelia usiadła po mojej prawej stronie, a Liam po lewej, ale nie zwracałam na nich uwagi. Nie słyszałam co mówią, nie wiedziałam czy zwracali się do mnie, bo patrzyłam tępo na linię startu, na której stały w rzędzie różnokolorowe motory. Harry znajdował się w środku, a Ashton dwa pojazdy dalej. Wykręcałam palce, czując, że nieznośna bezradność zaczyna wzmacniać moją frustrację. Chciałam zejść na dół i ściągnąć Ashtona lub Harry’ego z toru, ale musiałam siedzieć na tych głupich trybunach i przyglądać się biernie ich walce. 
        Wszystko działo się tak szybko. Jeszcze chwilę temu stałam, wtulona w Harry’ego, a teraz wystrzał oznajmił start i jednoślady ruszyły przed siebie z głośnym rykiem silników. Harry pozostał w tyle, a Ashton wysunął się na prowadzenie już kilka sekund później. Obserwowałam uważnie czarny ścigacz w nadziei, że pozostanie on w tej odległości od tego czerwonego już do końca wyścigu. Nie dbałam o to czy Harry wygra, najważniejsze było jego bezpieczeństwo. 
        Niestety. Ku mojemu przerażeniu, przy jednym z ostatnich okrążeń, Harry przyspieszył, wymijając zręcznie resztę zawodników aż zrównał się z Ashtonem, który natychmiast pochylił się w jego stronę. Przycisnęłam dłoń do ust, czując jak przerażenie przebiega mi po kościach, gdy czerwień i czerń niemal starły się ze sobą. 
        Tłum szalał, wiwatując i wykrzykując imię Harry’ego lub Ashtona. Ich ryk rozdzierał mi uszy, ale nie mogłam dbać o to mniej, bo właśnie mężczyzna w czerwonym kombinezonie pokazał temu w czarnym środkowy palec i przyspieszył nagle, a potem zajechał mu drogę. Gryzłam palce do krwi, czując łzy na swoich policzkach. Uważaj, Harry, uważaj…
        Harry wyhamował, oddalając się nieznacznie od tylnego koła motoru Ashtona, ale zaraz potem skręcił nieco i ponownie się z nim zrównał. Tym razem to on pokazał w jego stronę obsceniczny gest i schylił się nisko nad kierownicą. 
        Suzuki przekroczyło linię mety, wyprzedzając czerwony pojazd o odległość jednego koła. Tłum wstał ze swoich miejsc z towarzyszącym mu rykiem, który niemal mnie ogłuszył. Rozsadzająca moje serce ulga, wpłynęła do mojej duszy, prawie pozbawiając mnie przytomności. Kornelia wstała razem z kibicami i wrzeszczała jak szalona, skacząc wokół własnej osi. Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się na widok jej rozczochranej fryzury i entuzjazmu, który ją ogarnął. 
        - Mówiłam! Mówiłam, że wygra! Skurwysyn! Wiedziałam, kurwa! - krzyczała, wyrzucając w powietrze pięści. Po mojej drugiej stronie, Liam również wrzeszczał i przeklinał zadowolony. Wziął w objęcia Caroline i zaczął nią podrzucać w górę, mimo jej protestów. 
        - Jebany, narobił nam stracha - zawołał, a ja mogłam mu tylko przyznać rację. 
        Gdy otrząsnęłam się zupełnie z obezwładniającego otępienia, zaczęłam przeciskać się przez ludzi, by jak najszybciej znaleźć się na dole. Zbiegłam po schodach, niemal upadając na twarz, przez stopy, o której się potykałam i ruszyłam sprintem ku torowi, na którym Harry świętował swoje zwycięstwo, opryskując wszystkich wzburzonym szampanem. 
        Przepychałam się przez tłum, nie bawiąc się w uprzejmości i wciskając łokcie w upartych gapiów, aż w końcu przebiłam się przez tę ścianę i pobiegłam do Harry’ego. Nie zauważył mnie, gdy wpadłam w jego ramiona, a butelka szampana roztrzaskała się z hukiem na ziemi. 
        - O boże! Boże! Udało się - krzyknęłam, a on objął mnie mocno, po czym pocałował gwałtownie, desperacko. 
        - Mówiłem, że nie masz się czego obawiać - powiedział, uśmiechając się szeroko, a ja kiwnęłam głową. Świat zasłoniły mi łzy szczęścia i ulgi, że wciąż mogłam go mieć w swoich objęciach. Dojrzałam ponad jego ramieniem Irwina, który uśmiechał się krzywo i kręcił głową. Podszedł do niego Calum i poklepał po ramieniu. Nie widziałam nic więcej, bo Harry ponownie mnie pocałował w akompaniamencie wrzasków tłumu. 
        - Zabiorę moją dziewczynę na przegląd i przyjadę na imprezę zaraz potem - oznajmił Harry, wskazując na swój motor, gdy staliśmy przy garażach. Ludzie rozchodzili się już powoli, emocje z wyścigu opadały z każdą kolejną minutą. 
        Liam zaprosił wszystkich na imprezę z okazji zwycięstwa Harry’ego, o której powiedział nam chwilę wcześniej. Kornelia i Louis zgodzili się ochoczo, Zayna przekonała do tego Silvia, a Niall zasugerował Liamowi, by ten zaprosił Phoebe. 
        - Zadzwonię do niej - powiedziała Kornelia, rzucając mu dobroduszne spojrzenie. 
        - Kornelia, jesteś cudowna - odparł Niall, przytulając ją do siebie mocno. Louis przekręcił oczami i odepchnął przyjaciela od swojej dziewczyny. 
        - Dobra, dobra, dość tych czułości - mruknął i wszyscy zaśmiali się wesoło. Napięcie, towarzyszące nam przed wyścigiem, było teraz zupełnie nieobecne. Ashton postanowił zagrać czysto, co każdy przyjął z ulgą. Może Michael porozmawiał z nim podobnie jak miał porozmawiać z Luke’iem? 
        - Zabierz się z Lou, będę u Liama za jakąś godzinę - Harry pochylił się do mnie i ucałował mnie w czoło. 
        - Będę tęsknić - szepnęłam, a on uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową. 
        - Wiem - mrugnął do mnie, wywołując na mojej twarzy rumieniec. Widząc to, oblizał wargi i pochylił się do mojego ucha. - I wciąż się rumienisz - szepnął, biorąc w usta płatek mojego ucha i wywołując we mnie wybuch pożądania. Nasz poranny seks był tak dobry, jakbyśmy robili to pierwszy raz. Napięcie związane z wyścigiem w jakiś dziwny sposób wywoływało w nas dodatkowe pożądanie. Teraz, gdy przywoływał to wspomnienie, miałam ochotę zaciągnąć go do garażu i powtórzyć to, co zrobiliśmy kilka godzin temu. 
        Ale on miał inne plany. Odsunął mnie od siebie i pożegnał lekkim buziakiem, a potem schował twarz pod kaskiem, w którym dojrzałam swoje odbicie. Usiadł na motorze i odpalił jego silnik. Zanim wyjechał z naszego kręgu, pomachał jeszcze do reszty naszych znajomych. W końcu zniknął za wjazdem na lotnisko, a ja odwróciłam się do Kornelii i opadłam z głuchym jękiem w jej ramiona. Zaśmiała się głośno i pogłaskała mnie po plecach, dodając otuchy. 
        - Widzisz? Mówiłam, że będzie dobrze - powiedziała, gdy wreszcie się od niej oddaliłam. Kiwnęłam głową, wypuszczając głośno powietrze z ust. 
        - Myślałam, że zejdę na zawał - mruknęłam. 
        - To co, Smyk?! - krzyknął nagle Liam, obejmując mnie mocno w pasie. - Opijamy zwycięstwo twojego, pożal się boże, chłopaka! 
        - Spierdalaj - pacnęłam go w ramię, a on zachichotał i pokazał mi środkowy palec. 
        Zebraliśmy się wszyscy w jego mieszkaniu. Caroline rozdała nam kieliszki i po chwili znaleźliśmy się w salonie, pijąc alkohol i rozmawiając beztrosko, wybuchając co jakiś czas śmiechem. Silvia siedziała na kolanach Zayna, bawiąc się jego czarnymi włosami, a on głaskał ją ostrożnie po udach. Widok mojego szefa z kobietą był dla mnie czymś tak nowym i osobliwym, że ciężko było mi oderwać od tej dwójki oczy. Kornelia i Louis nie kryli się ze swoimi namiętnymi gestami, niemal rozbierając się na kanapie, na której siedzieli. Liam co jakiś czas rzucał w ich stronę wulgarne żarty, ale zdawali sobie nic z tego nie robić. Caroline przytulała się do Liama, śmiejąc się z jego tekstów i tylko ja i Niall siedzieliśmy samotnie, rzucając sobie wymowne spojrzenia. 
        Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i do środka weszła Phoebe, brudząc lśniącą podłogę błotem spod butów. Niall rozpromienił się momentalnie, lecz jego uśmiech zniknął tak szybko, jak tylko się pojawił, gdy zobaczył wyraz twarzy dziewczyny. 
        Wszyscy zamilknęliśmy, patrząc na jej zaczerwienione oczy i nos, które kontrastowały z przerażającą bladością cery. Serce podskoczyło mi gwałtownie, gdy spojrzała na mnie, przez łzy, z ogromnym bólem, a potem wzięła głęboki oddech, lecz głos uwiązł jej w gardle. Rozpłakała się nagle, ale każdy z nas był w zbyt wielkim szoku, by do niej podejść i ją pocieszyć. Przetarła szybko łzy, po czym odchrząknęła słabo i podjęła kolejną próbę odezwania się. 
        - Harry… - zaczęła cicho. Nie… Nie chciałam słyszeć więcej. Nie chciałam znać reszty tego zdania. Poczułam, jak moje serce obija się nierówno o ściany klatki piersiowej, miałam wrażenie, że ktoś spuścił kowadło w dół mojej duszy. Po co tu przyszłaś? Po co Kornelia po ciebie zadzwoniła? Nie kończ tego zdania, Phoebe! Nie mów nic, czego nie chcę usłyszeć! Phoebe wzięła głęboki oddech.

        - To był wypadek… Reanimowali go… Ja… - nie słyszałam nic więcej. Świat wokół mnie pociemniał, zawalił się, rozpryskał na setki małych bezużytecznych kawałeczków. Bezużyteczny mały świat. 




#TTDff

*Niech mi ktoś powie co teraz?

25 komentarzy:

  1. Pierwsza! ;>
    Nieeee! Tylko nie Harry! Już sie nie moge doeczekac nastepnego, bo sie tak boje co z nim :(
    A wiec kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycyjne w ciągu tygodnia ;D

      Usuń
    2. W takim razie czekam ;)
      Cudownie piszecie! Czuję się, jakbym była tam i odczuwam te wszystkie emocje razem z nimi. Kocham was! :3

      Usuń
    3. Dziękujemy, skarbie! To wiele dla nas znaczy! Również kochamy <3

      Usuń
  2. da fak? za kolorowo było? nie można było pociągnąć tego jeszcze jakieś 2 rozdziały? nieee? jakie gówniary xD
    Nie ma to jak jebnąć Heriego na motorze i teraz co będzie sobie w śpiączce leżał i obudzi się dopiero jak Milena powie mu "Kocham Cię" xD xD lel jakie ja mam pomysły... ^^

    btw ktoś tu miał pisać magisterkę, a nie rozdziały xD

    kisssski i hugsy!
    @No_Maybe_Yes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca magisterska poczeka, rozdziały ważniejsze xD
      No raczy, że za dobrze było!
      Już miałyście tyle rozdziałów luzu!
      XD

      A. <3

      Usuń
  3. Nie wiem czy wiecie ale jesteście zajebiste! Tyle rozdziałów w tym tygodniu, ze jestem w niebie! Haha naprawde ledwo emocje opadły po poprzednim a tu juz kolejna dawka do kolekcji! Nie, zajebiste to jednak za mało.. Jesteście przejekurwawyjebiste w kosmos! no to teraz rozdział... KURWA! co to miało byc wgl! Jezu chryste tlenuuuu tlenuuuuuuuu! Dlaczego znowu Harry ;( biedaczek moj malutki! Co mu sie stało? No przeciez ja tu umrę.. Milena to tam chyba skończy sie psychicznie.. Jestem w rozsypce. Teraz to bańka prysla na 100%, bez żadnych wkrecen ani nic. I jeszcze bidulka nie wyznała do niego uczuć! A mówiłam do niej w myślach 'nie zostawiaj go po tym wyścigu, nie jedz z Lou, zostań z nim i ciesz sie zwycięstwem' szlag by to :/ a przechodząc do wyścigu, to był chyba najdokładniej opisany moment w całym tym FF! Autentycznie, serce waliło mi tak strasznie mocno, naprawde czułam sie tak jakbym oglądała ten wyscig razem z nimi. nie wyobrażacie sobie nawet tego jak sie czułam, wiec ponownie, gratuluje bo to zdarza sie rzadko ze moge TAK MOCNO wczuć sie w opisywana sytuacje! A no i przekonuje sie do Sylvii haha, szybko wam sie to udało zrobic xd Podoba mi sie w niej to ze gada tak otwarcie o wszystkim xd No ale do stu procentowej akceptacji jeszcze troche brakuje przykro mi ;D jeszcze cos co mnie tak bardzo rozsmieszylo a mianowicie: 'Mówiłam! Mówiłam że wygra! Skurwysyn! Wiedziałam, kurwa' ~ by Kornelia Madej. Hahahahhahahahaha sikłam naprawde! Tak bardzo w jej stylu! Tak bardzo w moim guście! Tak bardzo zajebiscie! XD no i jeszcze cos co mi sie spodobało bardzo, to to ze dalyscie w tym rozdziale tez POV's Mileny, bo wiecie było sie tak bardziej wczuć ;) ehh to tyle chyba... Reasumujac to ten rozdział był per-fekt bo było w nim dosłownie wszystko od śmiechu przez strach do łez! Każda emocja dzisiaj została we mnie poruszona ;D no to ja teraz udaje sie w kat cicho szlochajac nad marnym losem Styles'a ( mam deja vu o.O). Wielbie was i czekam na następny ;)
    Pozdrawiam!
    /D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Daria!!! :***
      Że też Milena Cię nie posłuchała:( I teraz takie skutki:(
      Hahaha, Silvia zyskuję sympatię, to dobrze, w końcu bzyka się z członkiem gangu Stylesa:D
      Kochamy,
      M.xx

      Usuń
  4. Dziewczyny uwielbiam wasze ff serio, zawsze zajebisty i pelen emocji rozdzial. Az mi serce podskoczylo przy koncowce jsbdhhdndjdb boskie po prostu. Czekam na kolejny, oby Harry nie byl w takim zlym stanie..:( ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE ZGADZAM SIĘ!!!!!!! JAPIERDOLE WAS POSRAŁO CO WY MU ZROBILISCIE!!!!??????? AAAAAAAAAAAAAAAAAAA NIE NIE NIE NIe NIE NIE I TO JESZCZE NA NOC?! PRZECIEŻ JA NIE ZASNE BOŻE!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic, pozostało nam tylko życzyć Tobie słodkich snów? :D
      Hehe :D Spokojnie, kochana, będzie gorzej! XD
      Dobra, już Cię nie denerwuję :D
      Mam nadzieję, że jednak uda Ci się zasnąć <3

      A. <3

      Usuń
  6. NIE NO W TAKIM MOMENCIE PRZERWANE?! TYLKO NIE HARRY NO PROSZE WAS.... JA JUŻ CHCĘ NEXT'A W TYM MOMENCIE. PRZECIEŻ JA TU NA ZAWAŁ ZAJDE. NIEDOŚĆ, ŻE MILENA MUSI CIERPIEĆ TO JA RAZEM Z NIĄ... AHH..
    No świetny rozdział i cóż więcej mogę napisać... Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha zapomniałam dodać, że ja chcę żebyście go tam wyleczyly i koniec haha.. Czułam normalnie czułam to, że coś się stanie i że nie będę mogła spać.. @Demon0Klaudia

      Usuń
    2. Hahaha, no to wracamy po długim spokoju do picia meliski xD

      Usuń
  7. Miśki, ryczę... Matkooo tylko nie Hazz ;( CO SIĘ ZNOWU STAŁO DO KURWY NĘDZY!!! NIEEEEEEEEEEEEEEEE nie zgadzam się xD No nie mogę, umieram ;/ Biedny Loczek, biedna Milena, jezuuuniu. Co do samego rozdziału - świetny jak zwykle, trzyma w napięciu, nie można się oderwać. Kurda, no jednocześnie was kocham i nienawidzę... Przywróćcie mi Stylesa do życia!!! LUV YA <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Kochanie :*
      Co do losu Harry'ego... W przeciągu tygodnia rozdział, więc dowiesz się wszystkiego:)
      Buziaki.
      M.xx

      Usuń
  8. CO SIĘ STAŁO DO CHOLOLERY ?! Kończenie rozdziału w takim momecie powinno być karalne . Co sie stało Harremu i czy on wgl zyje (99% na tak 👍) ? ! I było TROSZECZKĘ Caluma w tym rozdziale za co dziękuję. Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My po prostu kochamy Wasze teorie, więc czasem trzeba zakończyć rozdział w tak emocjonującym momencie xD
      Buziaki <3

      Usuń
  9. Nigdy więcej nie przeczytam rozdziału w szkole, obiecuję to sobie.
    Z ostatnimi akapitami byłam coraz bardziej podenerwowana, a już jak Phoebe weszła to myślałam, że padnę. Ale najlepsze było przede mną...
    - To był wypadek… Reanimowali go… Ja… - nie słyszałam nic więcej.
    I ja też nie byłam w stanie nic więcej usłyszeć. Zawzięcie mrugałam powiekami, bo stanęły mi łzy w oczach, a przecież dziwne by było, gdybym zaczęła płakać patrząc się w telefon haha
    Jestem zła za to, że znowu w takim momencie. Wystawiacie moje nerwy na próbę.
    Ale wiem, że to dla dobra TTD i że trzeba mieć niespodziankę itd...
    ale nieeee, nie jak Harry może umrzeć!
    Chociaż i tak nie umrze, ale się boję. A jak zapadnie w śpiączkę i nic nie będzie pamiętał?
    Ew, mam za dużo teorii.
    Haha wgl to na początku myślałam, że coś mi się śni, że rozdział na TTD, ale patrzę na godzinę no niee, nie śpię jeszcze.
    To było takie dziwne uczucie haha ;3
    Bardzo miłe! :)
    Ale zaczynam się obawiać o czyjąś magisterkę :D haha ^^
    No i nie chcę kończy smutno tego komentarza, więc coś co mnie rozwaliło :
    "ale gdy wbiegłam na ratunek zobaczyłam, że to tylko Harry nadziewał ją na swój miecz"
    No po prostu płakałam ze śmiechu XD
    Tak sobie myślę, że w sumie nie mam melisy haha ^^
    Więc powinnam się ubezpieczyć na gorsze czasy ;3
    No co ja się tu będę rozpisywać... No po prostu jak zwykle wyszło perfekcyjnie, tylko że zakończenie jak zawsze nie takie jakie ja bym chciała ;>
    Do następnego <3
    KOCHAM. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahhah, a nauczyciel/ka widział/a? Albo znajomi? xD
      Wstawienie tego rozdziału było tak totalnie na spontanie. Przychodzi do mnie A. i pyta, czy wstawiamy rozdział, jak go skończy a ja, że ok. No i wstawiłyśmy xD Taka niespodzianka :D
      Nooo, Justynka... Ja też sugerowałabym ubezpieczenie się w meliskę... xD

      Koachamy,
      M.xx

      Usuń
    2. Gośka z Weroniką haha
      Oprócz tego ludzie, dużo ludzi, a human 1klasa to jakaś porażka życiowa więc niee, nie chciałabym przy nich XD
      Nie wiem czy powinnam mówić, ale prawie mnie samochód potrącił bo jak wracałam to byłam tak zamyślona, że przejechał kilkanaście cm ode mnie. SZOK.
      Więc oby więcej takich spontanów ale mam kategoryczny zakaz czytania w szkole lub przed jakimkolwiek wyjściem :D
      Okradnę babcię! Ona na pewno ma dużo ;3

      Usuń
    3. Ej, ja rok temu jak czytałam ostatnią scenę seksu Mileny i Harry'ego, to prawie jebłam wózkiem w samochód, oczywiście samochód stał na parkingu xD
      JUSTYNKA, UWAŻAJ NA SIEBIE!!!
      Hahaha, no babcia Ci na pewno trochę użyczy xD

      Usuń
  10. Wszak i wobec...to chyba tyle, bo nadal nie wiem co...
    Od dwóch dni prosze 'Niech mi ktoś powie co teraz?' bo kompletnie nie wiem...nie wiem...ja, myślę, że ''Świat wokół mnie pociemniał, zawalił się, rozpryskał na setki małych bezużytecznych kawałeczków. Bezużyteczny mały świat.''
    tak, tak właśnie myślę...a ku złości Niall właśnie zaśpiewał mi ''you're so pretty when you cry'' i załamałam się znowu, po raz kolejny przez was spadłam na samo dno...moim zamiarem było spokojne przeczytanie rozdziału w niedzielę i tak było, dopóki go nie skończyłam, a z mojego uśmiechu pozostało jedno wielkie nic, a w oczach stanęły gorzkie łzy i tak jakby wszystko straciło sens...bo co, bo nie tego się spodziewałam? bo nie tak myslałam, że będzie? bo nie tak miało być! czy wy wiecie jaki to cios dla takiej głupie jak ja kochającej tego idiotę, dla mojego shippingu heleny i tego jak jest przywiązane do wszystkiego co związane z nim i nimi? jaa...dosłownie przestałam chcieć czegokolwiek oprócz tego by dostać rozdział w którym znów przeczytam o moim cudownym, o tym, że żyje i jest z nim wszystko dobrze i nawet nie ma mowy o czymkolwiek innym bo wy naprawdę nie widziałyście mnie w niedziele, ani wczoraj, jakoś dziwie się sobie, że tu weszłam i znów przeczytałam tą część od nowa. Przeżywałam, ledwo co, jego zniknięcie w Irlandii błagając o pojawienie, więc teraz czynię to samo, nie ma mowy bym błagała o jego przeżycie, bo to zrobił na pewno....matko nie wiem co jest waszym cele, prócz pisania nam tak świetnych rzeczy, ale z pewnością lubicie wprawiać nas, bynajmniej mnie w stan z którego nie łatwo mi wyjść, ogromne dzięki wam eh.
    Ok, chyba nie stać mnie na więcej w tej sytuacji...tak, dokładnie
    brak słów tylko i wyłącznie dzięki wam
    ja...czekam...czekam, modlę się i błagam pokażcie mi znów życie :D
    buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, kochana! :( Nie chciałyśmy Cię zasmucić, ale muszę ostrzec, że będzie smutniej... Mam nadzieję, że już lepiej! :* Może rzeczywiście ta meliska się przyda. Albo wódka, bo widzę, że tutaj ostrzejsze środki powinny w grę wejść.
      Trzymaj się, skarbie, bo nasz rollercoaster emocji dopiero wspina się ku górze. Jesteśmy z Tobą!

      A. <3

      Usuń